"Miami Vice": O PRODUKCJI
Powody powrotu do Miami Vice są, wg Michaela Manna, proste, „atrakcyjność tematu i odpowiedni czas”.
Dwadzieścia kilka lat i niezliczone rzesze fanów później, Mann dobrze wiedział, że nadszedł czas, aby w pełni wykorzystać postaci, które stworzył i zrobić film, który „wyzwala to, co niebezpieczne i kuszące w pracy tajnego agenta... szczególnie wtedy, kiedy Crockett i Tubbs udają się tam, gdzie ich odznaki nie mają żadnego znaczenia.”
Dla reżysera bardzo ważne było pokazanie widzom, co może się wydarzyć, kiedy policjanci tak głęboko wejdą w struktury przestępcze infiltrując syndykaty zbrodni, że muszą potem bardzo starać się, aby powrócić do rzeczywistości. Mann uważa, że właśnie tutaj leżą spore możliwości dramatyczne… w historii wsiąknięcia Crocketta i Tubbsa w śmiertelnie niebezpieczny świat.
Realizacja Miami Vice dała ponadto szansę Mannowi na spędzenie czasu w mieście, które w połowie lat 80-tych zostało prawie wytatuowane w świadomości Amerykanów. „Obraz kuszącego Miami cały czas utrzymuje się w mojej wyobraźni,” mówi. „To miasto żyje w niezwykły sposób. Tam rzeczy nie są takie, jakimi mogą się nam wydawać. Jest bardzo atrakcyjne, kuszące i zmysłowe, a jednocześnie bardzo niebezpieczne.”
Decydujące dla Manna było uchwycenie piękna Miami w porównaniu z jego naturalistycznym światem przestępczym... stanowi to, zresztą od dawna, znak rozpoznawczy reżysera podczas konstruowania realizmu w filmach. Aby uchwycić ekstremalny stres i dramatyzm pracy agenta - życie ze sfabrykowaną tożsamością - reżyser musiał bardzo dokładnie przygotować swoich aktorów do ról - odpowiednie życiorysy, realistyczne symulacje zakupów i handlu narkotykami, intensywne szkolenie fizyczne i psychiczne.
Ze scenariuszem w ręku i ekspertami w pogotowiu, Mann wiedział już, że nadszedł czas, aby ponownie skompletować... grupę uderzeniową.