Reklama

"Marsz pingwinów": NA GRANICY WYTRZYMAŁOŚCI

Samce wciąż trwają na stanowisku, poszcząc i utrzymując jajo pod brzuchem. Wykazują się przy tym niezwykłą wytrzymałością, znosząc zawieje i wiatry, które mogą spowodować obniżenie temperatury nawet do -101°C.

W połowie czerwca post samca trwa już 120 dni, a mimo to wykazuje on zdolność do utrzymywania jaja w stałej inkubacji w temperaturze 35 stopni przez 64 dni.

W końcu pisklę gotowe jest do wyklucia. Narażone na wiatr i chłód maleństwo już w chwili narodzin jest bardzo głodne. Jego ojciec może zapewnić mu zapasy energetyczne zaledwie przez kilka dni. W tym czasie musi pojawić się matka. Jeśli nie wróci, ojciec porzuci pisklaka, zanim sam przekroczy granicę wyczerpania i głodu, uniemożliwiającą mu powrót do morza i do pożywienia.

Reklama

Kiedy samica w końcu dociera do stada, bez trudu odnajduje swojego partnera dzięki sygnałowi, ustalonemu przed odejściem. Karmi maleństwo jedzeniem, które przeniosła w żołądku w czasie swej podróży.

Gdy młode już się nasyci, ojciec przekazuje je matce do ogrzania. Znów wszystko odbywa się delikatnie i błyskawicznie – najmniejsza zwłoka naraziłaby pisklę, podobnie jak wcześniej jajo, na zamarznięcie na kamień.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Marsz pingwinów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy