"Marsz pingwinów": MÓWI REŻYSER
Krok po kroku, w niewiarygodnie trudnych warunkach, pingwiny cesarskie regularnie odbywają długą podróż w lodowych labiryntach. Mimo że dookoła nie ma nic prócz śniegu i lodu, pingwiny cesarskie nie poddają się. W świecie, w którym nie są w stanie przetrwać żadne inne zwierzęta, wędrują na miejsce swoich romantycznych uniesień. W „Marszu pingwinów” opowiedziałem, wraz z moją ekipą, historię bodaj najbardziej niezwykłych istot na ziemi. Nakręciliśmy film o przeznaczeniu, pełen niezwykłych bohaterów, jednocześnie zabawnych i szaleńczo odważnych.
Postanowiliśmy wydobyć spod lodu na światło dzienne historię, której nikt wcześniej nie opowiedział, choć aż się prosiło, by świat o niej usłyszał. Prawdziwą, a zarazem niezwykłą. Historię, która powtarza się każdej zimy od dziesiątek tysięcy lat. Nie było wcześniej ludzi, którzy by ją nam ujawnili, bo żaden człowiek nie odważył się osiedlić na Antarktyce. Pingwin cesarski po raz pierwszy zetknął się z człowiekiem niespełna sto lat temu, gdy ruszyły pierwsze wyprawy polarne. A dopiero w połowie lat 50. ubiegłego stulecia rozpoczęły się regularne badania tego niezwykłego gatunku.
Pingwiny cesarskie zostały odkryte przez człowieka zbyt niedawno, byśmy dobrze poznali zwyczaje tych ptaków. Pozostają dla nas obce, a ich ścieżki rzadko krzyżują się ze ścieżkami człowieka w bezkresnych przestrzeniach Antarktyki.
Wiedząc o tym wszystkim, chciałem opowiedzieć prawdziwą historię, zarówno poprzez obrazy pingwina cesarskiego, przemierzającego lodową pustynię, jak i poprzez słowa, uchylające rąbka tajemnicy życia tych niezwykłych zwierząt. Przyszedł wreszcie czas, by ta cesarska legenda ukazała się światu.