Reklama

"Luzacy": O PRODUKCJI

O trzeciej rano cały uniwersytet Redlands na obrzeżach Los Angeles plus 25 studentek ubranych w słodkie piżamki, obcisłe topy i bluzy, z włosami pracowicie nawiniętymi na wałki lub zwiniętymi w turban z ręcznika, zgromadziło się wokół pianina na parterze akademika. Po pokoju krążyły kubełki pop cornu, a stół zastawiony był puszkami Diet Coke. Impreza toczy się na całego, a dziewczyny wykrzykują muzyczne zamówienia do Jasona Schwartzmana, który zabawia towarzystwo statystek. Dziewczęta cała noc czekały, by zapełnić tło w scenie psychodelicznej serenady Ethana pod oknem zmysłowej Angeli. Trudno się zorientować, czy jesteśmy za czy przed kamerami.

Reklama

Jason, utalentowany muzyk i aktor, odkąd skończył 10 lat gra na perkusji w zespole PHANTOM PLANET. Napisał też trzy piosenki do filmu.„Muzyka była zawsze jedną z najważniejszych rzeczy w moim życiu” – wyznaje młody aktor – „Od dzieciństwa gram na perkusji, a niedawno zainteresowało mnie też pianino i gitara. Zawsze chciałem spróbować swych sił w komponowaniu piosenek. Gdy przeczytałem scenariusz, zauważyłem, że dwie sceny zawierają piosenki i spytałem Deweya, czy mógłbym spróbować je napisać. Zgodził się i skomponowaliśmy je wspólnie. W poszukiwaniu natchnienia do piosenki „Kind of Guy” przejrzeliśmy setki numerów Cosmo Girl Magazine, aby sporządzić listę cech, których dziewczyny szukają w facetach.”

David Steinberg tworzył scenariusz przez cztery lata, podczas studiów na uniwersytecie Yale. Pierwszy zainteresował się nim Erik Feig z Artisan Entertaniment, ale ostatecznie tekst trafił do Neila Moritza z Destination Films. Producenci współpracowali już przy filmach „Koszmar minionego lata” i „Koszmar następnego lata” i postanowili zewrzeć szyki jeszcze raz.

Chyba przy żadnym filmie przygotowania nie sprawiły producentom tyle frajdy co przy „Luzakach”. Najczęściej odbywały się one nad pizzą podczas całonocnych sesji w salonie Deweya Nicksa albo w biurze Erika Feiga. Panowie przerzucali się historyjkami i puszczali wodze fantazji.

„Od chwili gdy wzięliśmy na pokład Deweya, zabawie nie było końca.” – wspomina Feig - Współpraca toczyła się jak po maśle. Proces przygotowania, casting, nawet wspólne przesiadywanie przed komputerem i dorzucanie nowych pomysłów traktowaliśmy jak zabawę. Reżyser Dewey Nicks stworzył atmosferę przypominającą beczkę śmiechu.”

Dla Deweya Nicksa, fotografa, który przerzucił się na kręcenie reklamówek i wideoklipów, ten film to debiut fabularny. Według Feiga „Dewey ma niezaprzeczalne wyczucie obrazu. Jego reklamówki nie tylko świetnie wyglądają, ale są to przezabawne historyjki z treścią. „

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Luzacy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy