Guillaume Ivernel i Arthur Qwak - reżyserzy
Innowacyjna i oryginalna, łącząca kreatywność i estetykę kina autorskiego z możliwie największą oglądalnością, animacja jest ciągłym odświeżaniem pejzażu kina. "Łowcy Smoków" - za sprawą unikalnego świata przedstawionego, niepodobnego do żadnego innego, wyjątkowych walorów estetycznych oraz imponujących efektów wizualnych - należą do wielkiej rodziny filmów długometrażowych, które sprawiają, że widzowie kochają ten gatunek. To długo oczekiwana produkcja, a co najważniejsze, bardzo wyjątkowa przygoda.
Jak się to wszystko zaczęło?
Guillaume Ivernel
Na samym początku, 12 lat temu, był pomysł Arthura Qwaka. To on, wraz z Valérie Hadida, pracował nad stworzeniem postaci. "Łowcy Smoków" powstali z czterech czy pięciu stron dokładnych szkiców. Droga prowadziła od komiksu, przez serial telewizyjny, aż po film kinowy, ale sama koncepcja nie była przeznaczona dla konkretnego medium - i okazała się idealna dla tych wszystkich form.
Arthur Qwak
W moim życiu, życiu człowieka opowiadającego różne historie, były tylko dwie sytuacje, kiedy czułem taki potencjał twórczy. Stephen King uważa, że pisarz powinien być jak archeolog, który znajduje odłamek kości, a jego praca polega na odtworzeniu całego szkieletu w taki sposób, żeby nic nie zniszczyć. Właśnie tak postępuję. Z jednej strony mieliśmy smoki, które uwolniły się z kaftana bezpieczeństwa świata fantasy i magii, z drugiej - profesjonalnych, całkowicie pragmatycznych łowców. Podczas pracy musieliśmy mieć pewność, że niczego nie zepsuliśmy. Efekt jest taki, o jakim marzyliśmy od samego początku!
Czy reżyser filmu animowanego różni się od reżysera filmu z prawdziwymi aktorami?
Guillaume Ivernel
Oni nie mają ze sobą nic wspólnego! U nas, kiedy animatik i scenorys są zrobione, wszystko zostało ostatecznie ustalone. W tym momencie film jest, zasadniczo, gotowy, ale teraz trzeba poczekać ze dwa lata, zanim zobaczy się pierwsze ujęcia. Emocje budzą się podczas oglądania efektów, dwa albo trzy lata po tym, jak zapadły wszystkie decyzje. Trzeba być niewiarygodnie uważnym oraz pewnym, że dokonało się właściwego wyboru. A także móc liczyć na zespół-dynamit.
Utożsamiacie się z którymś z bohaterów filmu?
Arthur Qwak
Identyfikuję się ze wszystkimi postaciami. Tworząc je, każdej dałem jakąś cząstkę siebie. Utożsamianie się tylko z jednym bohaterem byłoby złym znakiem, byłoby egocentryczne.
Guillaume Ivernel
Arthur i ja jesteśmy jak Gwizdo i Lian-Chu, z naszą mieszanką wątpliwości i tupetu. Ale szczególnie dlatego, że mamy takie same problemy z wiarygodnością. Tak naprawdę "Łowcy Smoków" to film autobiograficzny! My byliśmy dwoma łobuzami od animacji, którym powierzono miliony euro, wraz z misją zabicia największego ze smoków - chociaż nigdy nie mieliśmy do czynienia z tak ogromną bestią! Jednak byliśmy do tego przekonani i mieliśmy dużo energii, no i nikt w nas nie zwątpił.
Gdybyście mogli zachować w pamięci tylko jedno wspomnienie z waszej wielkiej przygody,co by to było?
Guillaume Ivernel
Powiedziałbym, że to moment, kiedy po raz pierwszy miałem gotową koncepcję. Tam było zawarte wszystko, mogliśmy odczuć cały potencjał filmu - jego tytuł mówił sam za siebie: "Łowców Smoków"!
Arthur Qwak
Prawdopodobnie chwila po projekcji pilota, krótkiego filmu, który prezentowaliśmy w kinie w Annecy. Sala była pełna, a my czuliśmy się naprawdę dumni z tego, co zrobiliśmy. Zobaczenie swoich pomysłów na wielkim ekranie, w ciemnej sali kinowej - myślę, że właśnie wtedy dla mnie to wszystko się zaczęło.
Arthur Qwak (François Hemmen)
Utalentowany artysta i reżyser, pracował jako główny twórca scenorysu do pełnometrażowego filmu animowanego "Wielka bitwa Asteriksa". Wyreżyserował kilka seriali animowanych dla francuskiej telewizji (Canal+, TF1, M6), jest także autorem "powieści graficznych" (wydawnictwa Casterman).
Guillaume Ivernel
Popularny artysta grafik i projektant, brał udział w przedsięwzięciu "Starwatcher" Moebiusa,
pracował też przy reklamach Jean-Pierre'a Jeuneta. Współreżyserował również film animowany, prezentowany w 2005 roku podczas Wystawy Światowej w Japonii.
Philippe Delarue - dyrektor Futurikonu
Jak rozpoczęła się cała przygoda z "Łowcami Smoków"?
Od pewnego czasu Arthur Qwak myślał o tym projekcie. Współpracowaliśmy już przy innym filmie, zresztą bardzo dobrze przyjętym. To oczywiste, że on ma talent! Kiedy powiedział mi o tym pomyśle i pokazał kilka szkiców, poraziło mnie. 24 godziny później powiedziałem: "tak".
Czy od początku zakładałeś, że to będzie międzynarodowe przedsięwzięcie?
Kiedy rozpoczyna się coś tak wielkiego, niezbędne jest międzynarodowe finansowanie. Po obejrzeniu paru testowych ujęć Bac Films przyłączył się do projektu, wraz z trzema zagranicznymi dystrybutorami: Belgafilms z Beneluksu, włoskim DNC i niemieckim Universum. Od samego początku mieliśmy międzynarodowe ambicje.
Masz wrażenie, że gusta publiczności ewoluują i jest coraz więcej zwolenników animacji?
Animacja przez długi czas ograniczała się do tradycyjnego przedstawiania świata. Ale mamy dowody, że sytuacja znacznie się zmieniła: spójrzcie na "Trio z Belleville" albo na "Epokę lodowcową". Pokolenie 20-40-latków jako pierwsze wychowywało się na kreskówkach i grach wideo. Te środki stały się dla nich naturalnym sposobem ekspresji, pełnoprawną częścią świata ich wyobraźni. Czy "Łowcy Smoków" będą częścią tego procesu? Przekonamy się już niedługo!
Futurikon
Założony w 1996 roku przez Philippe'a Delarue Futurikon jest producentem oraz dystrybutorem filmów i seriali animowanych, dokumentalnych i fabularnych. Dzięki oryginalnym pomysłom, a także świetnej jakości animacjom, wiele seriali animowanych bardzo szybko zdobyło duże uznanie europejskiej widowni. Są to: "Minuscule", "Kaput & Zösky", "Fly Tales", "The Cow, the Cat and the Ocean" - żeby wymienić tylko kilka z nich.
Klaus Badelt - kompozytor
Aby stworzyć muzykę do bogatego i ekscytującego świata "Łowców Smoków", trzeba było znaleźć kogoś, który miałby nadzwyczajną chęć odkryć zupełnie nowe terytorium. Jest nim Klaus Badelt - kompozytor muzyki do filmów "Piraci z Karaibów", "Constantine" czy "Miami Vice" - który bez wahania zgodził się to zrobić.
Jak rozpoczęła się przygoda z "Łowcami Smoków"?
Kocham kino niezależne, fascynująca jest różnorodność talentów, jakie się spotyka, a tu, we Francji, prawdziwym tyglu wybitnych rzemieślników, zawsze było wielu nowatorskich twórców. Po długich latach pracy w Hollywood zacząłem rozglądać się za bardziej osobistym filmem - i kiedy natknąłem się na "Łowców Smoków", od razu wiedziałem, że muszę nad tym pracować. To było takie dalekie od hollywoodzkich standardów: coś nowego, świeżego? a nie kolejna historyjka o pingwinach. To jeden z najładniejszych filmów animowanych, jakie w życiu widziałem!
Co szczególnie skłoniło cię, żeby wejść do tego wyjątkowego świata?
To film akcji, czasem tak mroczny, jak "Piraci z Karaibów" czy "Constantine", a przy tym pełny humoru. Natychmiast zdałem sobie sprawę, że mam do czynienia z produkcją zupełnie nowego typu, a nie ze zwyczajną kreskówką. Kojarzyła mi się ona z "E.T." i "Obcym, a także z "Iron Manem". Ale najważniejsze, że to opowieść o małej, niewinnej dziewczynce. Właśnie ona jest dla mnie wyznacznikiem wartości tej historii. Moje dzieci pokochają ją, każdy będzie mógł utożsamić się z Zoe.
Skomponowałeś muzykę pod kątem bohaterów czy akcji?
Lubię ideę tematyczną: osobny motyw dla każdego elementu, dla każdego bohatera. Stworzyłem główny motyw muzyczny, który mógł potem być adaptowany w całym filmie. W tym celu przygotowałem listę słów-kluczy, wszystkich elementów tworzących film - przygoda, odwaga, przyjaźń, łagodność, smutek? - i skomponowałem muzykę, biorąc je wszystkie pod uwagę.
Wszechświat "Łowców Smoków" jest niezwykły, to żonglerka różnymi rodzajami skojarzeń.
Czy dla kompozytora stanowi to utrudnienie?
Moje marzenia spełniły się! Rzeczywistość, którą wykreowano w już szkicach, która pozwoliła mi na zastosowanie różnych typów muzyki, wszystkich rodzajów instrumentów, bez przymusu i zachowania środków ostrożności, jakie należy podjąć przy innych filmach. W "Łowcach Smoków" nie było żadnych ograniczeń.
Czy w animacji związek między obrazem a muzyką jest silniejszy niż zwykle?
W USA niezwykle istotny jest związek między filmem a muzyką; jej jakość stanowi w 50% o wartości filmu. We Francji muzyka cieszy się takim samym szacunkiem, może nawet większym niż dawniej, a z tym wiąże się prawdziwa odpowiedzialność kompozytora. Ważne, żeby był pewien, że ścieżka dźwiękowa spełnia swoją rolę, ale nie przytłacza. Przez ostatnie lata filmy niefabularne znacznie zmieniły się, oferując nowe osiągnięcia kinowej kreacji. Im więcej wolności, tym lepiej dla kompozytora.
Kalus Badelt
Zasłynął jako kompozytor w swoim kraju. W 1998 roku opuścił Niemcy i przeniósł się na zaproszenie Hansa Zimmera do Stanów Zjednoczonych. Współpracował z twórcami oscarowej muzyki ("Cienka czerwona linia", "Gladiator", "Pearl Harbor"), zanim osiągnął swój własny styl w filmach takiej rangi, jak "Constantine", "Rekrut", "Posejdon", "Piraci z Karaibów. Klątwa Czarnej Perły", "Miami Vice".