Reklama

"Lot 93": KOMPLETOWANIE DOKUMENTACJI

Decyzja filmowców, aby realizować projekt w studio Pinewood była dokładnie przemyślana. Film Greengrassa miał być produktem pewnej improwizacji opartej na ogólnie znanych faktach i wydawało się, że po to, aby aktorzy mogli dotrzeć do własnej prawdy o budowanych przez nich postaciach i wydarzeniach w samolocie, należało odseparować ich od zewnętrznego świata, który ciągle boleśnie odczuwa wpływ 11 września. Podczas intensywnego procesu przygotowań, a także w trakcie zdjęć, większość aktorów przebywała w hotelu w pobliżu studia.

Reklama

Każdy zaangażowany do filmu aktor otrzymał dossier osoby, w którą miał się wcielić. Te dokumenty zawierały zdjęcia, informacje od rodziny (Jaką osobą była ofiara?) i praktyczne fakty (Jak dana osoba dostała się na lotnisko? Co miała na sobie?).

Zarówno aktorzy jak i rodziny zmarłych przyznawali, jak bardzo trudno jest odtworzyć na ekranie prawdziwą osobę, która w ostatnich momentach życia musiała stawić czoła niewyobrażalnym przeżyciom.

Lorna Dallas, obsadzona w roli pasażerki Lindy Gronlund, rozmawiała kilka razy telefonicznie z siostrą Lindy, Elsą, a następnie spotkała się z nią i jej matką. Kobiety zakończyły spotkanie toastem na cześć „nowej córki”. Dallas tak to wspomina, „W pewnym momencie poczułam się tak, jakbym rozmawiała z własną siostrą. Elsa sprawiła bowiem, że czułam się wyjątkowo komfortowo. Chciała, żebym opowiedziała jej coś o sobie, a potem to ona zaczynała mówić o Lindzie. Czas przestał się zupełnie liczyć”.

Peter Hermann, który wcielił się w pasażera Jeremy’ego Glicka komentuje, „Pozwolono nam na wejście na bardzo delikatne terytorium. To naprawdę niezwykły akt zaufania - pozwolić komuś, aby wcielił się w postać męża, który był ofiarą ataku terrorystycznego. Wg mnie, to, że byliśmy podczas zdjęć odizolowani od świata bardzo pomogło”.

Zajmujący się dokumentacją, Solomon i Bronner odegrali także ważną rolę w przygotowywaniu kostiumów do filmu. Szczególnie ważne było określenie, co miała na sobie załoga samolotu United Airlines w 2001 roku. To, jakim typem osoby był każdy z pasażerów zostało odzwierciedlone w wyborach strojów.

Zebrana w Pinewood obsada aktorska rozpoczęła intensywne, dwutygodniowe próby. Wiedząc już wszystko o swoich bohaterach, aktorzy musieli teraz stać się nimi i nauczyć ich reakcji w przerażającej sytuacji. Podobnie, jak odbywałoby się to na deskach teatru (bez ustalonych dialogów), aktorzy weszli na pokład samolotu - zrekonstruowanego Boeinga 757 - i usiedli na wyznaczonych im miejscach. Drzwi samolotu zostały zamknięte i rozpoczął się 91-minutowy lot w czasie realnym... od startu do upadku w Pensylwanii.

Dla Greengrassa bardzo ważne było to, aby proces prób był jak najbardziej bliski prawdy. Ponieważ konflikt rozgrywający się na pokładzie był śmiertelną rozgrywką - „my przeciwko nim”, reżyser odseparował od 40 pasażerów i załogi czterech pochodzących z Wielkiej Brytanii aktorów, którzy mieli się wcielić w młodych porywaczy. Wprowadził ich do gry tak późno, jak to tylko było możliwe. Ci aktorzy także otrzymali informacje o swoich postaciach, łącznie z pisemnymi instrukcjami od przywódcy spisku z 11 września, Mohameda Atta. Dodatkowo przeszli intensywny, fizyczny trening pod okiem ekspertów sztuk walki.

W trakcie okresu przygotowawczego i prób, Greengrass przygotował roboczy skrypt, w którym zawarte były poszczególne sceny i rozwój akcji, a także zweryfikowane dialogi naziemnego personelu i załogi samolotu. Pod koniec okresu prób, sceny rozgrywające się na pokładzie zostały wzbogacone o dokładne opisy akcji z kilkoma tylko kluczowymi dialogami - pozostałe dialogi powstały w trakcie realizowania poszczególnych sekwencji i były efektem prowadzonych przed kamerą improwizacji.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Lot 93
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy