"Liczą się tylko Frankliny": KUMPELSKI DUET
Motorem i jednym z najzabawniejszych elementów "Liczą się tylko Frankliny" jest wzajemna relacja między parą głównych aktorów - raperem Ice Cubem i Mike'iem Eppsem.
Ostatnio można mówić o prawdziwym ataku gwiazd muzyki na Hollywood i cały świat filmu. Ice Cube, uznany raper, który już kilkanaście lat temu zadebiutował w zaangażowanych społecznie "Chłopakach z sąsiedztwa" Johna Singletona zdecydowanie wyróżnia się na tle innych grających muzyków. Starannie dobiera swoje role, angażuje się w film już na etapie pisania scenariusza i produkcji i przez swoje postaci wypracowuje sobie bardzo określony i charakterystyczny wizerunek.
Partnerem Cube'a jest jeden z najbardziej obiecujących młodych czarnych komików - Mikę Epps. Aktorzy poznali się na planie "Następnego piątku"i tak dobrze poczuli się w swoim towarzystwie, że w "Liczą się tylko Frankliny" postanowili powtórzyć pracę w zgranym duecie. Epps ze swoją rozedrganą, nieco neurotyczną metodą gry stanowi świetną przeciwwagę dla postaci kreowanej przez Ice Cube'a. Ich wzajemna ekranowa relacja, bezsprzeczna "chemia" i żywa interakcja sprawia, że duet Cube-Epps okazuje się jednym z najciekawszych zespołów w nurcie tak zwanych "filmów kumpelskich".