Reklama

"Lewy sercowy": LĘK PRZED ŻYCIEM I MARZENIA UKRYTE W BUDYNIU

Barry Egan (Adam Sandler) z powodzeniem mógłby wziąć udział w konkursie na najbardziej neurotycznego dziwaka świata. Nawet gdyby nie wygrał, z pewnością dostałby wyróżnienie za malowniczość. Mały człowieczek, któremu najwidoczniej bardzo jest niewygodnie we własnej skórze i który nie może się zdobyć na choć odrobinę akceptacji wobec własnej osoby – tak właśnie wygląda główny bohater zamieszania, któremu na imię „Lewy sercowy”.

Barry jest właścicielem małej firmy produkującej akcesoria do łazienek. Zajmuje się głównie reklamowaniem nowoczesnych przepychaczek do toalet, ale do pracy ubiera się zawsze w szykowny garnitur, być może po to, żeby udowodnić sobie i innym, że jest poważnym biznesmenem. Nie założył jeszcze własnej rodziny, za to ma siedem sióstr, które go nieustannie strofują, zdominowują i, mówiąc ogólnie, załamują go na każdym kroku. Barry nie jest zadowolony ze swojego życia. Jest na tyle zdesperowany, że szuka pomocy u swojego szwagra – lekarza, nieostrożnie wyznając mu, że nie bardzo lubi samego siebie. Szwagier, dyplomowany dentysta, nie bardzo wie, jakiej porady psychologicznej udzielić swojemu biednemu krewniakowi.

Reklama

Wydawać by się mogło, że Barry jest tylko miłym, choć trochę nieśmiałym facetem, który nie może się odnaleźć w otaczającym go okrutnym świecie. Ale w rzeczywistości jest to człowiek, który faktycznie ma problemy z samym sobą. Nagabywany przez swoje siostry, uśmiecha się dla świętego spokoju, ale potem chowa się w łazience i walczy z przedmiotami martwymi, by jakoś wyładować agresję. Rozpaczliwie chroni swojej prywatności, by za chwilę zwierzyć się komuś z najskrytszych lęków. Jest koszmarnie samotny, ale nie potrafi zauważyć, kiedy ktoś wyciąga w jego stronę rękę. Woli schować się w sobie i oddać się rozmyślaniom na czasem abstrakcyjne, a czasem bardzo przyziemne tematy. Odkrywa na przykład, że producent jego ulubionego deseru popełnił promocyjną pomyłkę i że za cenę kilku puddingów (no, może trochę więcej niż kilku) może wygrać darmowe loty po całym świecie. I tak, żyjąc na granicy czegoś, co psycholog nazwałby delikatną nerwicą natręctw, Barry biega po supermarketach skupując budyń, zamiast rozejrzeć się wokół i spostrzec, że na horyzoncie pojawił się ktoś, komu w oczach zapalają się światełka na jego widok.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Lewy sercowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy