Reklama

"Lepiej późno niż później: Something's Gotta Give": WIELKI FINAŁ

- Każdy film powinien kończyć się w Paryżu – mówi producent Block, z całą pewnością wyrażając opinię tej części ekipy, która miała przyjemność udać się do Paryża, Miasta Świateł, gdzie nakręcono ostatnie sceny filmu. W pracy pomagała im tam ekipa francuskojęzyczna. Pierwsze sceny nakręcono w sławnym lokalu Le Grand Colbert, pochodzącym jeszcze z czasów wspaniałej Belle Epoque, idealnego miejsca na romantyczne spotkanie w Paryżu. Wnętrze lokalu zostało nieco zmienione przez Jona Hutmana, by jeszcze bardziej podkreślić atmosferę fin de siècle tego miejsca.

Reklama

Sfilmowano także inne urokliwe miejsca, jak Plaza Athéneé, jeden z najstarszych wielkich hoteli miasta, Pont d’Arcole, Hotel de Ville na prawym brzegu i Conciergerie na lewym brzegu Sekwany.

Po zakończeniu zdjęć wszyscy członkowie ekipy zgodzili się, że przenoszenie Lepiej późno niż później na taśmę filmową było cudownym przeżyciem. – Miałam wrażenie, że Jack i Diane są ze mną, ponieważ już na etapie wczesnych prac nad scenariuszem pisałam go z myślą o nich – mówi Meyers. – Czułam się z nimi związana, miałam wielką nadzieję, że zagrają w tym filmie. Jack doskonale przyjmował moje wskazówki, jest wspaniałym aktorem, na planie nie ma w nim nic z gwiazdy. Z Diane znamy się już od wielu lat, pracowałyśmy razem przy kilku filmach, wiedziałam, że niezależnie co powiem, dla niej będzie to w porządku. Na planie panowała dość luźna atmosfera, dzięki czemu każde spośród nas mogło być po prostu sobą.

- Jack to osoba o wspaniałym wnętrzu – kontynuuje Meyers – to mistrz zbliżeń. Udaje mu się uchwycić takie niuanse postaci, o jakich nie ma pojęcia nawet reżyser. Diane jest wyjątkowo, nie znam nikogo takiego, jak ona. Jest pełna energii, czasami cała scena kręci się wyłącznie wokół niej. Zarówno ona, jak i Jack bardzo trzymali się scenariusza, byli także doskonale przygotowani, co pozwoliło nam także na wypróbowywanie różnych sposobów zagrania poszczególnych scen.

Keaton mówi, że inspiracją dla niej była reżyser – Pracując z Nancy mam uczucie, że mówi do mnie – Śmiało, rób, co chcesz, widzę to i doceniam. – To bardzo ważne dla reżysera, by potrafił być widownią dla swych aktorów. Nancy należy do grona tych reżyserów, z którymi chce się pracować, dla których człowiek stara się dać z siebie wszystko.

Aktorka mówi o swoim scenicznym partnerze – Widzowie widzieli Jacka w każdej możliwej roli. Jest legendą. Poznałam go wiele lat temu, nakręciliśmy wspólnie film Czerwoni, teraz jednak wydaje mi się, że wspólne kręcenie Lepiej późno niż później było znacznie bardziej satysfakcjonujące, poznałam go znacznie lepiej. A z Jackiem nigdy nic nie wiadomo. Co to znaczy, być Jackiem Nicholsonem? Nikt tego nie wie. Nie ma drugiej takiej osoby i nigdy nie będzie. Wiele gwiazd filmowych ma wspaniałe kariery, dziesiątki dobrych ról. Nie znam jednak nikogo, kto miałby takie życie, taką karierę i takie role, jak Jack. To prawdziwy poszukiwacz przygód. Jako aktor uwielbia ryzyko. Olbrzymią rolę odgrywa dla niego scenariusz, kiedy przeczytał dzieło Nancy, to była chwila, od której wszystko zależało. Kiedy dokonał już wyboru, konsekwentnie podążał obraną ścieżką. Jack nakręcił ten film razem z nami, ponieważ wspólnie opowiedzieliśmy wspaniałą, ciepłą historię dla ludzi, opowieść o tym, że szansę na odnalezienie swojej połówki ma każdy spośród nas.

Pracując na planie Meyers często pomiędzy ujęciami puszcza odpowiednią muzykę, która pomaga aktorom wprowadzić się w odpowiedni nastrój (wiele z tych utworów znajduje się potem na ścieżce dźwiękowej filmu). Diane Keaton również uważa, że muzyka pomaga stworzyć odpowiedni nastrój na planie, często zresztą widać ją pomiędzy ujęciami ze słuchawkami odtwarzacza CD na głowie. Mówi Meyers – Czasami, zamiast porozmawiać z Jackiem i Diane po prostu puszczałam im coś odpowiedniego, co nadawało ton i charakter granej scenie. Uważam, że muzyka jest nieodłączną i bardzo ważną częścią filmu. Szaleństwem jest dla mnie to, że dodawana jest zazwyczaj po nakręceniu zdjęć.

Aktorzy pracujący z Nicholsonem i Keaton - również przecież bardzo znani – cieszyli się z możliwości pracy u boku tego rodzaju sław. – Granie w jednym filmie, w tych samych scenach z Jackiem i Diane było dla mnie wspaniałym przeżyciem – z entuzjazmem mówi Reeves. – To doskonali aktorzy. Warsztat Jacka, jego spontaniczność, jego umiejętności są najwyższej próby, również Diane jest jedną z najlepszych aktorek, z jakimi pracowałem. Miałem wielkie szczęście, że mogłem z nimi spędzić trochę czasu.

McDormand cieszyła się z atmosfery, jaka wytworzyła się pomiędzy nią, a Diane Keaton i Amandą Peet w trakcie prac nad licznymi wspólnymi scenami. – Kiedy na ekranie widać było naszą trójkę, miałam wrażenie, że widzowie oglądają żeński odpowiednik braci Marx - śmieje się aktorka. – Początkowo Peet była nieco onieśmielona pracą u boku Keaton, głównie ze względu na to, że jest jej fanką. Mówi Peet – Uwielbiam Annie Hall, Miłość i śmierć, Manhattan, Wnętrza … razem z przyjaciółmi znamy te filmy na pamięć, kiedy więc grałam obok Diane, byłam cała w nerwach.

Dla wszystkich osób, które pracowały nad powstaniem Lepiej późno niż później, realizacja tego filmu była wspaniałym, trwającym niemal rok doświadczeniem. – Część procesu powstawania filmu, o której się niemal nie mówi, to produkcja – mówi Keaton. – Nasz fotograf, Bob Marshak, zrobił wiele wspaniałych fotografii, pokazujących, co znaczy kręcenie filmu, czym jest to dla ekipy i dla aktorów. To długi, uciążliwy wyjazd, często półroczny. Ale kiedy patrzy się na to z perspektywy czasu, to coś wspaniałego. Dla mnie cały urok kręcenia filmu to przyjemność z gry wraz z innymi aktorami, to poznanie członków ekipy, która staje się namiastką rodziny.

- Miałam okazję pracować z Frances McDormand, która – jak uważam - jest po prostu genialna – kontynuuje Keaton. – I Keanu Reeves – wspaniały facet. Ktoś, kto dla wielu osób jest jak bóg, a tak naprawdę to doskonale wychowany, uprzejmy dżentelmen. Amanda Peet, cudowna, piękna młoda dziewczyna, która kiedyś będzie wielką gwiazdą. O Jacku nie da się powiedzieć czegoś w kilku słowach. Możliwość pracy z nim 20 lat temu i obecnie, okazja przyglądania się mu przy pracy, możliwość przebywania z nim, patrzenia jakim jest człowiekiem… to coś nadzwyczajnego.

Meyers ma nadzieję, że widzowie podzielą jej pasję i zaangażowanie, jakie włożyła w realizację tego filmu. – Mam nadzieję, że ten film jest różny, od filmów, jakie widzieliście do tej pory. Będę bardzo szczęśliwa, jeśli uda mi się przekonać was, że miłość jest zawsze możliwa.

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy