Reklama

"Kwartet": NIE UMIERAJ, DOPÓKI ŻYJESZ

Dustina Hoffmana poruszył niezwykły optymizm scenariusza i sposób, w jaki opowiada o dojrzałym wieku. "Ktoś mi kiedyś powiedział: 'starość nie radość'" - komentuje Hoffman. "A ja zawsze wierzyłem, że człowiek w każdym wieku może się rozwijać. Jak się ma już 75 lat ma się przed sobą trzy drogi: rozwijasz się, cofasz, albo stoisz w miejscu. Ja wierzę, że można się rozwijać do samego końca".

Kwartet to opowieść o ludziach, którzy są w jesieni swojego życia i wciąż mają wiele do zrobienia.

"To muzycy, którzy pomimo swojego wieku, nie chcą poddać się i zejść ze sceny, mają w sobie siłę i determinację, by robić to, co zawsze było treścią ich życia" - mówi Maggie Smith, odtwórczyni roli Jean.

Reklama

Billy Connolly, który w filmie wcielił się w postać lubieżnego Wilfreda, uważa, że stanowczo zbyt dużą wagę przywiązuje się do wieku aktorów: "Nie jestem młody, ale jeszcze nie umarłem" - mówi. "Co ma do rzeczy mój wiek? To tak, jakby ktoś obsadzał mnie według numeru ulicy, przy którym mieszkam - bez sensu".

Słowa Connolly'ego doskonale oddają filozofię bohaterów filmu. Wiek jest dla nich pewną uciążliwością, ale nie przeszkodą w realizacji celów. Filmowa Cissy, Pauline Collins zauważa: "Krok już chwiejny, włosy siwe, rozmowy nie zawsze się kleją, ale pod tym wszystkim, w każdym z bohaterów tego filmu kryje się młoda dusza."

Michael Gambon, który w filmie Hoffmana wciela się w postać Cedrica, uważa, że taka energia cechuje ludzi, którzy występują na scenie. Praca utrzymuje nas w znakomitej kondycji. "W przeciętnym zawodzie przechodzi się na emeryturę po 65 roku życia. Aktorzy i muzycy potrafią wykonywać swoją pracę do śmierci".

"Wielu muzyków nigdy nie kończy swojej kariery" - mówi Jack Honeyborne, uznany pianista jazzowy, który dołączył do obsady Kwartetu. "Niektórzy z nas umierają na scenie. Co innego mamy robić? Siedzieć w domu i oglądać telewizję?"

Słynna śpiewaczka sopranowa - Dame Gwyneth Jones, która zgodziła się na gościnny występ w filmie Hoffmana dodaje: "Dla mnie życie bez muzyki nie ma sensu. To ogromne szczęście móc wypełniać każdy dzień muzyką i miłością, dzielić się tym z innymi".

W życiu Dustina Hoffmana muzyka pojawiła się bardzo wcześnie. Już jako pięciolatek uczył się gry na pianinie i marzył o karierze jazzmana. Opera stała się mu bliska dopiero w czasie studiów. "Mieszkałem wtedy z pewnym aktorem, który był wówczas tak samo jak ja, bezrobotny. Nazywał się Robert Duvall. Jego brat był śpiewakiem operowym. Siłą rzeczy poznałem jego środowisko."

Hoffman przyznaje jednak, że w tym czasie, niewiele wiedział o muzyce operowej. "Pamiętam, że po realizacji Absolwenta dostałem zaproszenie na "Carmen" z Jessye Norman. Oglądałem arię i nagle zorientowałem się, że łzy spływają mi po policzkach. Nie miałem pojęcia, o czym śpiewała, ale było w tym śpiewie coś nie z tego świata, coś nadludzkiego".

"Chciałabym, żeby Kwartet przybliżył operę tym, dla których ta dziedzina sztuki wydaje się nudna, hermetyczna, poza ich zasięgiem." - mówi Jones. "Ludzie często nie zdają sobie sprawy, ile radości można czerpać z tej muzyki. Być może dzięki filmowi będą chcieli doświadczyć tego przeżycia."

Dla Maggie Smith, opera zawsze była ważnym elementem życia. "Mój mąż nieustannie słuchał muzyki operowej. Ja nigdy nie miałam okazji wystąpić w musicalu." Aktorka z uśmiechem stwierdza, że choć czas na musicalowe role już minął, dziś pozostaje jej wizyta w filmowym domu dla emerytowanych śpiewaków i przyznaje, że było to bardzo ciekawe doświadczenie. "Zdałam sobie sprawę, jak ważny dla tych artystów jest głos, to instrument, który nie może ich zawieźć, muszą nieustannie o niego dbać. My aktorzy, też tego doświadczamy, ale na zupełnie innym poziomie."

Courtenay dodaje: "Aktorzy mają to szczęście, że podstawowa sprawność fizyczna potrzebna do wykonywania zawodu, nie opuszcza ich tak szybko. Mam 74 lata i wciąż mogę pracować. Śpiewacy operowi są jak atleci - kiedy ich głos się zmienia, kariera się kończy."

Choć Kwartet ogląda się jak wyśmienitą komedię, aktor Andrew Sachs zauważa, że: "W tym filmie jest też ziarnko goryczy".

"Myślę, że właśnie takie jest życie" - dodaje Harwood - "nieznośnie zabawne i niemiłosiernie smutne. O tym chciałem opowiedzieć".

Dustin Hoffman przywołuje myśl Billy'ego Wildera: "Jeśli chcesz powiedzieć widzom prawdę, lepiej bądź zabawny - napisałem sobie tę sentencję na pierwszej stronie scenariusza i codziennie ją powtarzałem."

"Myślę, że widzowie wyniosą z tego filmu myśl, że życie nie kończy się po przekroczeniu pewnego wieku." - mówi Smith.

"Wszyscy się starzejemy, ale dopóki będą mnie obsadzać, będę grał." - mówi Michael Gambon. "Gdybym nie mógł grać, zatrudniłbym się w supermarkecie. Nie wytrzymałbym w domu. Nawet jeśli trafisz do domu starców, przynajmniej rozrabiaj do samego końca, ile starczy ci sił."

"Nie umieraj, dopóki żyjesz. Bądź ciekawy świata do ostatniej chwili, bądź na bieżąco. Nie pozwól ludziom cię karmić, nakarm się sam. I nie sikaj w spodnie!" - podsumował Connolly.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Kwartet
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy