"Książę Persji: Piaski czasu": NA DESER EFEKTY SPECJALNE
Blisko 1200 ujęć z efektami specjalnymi stworzył wraz ze współpracownikami Tom Wood ("W stronę słońca"). Wśród najważniejszych tego typu sekwencji była burza pisakowa, atak węży oraz kluczowe dla akcji, czterokrotne cofanie się w czasie.
- Od razu zdecydowaliśmy, że nie będziemy po prostu przewijać taśmy do tyłu - mówił Wood. - Musieliśmy wymyślić inne, interesujące wizualnie podejście. Wspomogli nas specjaliści z firmy Double Negative, którzy zaproponowali efekt zwany "event capture". Sekwencja została bardzo dokładnie zwizualizowana za pomocą "animatików", czyli prostych animacji wykonanych z użyciem rysunków ze storyboardu. Następnie weszliśmy na plan filmowy i nakręciliśmy grę aktorów, a przez kolejne cztery dni efekty specjalne, umieszczając kamery w tych pozycjach, z których chcieliśmy uchwycić dane ujęcie. Mamy dziewięć kamer Arriflex 435, z identycznymi obiektywami, filmujących do 48 klatek na sekundę przy kącie migawki 45°, co przysporzyło wielu wyzwań związanych ze zmianą oświetlenia planu. Wszystko po to, by uzyskać jak najostrzejszy obraz. Grupa osób z Double Negative za każdym razem rozstawiała kamery, sprawdzając przy tym, czy znajdują się one we właściwych miejscach. Konieczna była wielka precyzja. Ustawienie każdego zestawu kamer zajmuje około dwóch godzin.
- Aktorzy grali przez 20 minut - tłumaczył dalej Wood - potem mieli dwugodzinną przerwę, a potem wracali na kolejne 20 minut, przy czym musieli dokładnie zapamiętać swoje pozycje. Wymagało to od nich wielkiego skupienia.
- Nigdy przedtem nie brałam udziału w scenach z efektami specjalnymi i muszę przyznać, że to bardzo długi proces - potwierdzała Arterton.
- Ale potem, gdy widzisz to na ekranie, wszystko wygląda naprawdę magicznie! Nadaje filmowej opowieści zupełnie nowy wymiar.