"Królewna Śnieżka": TWORZENIE KRÓLESTWA NIE Z TEJ ZIEMI
Nikogo, kto miał styczność z filmami Tarsema Singha, nie zdziwi fakt, iż "Królewna Śnieżka" to prawdziwa uczta dla zmysłów. Zbudowany w ogromnym studiu w Montrealu, ogromny plan zdjęciowy składał się z wielu powalających poziomem szczegółowości lokacji: nawiedzonego, zaśnieżonego lasu; wiejskiej, acz bogatej w detale chatki zbudowanej wewnątrz przezroczystego drzewa; cudownie przeszarżowanej wizualnie sali, w której Królowa wyprawia wystawne przyjęcia; ogromnej pałacowej sypialni, w której monarchini knuje swoje złowieszcze intrygi. Urzekające filmowe lokacje zostały uzupełnione przez kolorowe, bogato zdobione kostiumy, których twórcy czerpali inspirację z popularnych trendów panujących w trakcie różnych epok w historii ludzkości. Wszystko w służbie stworzenia wrażenia obcowania z baśnią większą niż życie, w której można się dosłownie zanurzyć. "Tarsem wnosi do każdego swojego projektu odrobinę wizualnej poezji", mówi Kevin Misher. "Inspiruje się wieloma aspektami kultury oraz sztuki zarówno Wschodu, jak i Zachodu, ale także wszystkim, co znajduje się w przestrzeni pomiędzy nimi".
Wedle słów Singha w centrum jego filmowej wizji od samego początku stała scenografia. "Pracując przy storyboardach do Królewny Śnieżki przypomniał mi się widziany dawno temu radziecki film Iron Childhood. Była tam romantyczna scena, która miała miejsce w lesie pełnym srebrnych brzóz. Postanowiłem, że jeśli da się osiągnąć podobny efekt w tym projekcie, zrobię wszystko, by pójść w takim kierunku", wspomina reżyser. Scenograf Tom Foden, autor zdjęć Brendan Galvin oraz specjalistka od kostiumów Eiko Ishioka pracowali już wcześniej z Singhiem przy innych jego projektach, dzięki temu potrafili porozumiewać się na planie bez słów. "Tom i Tarsem wypracowali sobie specyficzny system pracy. Dali początek filmowym emocjom oraz magii, które definiują nasz film. Obserwowałem powstawanie kolejnych planów zdjęciowych i nie mogłem się nadziwić, jak cudownie to wszystko wygląda", zachwyca się Goldmann. "Przez cały czas byłem też świadomy, że prawdopodobnie nigdy więcej nie uda mi się postawić stopy na takim planie. To staromodny styl, stawiający na fizyczną interakcję aktorów z otoczeniem. Czuliśmy się często tak, jakbyśmy kręcili produkcję Warner Bros. z połowy XX wieku. Tyle fascynujących detali, tyle włożonej w projekt wyobraźni, tyle wspaniałych osób...".
Zamiast polegać w kreacji tak niezwykłego uniwersum na efektach specjalnych, filmowcy starali się fizycznie zbudować jak najwięcej lokacji. "Oczywiście, że używaliśmy green screenów, w filmie znajduje się wiele wspaniałych efektów wizualnych, ale moim założeniem od samego początku było pozwolenie aktorom zatopić się w otoczeniu, sprawić, by poczuli się jego częścią", opowiada Singh. Scenografia wprawiła w zachwyt samą Julię Roberts: "Widząc tych wszystkich ludzi w kostiumach, okupujących stworzoną specjalnie na potrzeby filmu przestrzeń, aktor może się tylko radować. To nie praca, tylko czysta przyjemność, szkoda, że ten sposób na kino odchodzi powoli do lamusa. Takich filmów już się nie kręci", dodaje aktorka ze smutkiem w głosie. Za kreację filmowych kostiumów, zarówno bezczelnie efektownych szat królowej, jak i pastelowych ubiorów Śnieżki, odpowiada Eiko Ishioka, dla której "Królewna Śnieżka" okazała się ostatnią produkcją. Zmarła w styczniu 2012 roku artystka pracowała przy wszystkich czterech projektach kinowych Singha. "Łączyła ich prawdziwa duchowa więź, porozumiewali się bez słów", wspomina Misher. "Uważam, że swoją pracą przy tym filmie pozostawiła prawdziwy testament swojego geniuszu. Nigdy jej nie zapomnimy".
Ishioka, która zdobyła Oscara za swoje kreacje do "Draculi" Francisa Forda Coppoli, była szanowaną na całym świecie artystką wizualną, miewała wystawy w tak prestiżowych galeriach jak nowojorskie Museum of Modern Art. "Ona nie projektowała kostiumów, lecz tworzyła dzieła sztuki", wspomina przyjaciółkę Singh. W przypadku "Królewny Śnieżki" pomysłowość Ishioki, która czerpała inspiracje z kreacji powstałych pomiędzy XVI oraz XIX wiekiem, łączy w sobie zewnętrzną wystawność oraz podkreślanie osobowości danych bohaterów. "Nie można przecenić jej wkładu w nasz film. Dzięki niej aktorzy mogli wczuć się w swoje role nie tylko emocjonalnie, ale również fizycznie", dodaje Goldmann. Ishioka nie ograniczyła się jedynie do szat głównych bohaterów, ale zaprojektowała także ponad 300 kostiumów, w które ubierali się filmowi statyści. Większość z nich była szyta ręcznie. "Wszystko zaczynało się od projektów Eiko. Praca z tak kreatywną osobą była prawdziwą przyjemnością", opowiada Felicity Bowring, która odpowiadała na planie za charakteryzację. "Proszę sobie wyobrazić ludzi noszących na sobie żywe czerwienie, żółcie, pomarańcze, zielenie, ostre róże i subtelne srebra - i to wszystko w jednej scenie!".