Reklama

"Królewna Śnieżka": POSZUKIWANIE OBSADY

Podczas gdy Singh i Goldmann dokładali wszelkich starań, by "Królewna Śnieżka" była filmem atrakcyjnym fabularnie i wyrafinowanym wizualnie, z każdym kolejnym dniem uświadamiali sobie, że postać Królowej nie może być tak jednowymiarowa, jak ma to miejsce w baśni. "Ogólnie przyjętą motywacją Królowej jest próżność", mówi Singh. "W naszym filmie bardziej rozchodzi się o władzę. To kobieta, która pragnie mieć pod kontrolą całe królestwo, a jej uroda stanowi jedynie jeden ze środków do osiągnięcia tego celu". Podstępna i amoralna Królowa bez większych problemów mogłaby zyskać miano typowego czarnego charakteru, jednak Singh postanowił przeprowadzić na tej postaci pewien ciekawy eksperyment. W jego interpretacji złowieszczość Królowej jest bardzo subtelna, ledwo wyrażalna, choć - co oczywiste - wszechobecna. Zatrudnił więc aktorkę, która zupełnie nie pasowała do roli uosobienia zła, dając jej okazję stworzyć na ekranie prawdziwie popisową rolę. "Królowa jest postacią mroczną, ale jednocześnie niemożliwie czarującą. Julia Roberts ma taką aktorską charyzmę i ekranowy magnetyzm, że nie musiała się bardzo starać, by oddać ten ostatni aspekt charakteru królowej", wyjaśnia reżyser.

Reklama

Królowa używa swego wdzięku, ażeby uwieść młodszego mężczyznę, Księcia Alcotta, a także ukryć wrodzoną niechęć do pasierbicy. "Julia była naszym pierwszym wyborem", opowiada Goldmann. "Jest uśmiech uczynił z niej prawdziwą ikonę, a w Królewnie Śnieżce używa go do czynienia zła. To bardzo ciekawe wywrócenie jej wizerunku do góry nogami". Grając przeciwko swojemu aktorskiemu emploi, ustalonemu przez prawie trzy dekady kariery, Roberts udało się wynieść swoją rolę na wyższy poziom. "Któż lepiej wcieli się w rolę Złej Królowej, niż ulubienica Ameryki?", podsumowuje producent Kevin Misher. Aktorka znała już wcześniej dokonania Singha, więc projekt z miejsca przykuł jej uwagę. "Zawsze zastanawiałam się, w jaki sposób udaje mu się przenosić swoje wizje na ekran. Historie, które opowiada, są zawsze wspaniałe pod względem wizualnym. Zaintrygowała mnie możliwość współpracy z takim artystą", opowiada aktorka. "To dzięki jego odważnym pomysłom Królewna Śnieżka, pozostając ciągle baśnią, nabrała większego rysu psychologicznego. Tu nic nie jest takie łatwe, jakby mogło się wydawać", dodaje Roberts. "Intrygujące jest to, że Królowej nie można przeniknąć, do końca nie wiadomo, kim jest naprawdę. Widzimy ją taką, na jaką pozuje na co dzień, ale także jej prawdziwe oblicze, które jest ukazywane w odbiciu lustra".

Abstrahując jednak od wszystkich dodatkowych pomysłów i nadawania dobrze znanym postaciom nowych rysów, "Królewna Śnieżka" pozostaje przede wszystkim opowieścią o młodej kobiecie, która w ramach procesu dojrzewania musi radzić sobie ze wszelkimi możliwymi przeciwieństwami. "Lily jest imponująca w roli Śnieżki. To młodziutka dziewczyna, ale wykazuje już profesjonalne podejście do swojego zawodu", chwali przyszłą gwiazdę Roberts. Collins odwzajemnia się jednej ze swoich ulubionych aktorek. "Wszyscy uwielbiają uśmiech Julii, lecz w tym filmie używa go w tak złowieszczy sposób, że można się przerazić. Dziwnie było dążyć do zniszczenia Julii Roberts". Collins została wybrana spośród ponad 300 młodych, utalentowanych dziewczyn w trakcie trwającego ponad miesiąc castingu. "Kiedy Lily weszła do sali, z miejsca wiedzieliśmy, że znaleźliśmy naszą Śnieżkę. To uosobienie dobroci, a poza tym ma w sobie wdzięk Audrey Hepburn i aktorską klasę Elizabeth Taylor. Rzadki widok wśród współczesnych aktorek", wspomina Misher. "To niezwykle urodziwa dziewczyna, ale jej prawdziwe piękno tkwi w jej wnętrzu. Współczesne dziewczyny są w wieku 21 lat tak wyrafinowane, że wyglądają na 15 lat starsze. Lily ma w sobie ciągle tę niezwykłą niewinność, czuć w niej piękno młodości. Emanuje szczerością i słodyczą, nie tylko na ekranie, również w prawdziwym życiu. Właśnie dlatego tak znakomicie udało jej się wcielić w Śnieżkę - sama nią trochę jest". Collins z kolei uważa, że każda młoda dziewczyna ma w sobie coś z tej postaci. "Zaczyna jako typowa bohaterka baśniowa - naiwna, niewinna, urocza. Po czym sprzeciwia się takiemu traktowaniu i zaczyna walczyć o swoje przekonania".

Książę Alcott, przyszły amant Śnieżki, to kolejna postać żywcem wyjęta z baśniowego uniwersum, która została awansowana do rangi współczesnego bohatera. Grany przez Armiego Hammera, Książę jest kluczową postacią w nabierającym coraz mroczniejszych odcieni konflikcie Śnieżki i jej macochy. "Niewielu mamy obecnie młodych aktorów, którzy potrafią samym jedynie wyglądem przekazać wrażenie królewskości, ale nie takiej śmiertelnie poważnej, lecz lekkiej, czasami wręcz dowcipnej", chwali aktora Misher. "Armie świadomie balansuje na granicy pomiędzy dostojeństwem a humorem. Mężczyźni zaakceptują go jako jednego z nich, a wiele kobiet z pewnością się w nim zadurzy. To przyszła gwiazda". Mierzący 1.80 wzrostu Hammer posiada klasyczny typ urody i został - wedle słów Goldmanna - stworzony do tej roli. "Gdyby Ameryka potrzebowała księcia, Armie byłby najlepszym kandydatem. Ma w sobie coś kojącego i emanuje królewskością. Wszyscy na planie uważali go za swojego najlepszego przyjaciela", opowiada producent. Z początku Hammer podchodził do projektu sceptycznie. "Książę z bajki? To takie ckliwe", wspomina ze śmiechem. Później jednak, kiedy zapewniono go, że nikt nie chce stereotypów i będzie miał duży wpływ na rozwój charakterologiczny swojego bohatera, zmienił zdanie. "Tarsem zaraził mnie swoim entuzjazmem i wizją tej postaci. "Książę, z racji tego, kim jest, został porządnie wykształcony - zna się na fechtunku, potrafi pięknie tańczyć, jest oczytany. Można powiedzieć, że rozumie świat - ale tylko w teorii. Tak naprawdę nie ma pojęcia o rzeczywistości. Kiedy trafia wreszcie na prawdziwą przygodę, taką, o której zdarzało mu się śnić, początkowo nie potrafi sobie z tym wszystkim poradzić. Ale później staje na wysokości zadania".

W ramach modyfikowania klasycznych ram opowieści, twórcy dodali do fabuły jedną niezwykle ważną postać - Brightona, wiernego, acz niekoniecznie kompetentnego sługę Królowej. "To skomplikowany bohater, który wypełnia lukę po łowcy z oryginalnej historii. To niby tylko pomagier, ale Królowa powierza mu odpowiedzialne zadania. Znalezienie do tej roli odpowiedniego aktora było bardzo ważne, bowiem musiał dotrzymać kroku Julii", mówi Goldmann. Jak się okazało, Nathan Lane zrobił z tej roli komediowe mistrzostwo. "Brighton stara się robić wszystko, by zadowolić swoją panią, ale ciągle ją zawodzi. Tak sobie wyobrażam posadę asystenta Faye Dunaway", opowiada znany z nieustannego dowcipkowania Lane, który przyjął propozycję wystąpienia w "Królewnie Śnieżce" ze względu na udział Julii Roberts. "Wiedziałem, że będziemy dobrze się bawić na planie. Julia gra postać podobną do tej, w którą wcielała się w Mój chłopak się żeni, tyle że tym razem jest po stokroć wredniejsza. Ale przecież złoczyńcy zawsze mają najlepsze role. Zagranie tak amoralnej postaci musi być bardzo przyjemne!". Relacje pomiędzy Roberts i Lane'em stały się komediowym epicentrum filmu. "Udało im się wprowadzić w całe to spiskowanie swego rodzaju swawolę", opowiada Misher. "To złoczyńcy w wersji dla dorosłych, ale dowcipność ich poczynań na pewno spodoba się dzieciakom".

Po wyprowadzeniu do lasu Śnieżka zostaje otoczona przez grupę wyjętych spod prawa oprychów, którzy - tak się składa - nie sięgają jej nawet do brody. Pomysłem Singha na wesołą zgraję krasnoludków było zrobienie z nich kłótliwych, acz nieskończenie pozytywnych bandytów, którzy po wydaleniu z wioski przestali przestrzegać literę prawa. "Królowa, zainteresowana jedynie pięknem zewnętrznym, wygnała ich ze swego królestwa, bowiem nie pasowali do wyznawanego przez nią ideału fizyczności", opowiada Goldmann. "Dzięki takiemu rozpisaniu postaci krasnoludków na ekranie pojawia się emocjonalna głębia. Mieliśmy ogromne szczęście przy obsadzaniu tych ról, bowiem zatrudnieni przez nas aktorzy wykazali się niezwykłą kreatywnością oraz zaangażowaniem". Filmowcy nie chcieli narzucać charakterystyki krasnoludków rodem z animowanej produkcji Disneya, pozwolili całej siódemce wpływać na osobowości swoich bohaterów. "Każdy z nich ma swój wkład w ostateczny kształt tej opowieści. W końcu to oni sprawiają, że naiwna, zahukana dziewczynka przekształca się w piękną i odważną kobietę", dodaje producent. Samotna w brutalnym, obojętnym świecie, Śnieżka musi zacząć polegać na siedmiu niewielkich mężczyznach, aby nauczyli ją tego, co w życiu najważniejsze. A widzowie odkrywają cechy charakterystyczne tych nietypowych postaci. "Każdy uczy ją czegoś nowego - walki mieczem, zapasów, stosowania nieczystych sztuczek, różnych sposobów myślenia. Najważniejsza nauka polega z kolei na tym, by dziewczyna zrozumiała, że musi pozostać sobą, nieważne jakie konsekwencje to za sobą niesie", mówi Daniel Woodburn, aktor wcielających się w jednego z krasnoludków.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Królewna Śnieżka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy