"Królestwo Owadów (IMAX 3D)": WYZWANIA
Największym utrapieniem na Borneo były deszcze.
“Mogliśmy się tego spodziewać, podejmując pracę w lasach deszczowych. Popołudniowe opady powodowały wezbranie rzeki i zmoczenie całego sprzętu. Tylko parę razy mieliśmy szczęście, że nie zmyło nam całego sprzętu filmowego i oświetleniowego,” wspomina Ferguson.
Chociaż dostęp do lasu był łatwy, to jednak taszczenie ciężkiego i nieporęcznego sprzętu w 30-stopniowym upale nie było wcale takie proste.
W Mulu trzeba było przymocować do łodzi 160 kilogramów sprzętu filmowego. Kolejnym wyzwaniem była wspinaczka po śliskim zboczu w drodze do jaskiń nietoperzy i opuszczenie do jaskiń ciężkich kamer. Na każdym kroku trzeba się było mieć na baczności, bo aż roiło się od jadowitych zwierząt takich jak grzechotniki waglera, skolopendry, skorpiony i ptaszniki.
Kolejnym problemem dla filmowców, był fakt, że w lesie deszczowym wszystko jest ciemnozielone! Kamery wielko-formatowe do filmów 3D wymagały dużej ilości światła, więc trzeba było sprowadzić wszystkie dostępne w Malezji reflektory HMI. Przyjechały z całą armią elektryków i dwoma potężnymi generatorami prądu.
“Tak się nie filmuje intymnego życia tych maleńkich stworzeń, ale to jest film wielkoformatowy i nic nie jest łatwe!” mówi Slee.
Strefa równikowa niosła za sobą kolejny problem. Wschody i zachody słońca, ulubione sceny twórców filmowych, trwają tu tylko pół godziny! Ledwo się słońce pokaże na horyzoncie, a za chwilę jest wysoko na niebie. Do śniadania było już dokładnie nad nami (takie światło nie nadaje się do filmowania). I ta sama historia wieczorami – kilka minut pięknego zachodu i po chwili słońce gaśnie. Aby sfilmować wschód słońca do sceny pod tytułem „Świt w Mulu”, ekipa musiała w nocy rozstawić sprzęt na szczycie góry, co trwało około pięciu godzin. Nocni stróże pilnowali obozu, a ekipa o trzeciej nad ranem wspinała się na szczyt góry, aby zdążyć na wschód słońca na 5.30.
“To się nazywa oddanie sprawie,” mówi Ferguson.
Ekipa musiała dzielić plan filmowy z pijawkami, skorpionami, nietoperzami, pająkami, wężami i krokodylami – niektóre z nich nawet wystąpiły w filmie.
“Przyjechaliśmy z nastawieniem, że las równikowy będzie nieprzyjazny i zdradziecki, jednak po kilku dniach dzięki wsparciu ze strony naszych ibańskich przewodników i miejscowej ekipy, zaczęliśmy w nim dostrzegać tętniące życiem, cudowne miejsce, raj na ziemi. Jako reżyser miałem za zadanie przybliżyć widzom cudowny świat lasów deszczowych,” mówi Slee.