"Królestwo Owadów (IMAX 3D)": W STUDIU
Po powrocie do Anglii niełatwo było oddać w specjalnie w tym celu stworzonym studiu w pobliżu Oxfordu, mały fragment dusznego, wilgotnego i bujnego lasu tropikalnego.
“Musieliśmy stworzyć naturalistyczną scenę na której mieliśmy robić zbliżenia naszych owadzich gwiazd,” mówi Slee.
Po raz kolejny chata została rozebrana i przewieziona statkiem w kawałkach z Borneo. Aby zachować ciągłość, plan filmowy w Anglii musiał wyglądać tak samo jak ten nad laguną. Dlatego w studiu poustawiano żywe rośliny, porobiono strumyki i nastawiono tropikalne temperatury. Ekipa przez dwanaście tygodni pracowała w mikroklimacie z wysoką wilgotnością powietrza i upale, co było prawie takim samym wyzwaniem, jak prace w prawdziwym lesie tropikalnym.
“Tak naprawdę gwiazdami tego filmu (oprócz samych owadów, rzecz jasna!) byli łowcy robaków,” żartuje reżyser.
Odpowiadali za to, by „aktorzy” byli zdrowi i gotowi do akcji.
Każde ujęcie było drobiazgowo rozpisywane, tak aby przygotowany rok wcześniej scenariusz stał się filmem, jaki obiecywano inwestorom i uczestniczącym w produkcji kinom.
Łowcy owadów musieli mieć do każdego ujęcia więcej niż jednego osobnika z danego gatunku. Filmowanie w tak intensywnym oświetleniu mając do dyspozycji zaledwie kilka minut na ujęcie, oznaczało, że owady musiały „odgrywać” swoje role z marszu a czasem powtarzać ujęcie ze dwa lub trzy razy.
“Po kilku dniach zorientowałem się, że owady nie różnią się aż tak bardzo od ludzi i są głównie motywowane zdobywaniem pokarmu i rozmnażaniem się! Każda scena kręciła się wokół tego ‘co ten owad chciałby zjeść, albo z którym owadem chciałby kopulować?’ Dobrą stroną tego był jednak fakt, iż owady nie żądały wyższych honorariów!” żartuje Slee.
Kluczem do nakręcenia tego filmu było naturalne zachowanie.
Slee relacjonuje: “Kręcenie zdjęć w wielko-formatowej technice 3D jest najmniej odpowiednią ze wszystkich technik kręcenia filmów do rejestracji naturalnych zachowań owadów. Najważniejsza podczas realizacji zdjęć była cierpliwość! Myślę, że to jedyny taki film, jaki nakręcono o owadach. Planowaliśmy, przygotowywaliśmy i oczekiwaliśmy, powtarzając te same sceny dzień po dniu. Efekty były spektakularne i mieliśmy ten przywilej, że w wielkoformatowej technice 3D mogliśmy nagrywać sceny, które bardzo rzadko, albo i nigdy dotąd nie zostały sfilmowane: przyjście na świat rodziny modliszek, jedenastogodzinne przeobrażanie się poczwarki w dojrzałego motyla, po dziesięciu dniach spędzonych w kokonie.”
Ekipa sfilmowała także mrówkę pijącą z kropli wody, modliszkę łapiącą muchę i tarantulę zastawiająca sidła na nie przeczuwającego niczego świerszcza. Każde ujęcie wymagało miesięcy planowania, dni przygotowań i godzin oczekiwań!
“W zasadzie była to zabawa w czekanie.” mówi Ferguson.
„Czekanie na przeciętne ujęcie, np. ropuchy polującej na karalucha zajmowało trzy godziny! Najbardziej zachwycający był moment narodzin modliszki na naszych oczach.”
Burke dodaje: „Mieliśmy dwutygodniową przerwę spowodowaną czekaniem na wyklucie się młodych modliszek. Nie wiedzieliśmy kiedy to dokładnie nastąpi, dopóki pierwsza modliszka nie wyszła z kokonu — do tego czasu niewiele się działo!”