"Król Lew" był największym przebojem studia Disneya lat 90. Otworzył nowy, niezwykle bogaty rozdział w dziejach filmowej rozrywki familijnej. Stał się najbardziej kasowym animowanym filmem w historii! Do dziś jest w USA najbardziej dochodową animacją powstałą w sposób tradycyjny. Słynny film zdobył dwa Oscary: za najlepszą muzykę (Hans Zimmer) i piosenkę (Tim Rice i Elton John). Doczekał się dwóch kontynuacji i bardzo popularnego musicalu wystawionego na Broadwayu. Obecnie klasyk powraca na ekrany w wersji 3D. Ukażą się też nowe, zremasteryzowane i rozszerzone edycje na płytach Blue-ray i Blue-ray 3D.
Według producenta Dona Hahna, ten film to przede wszystkim rzecz o nie zawsze łatwym dorastaniu i przekazywaniu doświadczeń. - To po prostu love story pomiędzy ojcem i synem - mówił. Reżyser Roger Allers zgadzał się z tą opinią: - Moim zdaniem jedną z najważniejszych scen jest ta, w której mała łapa Simby trafia w ślad po łapach ojca. Natomiast moim ulubionym fragmentem filmu jest ten, w którym Mufasa pojawia się jako duch i udziela lekcji Simbie, mówiąc, że on sam ciągle żyje w synu. Współreżyser Rob Minkoff dodawał: - To było coś odmiennego w disnejowskiej tradycji. "Piękna i bestia", "Mała syrenka" i "Aladyn" to przede wszystkim historie miłosne. Tu mieliśmy do czynienia z inną, bardziej skomplikowaną emocjonalnie więzią, co stanowiło nie lada wyzwanie. Nathan Lane (Timon w oryginalnej wersji) wspominał: - Gdy przeczytałem po raz pierwszy scenariusz, miałem wrażenie, że obcuję z czymś niezwykłym. I to się potwierdziło. Praca nad "Królem Lwem" trwała naprawdę bardzo długo, ale się opłaciła. Trafiliśmy w czuły punkt widowni na całym świecie, w jej najważniejsze emocje. Matthew Broderick (głos Simby) do dziś nie może zapomnieć dnia, gdy oglądał film z dziecięcą widownią. - Nie ma lepszego sprawdzianu niż prawdziwa widownia w kinie. Reakcje dzieci upewniły mnie, że ten film będzie powracał przez lata, jak choćby "Królewna Śnieżka". Staliśmy się częścią ponadczasowego utworu. To niesamowite wrażenie.
