Reklama

"Król Artur": PARĘ KOSZMARÓW NA ZIELONYCH ŁĄKACH

Filmy akcji to wyjątkowy rodzaj kina, w którym bardzo istotne są dwa słowa: energia i zwięzłość – opowiadał Sławomir Idziak. W swojej codziennej, rutynowej pracy z kamerą nie można zapomnieć tych dwóch słów. Aby uzyskać więcej energii niż zwykle, robiliśmy zdjęcia scen akcji kilkoma kamerami, które pracowały zupełnie niezależnie.

Ale stare porzekadło filmowców mówi: strzeżcie się filmów z dużą liczbą koni i dużą ilością śniegu. Jeśli te dwa elementy znajdą się w projekcie, przekroczenie terminów oraz groźba finansowej katastrofy i zawału serca reżysera są całkowicie realne.

Reklama

Konie rzeczywiście sprawiały kłopoty. Skłonienie ich do pożądanego zachowania zajmowało wiele czasu. A jeśli chodzi o śnieg... Myślisz sobie naiwnie – mam piękne plenery, cóż za zieleń i te góry w oddali. Nic, tylko filmować – zwierzał się reżyser. – I nagle znajdujesz się w samym środku koszmaru. Przez coś takiego właśnie przeszedłem.

Zdjęcia rozpoczęły się w czerwcu 2003 roku w okolicach Wicklow, w Irlandii. Na początek gwałtowne deszcze zniszczyły duże ilości przygotowanego sztucznego śniegu. W Irlandii najbardziej dziwne jest to, że pogoda jest niezwykle zmienna i to na niewielkim obszarze – wspominał Fuqua. – Zgadnijcie, co to oznacza dla filmowca, kręcącego epicki film. Wiadomo – straszliwe kłopoty. Ciężarówki dowożące sztuczny śnieg oraz ciężki sprzęt grzęzły w błocie, światło nieustannie się zmieniało. Ale było jeszcze coś gorszego – stada agresywnych muszek, atakujących zwierzęta i całą ekipę. Nikt o tym nie pomyślał, chociaż te cholerne insekty od dawna buszują na tych terenach, zwłaszcza jeśli zrobi się wilgotno, a wilgotno było jak jasna cholera – wspominał ze zgrozą reżyser. – Najgorzej mieli aktorzy. Ekipa stosowała siatki. Aktorzy ze zrozumiałych względów nie mogli tego robić. A tu wylęgają się chmary tych bezwzględnych istot, kąsają, wlatują ludziom do ust, pojawiają się tuż przed kamerą.

Trochę inne zdanie na temat pogody miał Clive Owen. Były trudności, co do tego nie ma dwóch zdań. Ale kręciłem wiele filmów plenerowych w Anglii i mogę powiedzieć, że jednak mieliśmy sporo szczęścia. Na przykład w Szkocji pogoda potrafi być tak zmienna, że Irlandia w porównaniu z tamtymi warunkami to niemal oaza stabilności – mówił aktor.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Król Artur
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy