Reklama

"Kolekcjoner kości": NA PLANIE

Ekipę wsparli swym doświadczeniem liczni specjaliści. Martin Bregman, który ma w dorobku około 30 filmów, w tym rozgrywające się w scenerii Nowego Jorku thrillery policyjne, mówi: „ zgromadziliśmy na planie specjalistów z najróżniejszych dziedzin, nasz film cechuje bowiem nie spotykany w kinie realizm. Zebraliśmy pokaźną dokumentację, bo chcieliśmy ukazać na ekranie trafny obraz środowisk, w których toczy się akcja”.

Detektyw Hal Sherman od 17 lat pracuje w nowojorskiej policji, a w ciągu ostatnich dwunastu lat zabezpieczył przeszło 1900 miejsc zbrodni i prowadził dochodzenie w sprawie 1400 zgonów. Uważa się za człowieka, który "widział wszystko" i pełnił funkcję konsultanta na planie "Okupu" i "Clockers". Swą wiedzą podzielił się także z twórcami "Kolekcjonera kości".

Reklama

Duża część akcji "Kolekcjonera kości" rozgrywa się w mieszkaniu Lincolna Rhyme'a, reżyser Phillip Noyce i autor zdjęć Dean Semler, nagrodzony Oscarem za "Tańczącego z wilkami", musieli dołożyć wszelkich starań, by przydać statycznym z pozory scenom należnej dynamiki.

Phillip Noyce mówi: „mogliśmy sztucznie przemieszczać aktorów, ale zrezygnowaliśmy z tego na rzecz realizmu. Mogliśmy również sztucznie przemieszczać kamerę, ale zarzuciliśmy ten pomysł, bo chcieliśmy, by ruchy kamery były umotywowane rozwojem akcji danej sceny. Kamera porusza się w scenie z udziałem Rhyme'a tylko jeden jedyny raz - gdy rozmawia on z Amelią przez radio, a ona myszkuje na miejscu zbrodni zbierając dla niego dowody. Nakręciliśmy dwa razy tyle ujęć co w normalnej scenie dialogowej, bo dzięki temu na etapie montażu uzyskaliśmy wrażenie większej dynamiki. Widownia z każdym ujęciem zobaczy coś nowego, a my mamy nadzieję wyprzedzać ją zawsze o krok.”

Kluczem do sukcesu filmu był realizm, nawet jeśli wiele z ukazanych w filmie miejsc zbrodni położonych jest w bajecznych, zapomnianych przez boga i ludzi ruinach przemysłowych z początku wieku usytuowanych w nowojorskich podziemiach. Scenograf Nigel Phelps za punkt honoru postawił sobie, by przekonać widownię, że miejsca pokazane na ekranie istnieją naprawdę. Jak mówi: „zależało mi, by nadać tym miejscom fantastycznego charakteru przy jednoczesnym zachowaniu wszelkich pozorów realizmu. Chciałem oświetlić te niesamowite wnętrza z przeszłości i wykreować ciekawą wizualnie przestrzeń. Mam nadzieję, że mi się to udało i w scenie, kiedy policjanci schodzą do podziemi przez studzienkę kanalizacyjną, widzowie uwierzą, że niezwykłe korytarze naprawdę istnieją”.

Zdjęcia do "Kolekcjonera kości" kręcono w Nowym Jorku (plenery) i Montrealu (sceny we wnętrzach).

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Kolekcjoner kości
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy