Reklama

"Kolekcjoner kości": DENZEL WASHINGTON O SWOJEJ ROLI I O ANGELINIE

Denzel Washington z uznaniem przyjął propozycję roli w "Kolekcjonerze kości": „ to pasjonująca opowieść i świetnie napisany scenariusz - wprost nie mogłem się od niego oderwać. Nie mogłem ponadto oprzeć się pokusie współpracy z Martinem Bregmanem, którego nie bez powodu uważa się za żywą legendę amerykańskiego kina” - mówi - „rola człowieka dotkniętego paraliżem wszystkich czterech kończyn to dla aktora ogromne wyzwanie. Aktor używa swego ciała niczym instrumentu i kiedy swobodnie nad nim nie panuje, musi grać całą swoją duszą, a nie mylą się ci , którzy mówią, że oczy są zwierciadłem duszy. Zdarzało mi się grać trudne role, ale ta niosła za sobą największe wyzwania, głównie natury fizycznej. Nikt nie ograniczał dotąd mojej swobody ekspresji, mogłem kiwać głową, ile chciałem, biegać, chodzić i śmiać się całym sobą, a nie tylko półgębkiem. Dzięki roli w "Kolekcjonerze kości" zrozumiałem, przez co przechodzić muszą ludzie dotknięci paraliżem”.

Reklama

Aktor był pełen uznania dla swej ekranowej partnerki: „Angelina to cudowna aktorka” - mówi. - „Marty i Phillip zadzwonili do mnie mówiąc: "znaleźliśmy niesamowitą dziewczynę. Musisz ją zobaczyć - oszalejesz na jej punkcie. Jest wspaniała. I nie mylili się.”

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Kolekcjoner kości
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy