Reklama

"Klatka": PRASA

"Utrzymany w dobrym stylu mistrza Hitchcocka thriller, który wstrząsa paranoją i brutalnym morderstwem. Już od pierwszych minut filmu narasta uczucie obłędu, strachu i samotności. Odgłosy uderzenia młotkiem jeszcze nigdy tak nie pobudziły twoich zmysłów. Od razu przywodzi na myśl mroczną atmosferę "Lokatora" Romana Polańskiego."

Francis Barbier, DevilDead.com

"To przygoda o jakiej marzą miłośnicy błyskotliwego, zabawnego kina oraz mocnych wrażeń. Źródłem grozy staje się to, gdzie mieszkasz i fakt, że zostałeś wzięty za kogoś innego. Twórcy, korzystając z tych prostych zabiegów, w sposób godny mistrzów oddają nastrój osaczenia. Johnsen świetnie wciela się w rolę studenta, w którym narasta strach i panika, kiedy jego poukładane akademickie życie przeradza się w szaleńczą walkę o przetrwanie."

Reklama

Matthew Odam, www.austin360.com

"(...)Peter Stormare (notabene wujek jednego z reżyserów "Klatki"). I to w zasadzie mogłoby wystarczyć za cały komentarz, bowiem sama jego aparycja wzbudzać może lekki niepokój. Z podobnego założenia wyszło już kilku twórców często obsadzając go w charakterystycznych rolach... psychopatów. Tak było w "Fargo" braci Coen, podobnie w "Osiem milimetrów" Joela Schumachera, nie inaczej w popularnym serialu "Skazany na śmierć", wreszcie tak jest i teraz. Lundberg i Storm, idąc za przykładem starszych i bardziej doświadczonych kolegów po fachu trafili w dziesiątkę, bowiem lepszego "psychopaty" od Stormare'a po prostu wymarzyć sobie nie mogli.

Początkujący skandynawscy reżyserzy udowodnili, że są twórcami wszechstronnymi, którzy obok fabularnej układanki (odpowiedzialni byli także za scenariusz) zręcznie żonglują pozostałymi filmowymi składnikami. Dotyczy to przede wszystkim mocno niepokojącej warstwy dźwiękowej, która odgrywa niepoślednią rolę w całej narracji oraz wpisującemu się w tę konwencję dynamicznemu montażowi z wspomnianymi na początku smaczkami określanymi przez Darrena Aronofsky'ego montażem hiphopowym. Wszystko to sprawia, że miejsce akcji, którym jest zajmowane przez Franka zwykłe mieszkanie pulsuje niczym żywy organizm, zupełnie jak w "Bartonie Finku" braci Coen, choć tutaj twórcy od początku do końca zdecydowali się na utrzymanie konwencji realistycznej. Czasami nawet aż do bólu.

O tym, że Skandynawowie potrafią straszyć po opartej na bestsellerowych powieściach serii o przygodach policjanta Kurta Wallandera oraz kultowym mini serialu "Królestwo" w reżyserii Larsa von Triera, przekonywać nikogo nie trzeba. Johan Lundborg i Johan Storm dali temu kolejny dowód."

Kuba Armata, stopklatka.pl

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Klatka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL