"Kate & Leopold": SCENOGRAFIA
"Uczta, taniec, kieliszek dla towarzystwa... niejednego przyzwoitego człowieka przywiodły do zguby" - "Zasady Hill'a”, 1873 r.
Akcja "Kate i Leopold" rozgrywa się w dwóch Nowych Jorkach: jeden to wiktoriańskie miasto na krawędzi wielkich przemian, pełne staroświeckich sal balowych, świeżo wypiętrzonych drapaczy chmur i nowych mostów; drugi to współczesne megalopolis, pełne nocnych klubów, restauracji oraz wszelkich możliwych udogodnień i pokus.
James Mangold od początku miał własną, świeżą wizję dawnego i dzisiejszego Nowego Jorku. "Nie chciałem zrobić filmu o tym, jak cudownie było kiedyś, a jak okropnie jest dzisiaj. Chodziło mi o to, by oczyma Leopolda pokazać piękno tego miasta, piękno, które tak nam spowszedniało, że nie już go nie dostrzegamy. Leopold jest pełen zachwytu i zdumienia dla naszych niesamowitych budowli, przestrzennych apartamentów, monumentalnych biurowców, nowoczesnych wind, ruchomych schodów, naszych zwyczajnych tosterów i faksów. Jednocześnie chciałem przypomnieć widzom, że Nowy Jork to także miasto stare, które ma swoją historię. Budynki, które stały tam w czasach Leopolda, w roku 1876, w roku 2001 znajdują się dokładnie w tym samym miejscu. Wtedy powstał przecież jeden z symboli Nowego Jorku, Most Brookliński. Zbudowano go w czasach, kiedy powszechnym środkiem lokomocji był powóz konny, a dziś po tym samym moście jeżdżą samochody i ciężarówki."
Aby oddać klimaty miasta czasów Leopolda i Kate, James Mangold zaprosił do współpracy wyjątkową parę artystów: Marka Friedberga, który jest autorem scenografii i Stuarta Dryburgha, który otrzymał nominację do Oscara za zdjęcia do "Fortepianu" Jane Campion. "Naszym zadaniem było spleść atmosferę wiktoriańskiego Nowego Jorku z klimatami ultranowoczesnego miasta XXI wieku, nie zapominając o artystycznych dzielnicach na Dolnym Manhattanie, i stworzyć na ekranie jeden spójny, pełen uroku i ukrytego romantyzmu obraz tego miasta.", mówi Friedberg. Ta niespotykana wizja Nowego Jorku nadała filmowi, zdaniem producenta Kerry Orenta, charakter "oryginalnej bajki, która rozgrywa się w mieście". " Wizja Jima Mangolda wydała mi się niezwykle ambitna, ale on tak dokładnie widział, czego chce, że przekonał nas do swojego pomysłu. Nowy Jork miał być wytworny, jak w "Wieku niewinności", szalony i stylowy, jak w ‘Śniadaniu u Tiffany'ego’, ale sprawiać przy tym wrażenie miasta, które było, jest i będzie, w którym historia współgra harmonijnie z teraźniejszością."
Mark Friedberg z entuzjazmem zagłębił się w historię Nowego Jorku okresu Gilded Age, amerykańskiej odmiany stylu wiktoriańskiego, kiedy to powstały pierwsze drapacze chmur i z konieczności zadebiutował kolejny cud techniki: winda. "Nie chcieliśmy tworzyć sentymentalnego obrazu Nowego Jorku, lecz ukazać jak bardzo już wtedy był podobny do miasta, które znamy. Było dla mnie pewnym fascynującym zaskoczeniem odkrycie, że u schyłku XIX wieku Nowy Jork był niezwykle kosmopolitycznym miastem na progu wielkiej rewolucji technicznej, podobnie jak obecnie znajduje się na progu rewolucji cyfrowej", mówi Friedberg. Jednym z największych wyzwań było dla scenografa odtworzenie procesu budowy Mostu Brooklińskiego. " Na szczęście zachowało się z tego okresu mnóstwo fotografii, które zostały nam udostępnione przez Nowojorskie Towarzystwo Historyczne, Bibliotekę Kongresu i prywatnych kolekcjonerów."
Bliskim współpracownikiem Friedberga był Robert Stromberg, fachowiec od efektów specjalnych. To dzięki niemu możemy podziwiać "nowiutki" Most Brookliński na tle panoramy Manhattanu lat 70. XIX wieku. Mark Friedberg dokonał jeszcze jednej, zdawać by się mogło, niemożliwej rzeczy: wybudował od podstaw jedno z przęseł mostu, w wielkości naturalnej. "Obserwowanie jak modele wykonane z wykałaczek przeistaczają się w potężne konstrukcje, z których można skoczyć do wody, było niesamowicie ekscytujące", mówi Cathy Konrad. Najtrudniejszym zadaniem dla Friedberga było jednak zaprojektowanie budynku, w którym miało mieścić się nowojorskie mieszkanie Kate. Główna idea polegała na tym, by odtworzyć atmosferę współczesnego bloku mieszkalnego, w którym ludzie ‘żyją na sobie warstwami’, połączeni nieśmiertelnym rekwizytem nowojorskich kamienic, zewnętrzną drabinką przeciwpożarową. "Jednym z absurdów naszych czasów jest to, że ludzie mieszkają tak blisko siebie, że mogą podsłuchiwać co się dzieje u sąsiadów. Dla Leopolda to coś absolutnie fascynującego." Generalnie jednak projekty Friedberga miały współgrać z romantyczną, a także komiczną atmosferą filmu, w którym jednym z podstawowych źródeł są różnice obyczajowe między dwiema epokami.
Zadaniem Stuarta Dryburgha było z kolei sfilmowanie Nowego Jorku tak, by widz miał wrażenie, że ogląda je oczyma Leopolda. Zamiast uciekać się do tak wyświechtanych chwytów jak filtry w kolorze sepii dla przedstawienia "starego" Nowego Jorku, Dryburgh postanowił pobawić się kolorem i fakturą. Największą inspiracją okazało się tutaj samo miasto. "Nowy Jork to najbardziej wdzięczne, najbardziej fantastyczne miejsce dla filmowca. A ‘Kate i Leopold’ dał mi możliwość spojrzenia na nie z całkiem nowej perspektywy", mówi Dryburgh. Zestawienie ze sobą dwóch różnych epok stanowiło artystyczne wyzwanie także dla autorki kostiumów, Donny Zakowskiej. "W czasach Leopolda garderoba była o wiele bardziej skomplikowana, pełno tam różnych szczypanek i kokardek, podczas gdy to, co nosi Kate jest niezwykle proste; Kate stawia na minimalizm. Musieliśmy ubrać ją w coś w rodzaju współczesnej zbroi, bo przecież Kate walczy o swoje w świecie zdominowanym przez mężczyzn. Jej ubrania są świetnie skrojone, ale bez zbędnych ozdóbek. Stanowią kontrast z tym, co nosi się w epoce Leopolda, która sprawia wrażenie baśni, gdzie wszystko, także stroje, cechuje przepych i dbałość o najdrobniejsze szczegóły. Nic dziwnego, że Leopoldowi Kate wydaje się nieziemskim zjawiskiem."
James Mangold tak podsumował pracę nad swoim filmem: "Nieczęsto ma się okazję nakręcić baśń, która jest filmem przygodowym z końca XIX wieku i jednocześnie komedią osadzoną we współczesności ."