Reklama

"Kasjerzy czy Kasiarze": O PRODUKCJI

Joe Wein, autor scenariusza do filmu “Kasjerzy czy kasiarze?””, oraz jego brat Max, który pomagał mu w pracy, bardzo stanowczo podkreślają, że oni sami są niewinni. „Nigdy nie obrabowaliśmy żadnego banku” - twierdzi Max. – „Ludzie myślą jednak, że scenariusz został oparty na faktach i są wobec nas bardzo podejrzliwi.” Młodszy z barci Wein, Max, przyznaje jednak, że w młodości pracował w banku i nawet zastanawiał się nad różnymi sposobami nielegalnego „zaopiekowania się” gotówką. „Obaj byliśmy wtedy bardzo niezadowoleni z naszej pracy” - wspomina Joe. – „Wymyślałem więc różne sztuczki, żeby choć trochę się rozerwać. Kiedy pracujesz w banku, masz cały czas dostęp do pieniędzy, wiesz gdzie są przechowywane i na dodatek ludzie ci ufają. Właściwie możesz niezauważalnie zabrać pieniądze z banku, a twoje odciski palców nie będą brane pod uwagę, ponieważ tam pracujesz.”

Reklama

Różne pomysły braci pozostały jednak tylko w sferze ich wyobraźni i posłużyły za podstawę scenariusza do filmu „Kasjerzy czy kasiarze?”. Postacie Stu i Maksa były wzorowane na nich samych, pozostało tylko stworzyć innych bohaterów.

Pomimo ekstremalnych sytuacji, w jakich stawiani są bohaterowie filmu, oraz działań, jakie w związku z tym podejmują, Corley uznał, że widzowie bez trudu będą mogli się z nimi identyfikować. „Większość z nas jest w pewnym momencie swojego życia tak sfrustrowana, że do głowy mogą nam przychodzić nawet tak desperackie posunięcia, jak obrabowanie banku. Czy mógłbym zrobić coś takiego? Czy jestem w stanie aż tak zaryzykować? Czy jestem gotów postąpić nieuczciwie, żeby polepszyć swoje życie? Jesteśmy do tego zdolni, ale większość z nas tego nie robi. Nie rabujemy banków. Ale wiele osób o tym myśli.”

„W scenariuszu podobał nam się sposób, w jaki trzy oddzielne historie przeplatały się ze sobą” - mówi Rosenblatt. – „Było to zrobione nietypowo i zabawnie.”

„W pewnym wieku zaczynasz rozumieć, że jeśli sam nie zaryzykujesz, to wkrótce inni będą za ciebie podejmować decyzje, a ty będziesz mógł się już tylko zastanawiać, co zrobiłeś ze swoim życiem.” - stwierdza Max Wein.

Mimo, że Gavin Grazer nie miał dużego doświadczenia jako reżyser, producenci nie wątpili, że poradzi sobie ze scenariuszem. „Gavina znałem od dawna” - wyjaśnia Corley

– „i wiedziałem, że jest utalentowany. Potrzebowałem kogoś takiego jak on. Podobnie jak ja, zaczynał swoją karierę jako aktor, więc dobrze rozumiał specyfikę tego zawodu i potrafił stworzyć świetną atmosferę na planie. Poza tym jest wyjątkowo zabawny i wydawało mi się, że nieprędko trafi mu się możliwość realizacji niezależnego filmu z tak świetną obsadą i scenariuszem. Postanowiłem więc dać mu szansę.”

Grazer był bardzo zadowolony z tej propozycji. „Zaraz po przeczytaniu scenariusza wiedziałem, że ma on duży potencjał. Przede wszystkim był zabawny w sposób, który bardzo mi odpowiadał. Każda z postaci jest w punkcie zwrotnym swojego życia, na progu duchowego odrodzenia. Akcja toczy się w małej miejscowości na odludziu, bohaterowie są więc jeszcze dodatkowo „wyalienowani” geograficznie”. Kiedy Grazer i producenci rozpoczęli kompletowanie obsady, byli mile zaskoczeni reakcją aktorów. „Scenariusz był tak dobry, że często udawało nam się obsadzić rolę już za pierwszym podejściem” – mówi Corley.

– „Tak było z Woodym Harrelsonem, który bez wahania zgodził się zagrać Jasona "Woodsa" Valleya”. Filmowcom udało się także zaangażować legendarnego aktora komediowego Johna Cleese’a. „Bardzo się ucieszyłem, że znowu będę mógł pracować z Woodym” – wyjaśnia Cleese. – „Spotkaliśmy się wiele lat temu na planie serialu „Zdrówko” i wyjątkowo go wtedy polubiłem. Scenariusz mi się spodobał i wiedziałem już, jaką rolę ma zagrać Harrelson, uznałem więc występ w tym filmie za dobry pomysł. Mój bohater jest bezwzględnym łajdakiem, wyjątkowym nikczemnikiem i jednym z najbardziej wrednych ludzi pod słońcem. Zawsze lubiłem takie role.”

Udział Harrelsona w filmie był także istotny dla Alicii Silverstone, mimo że grana przez nią Sheila nie styka się bezpośrednio z „Woodsem”. „Scenariusz wydał mi się wyjątkowo uroczy. Moja bohaterka ma duży potencjał, jest ognista, zabawna i po prostu cudowna, od razu mi się spodobała. A udział w filmie Woody’ego był dodatkową zachętą.”

Inni aktorzy podkreślają, że to właśnie scenariusz był głównym powodem, dla którego zdecydowali się wziąć udział w filmie. Rachael Leigh Cook: „W scenariuszu podoba mi się to, że jest zabawny w bardzo naturalny sposób.” Paulo Costanzo: „To jeden z tych scenariuszy z naprawdę fajną narracją.” Ivan Sergei: „Zaraz po przeczytaniu scenariusza zadzwoniłem do mojego agenta i powiedziałem mu, że chcę zagrać w tym filmie - nieważne, jaką rolę. Najpierw przymierzałem się do postaci Maksa, ale zagrał go David Krumholtz. W końcu więc byłem Markiem i całowałem się z Alicią Silverstone. Wcale mnie to nie zmartwiło."

„Kasjerzy czy kasiarze?" byli kręceni w plenerach pustynnej miejscowości Palmdale w Kalifornii oraz w studiach w Los Angeles. Producenci i reżyser mieli ściśle określoną koncepcję dotyczącą wnętrz, która wymagała zbudowania specjalnych dekoracji. „Chcieliśmy pokazać naszych bohaterów w prawdziwie ślepym zaułku ich życia” - mówi producent Bart Rosenblatt. – „A zrealizowanie całego filmu w Palmdale wymagałoby zbyt wielu przeróbek wnętrz budynków. Zdecydowaliśmy się więc nakręcić większość scen w studiu, co dało nam dużą swobodę w doborze scenografii. Na przykład w banku wszystko - ubiory pracowników, wyposażenie i ściany - ma taki sam kolor. Chcieliśmy stworzyć wrażenie, że bohaterowie pragną wydostać się z tego świata, ponieważ wszystko w nim jest dzień po dniu takie samo.”

Pomimo, że początkowo to scenariusz był dla aktorów głównym powodem, dla którego zdecydowali się zagrać w filmie, to po kilku tygodniach zdjęć najwięcej pochwał zbierał początkujący reżyser. „Zrobił kawał świetnej roboty” – mówi Woody Harrelson. – „Jestem z niego naprawdę dumny. Wzniósł się na wyżyny”. A John Cleese dodaje: „Miło jest, gdy ktoś bierze pod uwagę motywacje aktora, stawia się w jego położeniu i myśli, co zrobić, aby zachowanie bohatera było jak najbardziej wiarygodne. Jeśli to się nie udaje, to wcale nie jest zabawnie.” „Gavin każdego darzy sympatią” - mówi Rachael Leigh Cook. – „Uwielbia ryzykować i pozwala aktorom na improwizację, a to cechuje tylko wielkich reżyserów.” Dla Paulo Costanzo: „Współpraca z tak serdecznym i szczerym człowiekiem była największą przyjemnością. Nigdy wcześniej w mojej karierze praca na planie nie sprawiała mi tyle radości.” „Dla mnie też był prawdziwym oparciem” – zgadza się David Krumholtz. – „Kiedy bywało nerwowo, Gavin pomagał mi z uśmiechem na twarzy. Był pogodny w każdej sytuacji.”

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Kasjerzy czy Kasiarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy