Reklama

"Jeden dzień": O PRODUKCJI

Spodobał mi się humor książki Davida Nichollsa, ale najbardziej ujęła mnie historia miłosna opowiedziana na poziomie rzadko spotykanym w literaturze - mówi reżyserka filmu Lone Sharfig o swojej pierwszej reakcji po przeczytaniu książki Jeden dzień.

Spodobał mi się humor książki Davida Nichollsa, ale najbardziej ujęła mnie historia miłosna opowiedziana na poziomie rzadko spotykanym w literaturze - mówi reżyserka filmu Lone Sharfig o swojej pierwszej reakcji po przeczytaniu książki Jeden dzień.

Sam autor dodaje: To nie tylko love story, ale także książka o przyjaźni i rodzinie, nostalgii i żalu, o naszych marzeniach i nadziejach, które spełniają się często w sposób inny niż zamierzaliśmy. Chciałem napisać lekko staroświecki romans o wzlotach i upadkach związku dwojga ludzi na przestrzeni wielu lat.

Producentka Nina Jacobson przyznaje, że w książce ujął ją właśnie ten nostalgiczny ton. Planując przeniesienie jej na ekran obiecała autorowi, że zachowa klimat i brytyjskie realia. Amerykanie ekranizując zagraniczne książki często przenoszą ich akcje do USA. W tym przypadku "brytyjskość" opowieści stanowi ważną część jej uroku. Nie chcieliśmy go jej pozbawiać. Z tego powodu adaptację książki powierzono samemu autorowi.

Reklama

Nicholls wspomina: Już niełatwym zadaniem było zamknięcie 20 lat związku dwojga ludzi w ramach powieści, a co dopiero opowiedzenie tego w ciągu niecałych dwóch godzin seansu. Pisząc scenariusz wiedziałem, że będę musiał z wielu rzeczy zrezygnować. Jednak ostateczna wersja okazała się bardzo wierna książce, myślę, że udało się zachować styl i klimat oryginału.

Reżyserię powierzono Lone Scherfig, która była właśnie świeżo po sukcesie swojego filmu "Była sobie dziewczyna" (3 nominacje do Oscara, w tym dla najlepszego filmu). Nicholls i Jacobson znali jednak jej wcześniejsze filmy: Włoski dla początkujących czy Wilbur chce się zabić.

Tylko ona miała kwalifikacje i wrażliwość, która gwarantowała, że "Jeden dzień" nie utraci na ekranie tego co w nim najważniejsze - wspomina autor.

Wstępną wersję scenariusza wysłano do Anne Hathaway, która tak zachwyciła się postacią Emmy, że specjalnie przyleciała do Londynu, by przekonywać, że tylko ona może ją zagrać. Jeżeli ma się szczęście można trafić na historię lub postać, która cię poruszy. W "Jednym dniu" znalazłam jedno i drugie - wspomina aktorka. - Nie sądziłam jednak, że twórcy będą chcieli zaangażować do roli Brytyjki amerykańską aktorkę. Tym bardziej jestem wdzięczna Lone Scherfig, że jednak zdecydowała się zaryzykować. Hathaway specjalnie do roli Emmy opanowała brytyjski akcent.

Nicholls wspomina: Anne ma wrażliwość i inteligencję potrzebną do zagrania postaci Emmy. Świetnie pokazała dojrzewanie swojej bohaterki.

Jim Sturgess dostał rolę Dextera po castingu, na którym wystąpił razem z Anne Hathaway. To niesamowite jak do siebie pasowali. Kiedy patrzyliśmy na nich wierzyliśmy, że są prawdziwymi przyjaciółmi i chcieliśmy żeby byli razem. W przypadku filmowego romansu ta chemia jest bardzo ważna - wspomina producentka - Jim ma podobne poczucie humoru jak jego bohater, jego elegancję, i wie jak pokazać go w chwilach, gdy jest postacią zdecydowanie mniej sympatyczną. Ma ten urok, który sprawia, że wybaczamy mu wszelkie błędy i pomyłki.

Sturgess tak mówi o swoim bohaterze: Zależało mi, żeby go nie oceniać zbyt surowo. Ma trudny charakter, ale zmienia się w trakcie filmu. Myślę, że on nie do końca wiem kim naprawdę jest. Na początku to facet przekonany, że świat należy do niego, a kiedy sprawy nie układają się po jego myśli, nie umie sobie z tym poradzić. Z czasem zdaje sobie sprawę, że jedyną stałą rzeczą w jego życiu jest miłość do Emmy. To wielka siła, która stabilizuje jego życie.

Informacja o ekranizacji popularnej książki, z udziałem znanych aktorów rozeszła się lotem błyskawicy. Ekipa wzbudzała zainteresowanie gdziekolwiek się pojawiła. Jim Sturges wspomina: Ludzie podchodzili i pytali się, kto gra w filmie bohaterów, których świetnie znali z powieści. Po raz pierwszy byłem w sytuacji, że wcielałem się w postać, na której temat tyle ludzi ma swoje wyobrażenie.

Zdjęcia powstawały w Londynie i okolicach, a także w Edynburgu i Paryżu przez osiem letnich tygodni 2010 roku. W sumie sceny kręcono w ponad 50 miejscach. W Edynburgu ekipa pracowała na szczycie Góry Artura, liczącym 251 metrów wzniesieniu w centrum miasta (by wwieść tam sprzęt trzeba było użyć helikoptera), a także na Moray Place. Część zdjęć powstało w Ealing Studio oraz w słynnym Pinewood Studio, gdzie kręcono kiedyś serię z Jamesem Bondem, a także jeden z ukochanych filmów Davida Nichollsa - Ladykillers braci Coen.

Scherfig zależało, by Londyn był równoprawnym bohaterem filmu: To miasto jest tak eklektyczne i pełne życia. W latach 90., kiedy dzieje się znaczna część filmu, żyło się w nim naprawdę szybko. Zależało mi, żeby oddać gorączkę tamtego czasu. To odcisnęło swoje piętno na filmie. Chciałem też, by każdy kolejny rok był pokazany w trochę innej tonacji wizualnej..

Podobnie było w Paryżu gdzie nakręcono dwie sceny. Pierwsza rozgrywa się w 1990 roku, gdy Dexter spędza rok nad Sekwaną ucząc angielskiego. Druga - w 2001 roku, gdy Dexter odwiedza Emmę, wziętą już wówczas autorkę książek dla dzieci.

Lone Scherfig wspomina: Chciałam pokazać Paryż z dwóch różnych stron. Wątek z matką Dextera to Paryż wyższych sfer, pełen blichtru, Paryż Emmy to miasto bohemy, nieokiełznanej wyobraźni.

W Paryżu zdjęcia kręcono w Palais Rogal, Gare du Nord i przy kanale Saint Martin.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Jeden dzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy