Reklama

"Jay i Cichy Bob kontratakują": SOUNDTRACK

“Powiedziano, że naprawdę dobry soundtrack powinien być czymś więcej, niż tylko różnorodną składanką piosenek, przy których można kiwać głową; powinna się także nadawać do tego, by przy niej kogoś przelecieć.” – twierdzi Kevin Smith, uznany reżyser takich filmów, jak „Sprzedawcy”, „Szczury z supermarketu”, „W pogoni za Amy”, „Dogmy” i najnowszego „Jay & Cichy Bob kontratakują”. Zaznaczyć jednak należy, że nie tego oczekiwał po ścieżce dźwiękowej do swego ostatniego dzieła. „Jeśli kupiłeś tę płytę po to, aby pomogła ci dobrać się do jakiejś dziewczyny czy chłopaka, niech będę pierwszym, kto obwieści ci pewną wiadomość… Źle wybrałeś!” Płyta „Jay & Cichy Bob kontratakują” – która towarzyszy jego niesłychanie zabawnej historii o podróżujących kolegach – to nie tylko świetny soundtrack, to doskonały soundtrack; taki, w którym słowa i muzyka łączą się razem w znakomite tło do filmu, a jednocześnie nadają się do słuchania poza nim. (Chcemy niemniej zaznaczyć, że wszelkie podboje seksualne dokonywane przy zawartej na nim muzyce są na wyłączną odpowiedzialność słuchacza)...

Reklama

Mocnymi punktami ścieżki dźwiękowej do „Jay and Silent Bob Strike Back” są „Kick Some Ass” Stroke 9 „The Devil's Song” w wykonaniu Marcy Playground, „Jackass” Bloodhound Gang – początkowo pomyślany na potrzeby zaniechanego projektu wydania płyty towarzyszącej programowi MTV „Jackass” oraz „odzyskany” z soundtracku do „American Pie 2” – oraz prosta, akustyczna piosenka „Tube of Wonderful” lidera Soul Asylum, Dave’a Pirnera, która pierwotnie powstała z myślą o filmie Smitha z 1997 roku „W pogoni za Amy”, lecz została na półce, zanim nie otrzymała jeszcze raz szansy w „Jay and Silent Bob Strike Back”. Można jednak zaryzykować stwierdzeniem, że najbardziej przełomowym artystą, jakiego nagranie pojawiło się na tej płycie, jest Afroman aka Joseph Foreman, hip – hopowy humorysta z kalifornijskiej miejscowości Palmdale, obecnie zamieszkały w Hattiesburg w stanie Mississippi. Jego piosenka „Because I Got High” w przezabawny sposób wychwala „lecznicze ziółka” i jest czymś w rodzaju wspólnego mianownika dla Adama Sandlera, Redd Foxx, 2 Live Crew oraz Jamesa Browna. „Trzeba przyznać Kevinowi na plus, że to on wyłuskał tę piosenkę. Natychmiast powiedział, że będzie lokomotywą całej płyty.”

„Jay and Silent Bob Strike Back” daje także słuchaczom okazję do zapoznania się z wydanymi już kawałkami interesujących młodych artystów, takich jak cieszący się uznaniem krytyków, pochodzący z Austin w Teksasie piosenkarz i kompozytor Bob Schneider („Bullets”), roots rockersi ze Środkowego Zachodu Minibar („Choked Up”) oraz skandynawski rapper Thomas Rusiak („Hiphopper”). Mamy też do czynienia z klasyką, w większości wybraną przez Smitha – który przyznaje, że jego muzyczne sympatie oscylują wokół końca lat osiemdziesiątych. „Bad Medicine” zespołu Bon Jovi, która towarzyszy scenie zakochiwania się, jest ukłonem reżysera w stronę jego korzeni – miasta New Jersey, przyznał też, że wersja live „Jungle Love” Morris’a Day’a & the Time, funkowego przeboju dyskotekowego, jest jedną z najukochańszych piosenek jego życia. Senna i psychodeliczna „Magic Carpet Ride” zespołu Steppenwolf, napiętnowana emocjami, wykonywana przez PJ Harvey „This Is Love” czy potężna „Tougher Than Leather” Run DMC to dobrze znane, zawarte na soundtracku, utwory. Ale piosenki z „Jay and Silent Bob Strike Back” nabierają dodatkowego znaczenia, gdy pojawiają się między nimi dźwiękowe fragmenty wyjęte z filmu.

„W filmach Kevina dialogi mają wielkie znaczenie” – mówi Lipman z Republic – „dlatego też takim wyzwaniem było dobrać muzykę do jego obrazu. Musieliśmy opracować całą strategię do tego zadania, niemniej gdy już poradziliśmy sobie z nim, pomyśleliśmy sobie, że dobrze by było odwrócić sytuację i załączyć fragmenty filmu do muzyki z niego pochodzącej.” Dodatkowo płyta z soundtrackiem zawiera takie elementy, jak ujęcie z aktorem odtwarzającym rolę Jay’a, Jasonem Mewesem, gdy gra „Jay's Rap 2001” z niniejszego albumu, a także fragment, który został odrzucony przy montażu oraz zapowiedzi poprzednich filmów Smitha. „Mamy nadzieję, że udało się nam umieścić na tej płycie szczyptę dowcipu – lecz nie w formie wesołych momentów, tylko ogólnie, w całości dzieła” – powiedział Lipman – „Chcielibyśmy, by ludzie słuchając tej płyty śmiali się przez cały czas, tak jak w kinie.”

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy