"Jarhead: żołnierz piechoty morskiej": PRZENIESIENIE "JARHEAD" NA DUŻY EKRAN
Anthony Swofford - autor literackiego pierwowzoru.
„Kiedy latem 2002 roku ukończyłem pisanie Jarhead, po raz pierwszy pojawiła się możliwość zainteresowania powieścią Hollywood. Ron Bernstein, mój agent w Los Angeles, przeczytał rękopis i już w listopadzie rozesłał go producentom. Chociaż większość czytelników pozytywnie zareagowała na moją opowieść, nikt nie chciał ryzykować adaptacji w czasie, gdy kraj przygotowywał się do wojny.
W kwietniu 2003 roku, zainteresowanie moją książką wzrosło. Podczas targów książkowych w Los Angeles spotkałem Douga Wicka i przekazałem mu skrypt. Wkrótce potem odbyliśmy rozmowę telefoniczną z Billem Broylesem. Zawsze podziwiałem prace Billa, zarówno jako dziennikarza jak i scenarzystę i miałem wrażenie, że jest odpowiednią osobą na dokonanie adaptacji Jarhead. Bardzo dobrze znał moją książkę, a poza tym opowiedział mi o swojej służbie w Wietnamie. Zrozumiałem, ze w ludziach, z którymi służyłem i o których pisałem, Bill rozpoznał te same cechy, z którymi spotykał się w Wietnamie - te same mroczne absurdy, momenty rozpaczy, miłości, poczucia honoru.
Kiedy w maju 2004 roku było już wiadomo, że reżyserem będzie Sam Mendes, byłem pod olbrzymim wrażeniem. Wcześniejsze filmy Sama udowodniły jego mistrzostwo formy i głębokie zrozumienie dla swoich bohaterów - były dziełem sztuki, a zarazem poruszały ryzykowne tematy. Wiedziałem, że właśnie tego potrzebował Jarhead. Niedługo później spotkałem się z Samem, zaraziłem się jego entuzjazmem i poczułem, że wyreżyseruje on najlepszą możliwie adaptację powieści Jarhead: film silnie związany ze swoim źródłem, ale jednocześnie będący samym w sobie, odrębnym dziełem.
Późnym latem do roli Swoffa zaangażowano Jake’a Gyllenhaala. Bardzo podobały mi się filmy z jego udziałem - Donnie Darko i The Good Girl - i miałem wrażenie, że to właśnie ten aktor będzie w stanie pokazać na ekranie kontrowersyjną żądzę krwi i egzystencjalny gniew młodego rekruta idącego na wojnę.
Podczas zdjęć nie odwiedzałem planu. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy z Samem, ale myślę, że obaj uznaliśmy, że tak będzie najlepiej. Nie chciałbym, żeby wydawca książki odwiedzał mnie podczas pisania kolejnego rozdziału, nie mówiąc już o czytelniku.
Sam pokazał mi film w sierpniu 2005 roku. W pokoju był on i montażysta Walter Murch. Po kilku scenach przywykłem do aktora na ekranie, którego nazywano Swofford. Rozpoznałem opowiedzianą przeze mnie w Jarhead historię, chociaż ta na ekranie była bardziej subtelna, posiadała psychologiczne niuanse i pewną metafizykę, która intensyfikowała wojenne doświadczenia Swoffa i jego kolegów. W wojnie w świecie rzeczywistym chodzi o wygrywanie, wojna pokazana przez sztukę to ekspansja uczuć, eksplozja emocji, znaczenia i piękna.”