"Ja cię kocham, a ty z nim": PIOSENKI DANA: ŚCIEŻKA DŹWIĘKOWA
Jeszcze zanim rozpoczęła się produkcja, Peter Hedges zaczął myśleć o muzyce do filmu Ja cię kocham, a ty z nim. Wiedział, że potrzebuje czegoś szczególnego, co pozwoli mu wybrać się na muzyczne safari nieznanych dźwięków, których szukał. "Prowadziłem szeroko zakrojone poszukiwania. Chodziło mi o muzykę, która moim zdaniem współgrałaby z obrazem. Przesłuchałem utwory około pięciuset różnych artystów, a w końcu i tak wróciłem do tej jednej piosenki Sondre Lerche" wspomina reżyser.
Hedges nie wiedział wówczas zbyt wiele o Lerche, ale szybko zdał sobie sprawę, że ma do czynienia ze wschodzącą gwiazdą. Dwudziestoletni Norweg zdobył międzynarodowy rozgłos dzięki melodyjnym utworom pop, wykonywanym wraz zespołem Faces Down.
"Pojechałem na spotkanie z nim" ciągnie Hedges. "Jak na ironię, mieszka w tym samym budynku, w którym gabinet ma mój terapeuta! Przez godzinę opowiadałem Lerche o mojej wizji filmu. Nagle on powiedział: 'Zaczekaj chwilkę.' Poszedł do sypialni i wrócił z gitarą, mówiąc: 'Napisałem tę piosenkę jakiś czas temu, ale brzmi, jak stworzona do tego filmu.' A potem zaśpiewał mi piękny, przepiękny kawałek. Od razu wiedziałem, że doskonale dogadam się z tym facetem."
Lerche, który ukazuje się na ekranie w końcówce filmu wykonując utwór "Modern Nature" wraz z Faces Down, bardzo szybko uzyskał zgodę reżysera na artystyczną swobodę. "Peter na samym początku uświadomił mi, że chciałby, by jego film odnosił się do obrazu i ścieżki dźwiękowej Harold i Maude. Jak wiem, to jeden z jego absolutnie ulubionych filmów. Bardzo podobał mu się niezwykły sposób, w jaki użyta została w nim muzyka Cata Stevensa. To po prostu były piosenki, nie było żadnej budującej dramatyczne efekty muzyki ilustracyjnej. Słowa nie opowiadały wcale o sytuacji, którą widzimy; bardzo luźno powiązane był z nastrojem sceny, której towarzyszył utwór. To było znakomite, bardzo zgrabnie zrobione i chwytało za serce. Hedges chciał czegoś zbliżonego w swoim filmie."
Lerche wyprodukował także bardzo autorską wersję klasycznego utworu Peggy Lee "Fever". W nagraniu wykorzystał wokal A Fine Frenzy, znanej także jako 22-letnia piosenkarka z Seattle, Alison Sudol. Na potrzeby filmu nagrał także duet z tworzącą w Nowym Jorku piosenkarką i kompozytorką, Reginą Spektor, którą można usłyszeć w trakcie sceny w kręgielni. Muzyk skomponował także serię oryginalnych piosenek, które pozwalają utrzymać w filmie atmosferę łączącą stan niefortunnego zakochania z rodzinnymi komplikacjami.
Hedges podsumowuje współpracę z muzykiem następująco: "Muzykę Sondre odbieram jako całkowicie ponadczasową. Jest w niej głębia i odbiorca czuje, że ma do czynienia z człowiekiem, który wierzy w miłość. Jego muzyka jest po prostu przepełniona tym uczuciem, nie będąc jednak smętną ani ckliwą - stanowi wymarzone uzupełnienie dla naszej opowieści.