"Istota": KLINICZNY OGRÓD EDENU
Na początku Istota opowiada o Clive'ie i Elsie, duecie młodych naukowców genetyków. Stanowią nie tylko zespół badawczy, ale również parę. Pracując razem nad stworzeniem Freda i Ginger, dwóch w pełni funkcjonalnych hybryd zwierzęcych, będących kombinacją bezkręgowca i kręgowca, położyli podwaliny pod nowy kierunek prac badawczych, dzięki czemu stali się sławni.
Odurzenie sukcesem zostaje storpedowane przez decyzję Newstead o zamknięciu ich projektu (by skupić się na wyizolowaniu proteiny CD-356, mającej ogromne znaczenie ze względów medycznych dla żywego inwentarza i będącej potencjalną żyłą złota dla spółki), lecz dwójka naukowców w tajemnicy tworzy nową istotę - Dren, kombinację zwierzęcego i ludzkiego DNA. "Dren właściwie staje się ich dzieckiem - mówi Hoban. - Mamy możliwość badać kwestie związane z rodzicielstwem w sposób dotychczas niespotykany i to należy do najważniejszych tematów w filmie." Równie ważny jest temat etyki i potworów. Natali uważa, że stworzenie Dren staje się katalizatorem wyzwalającym bardziej mroczne popędy Clive'a i Elsy. Uruchamia niszczącą spiralę naukowych ideologii, zmąconych przez moralne imperatywy rodzicielstwa. Prowadzi to do odwrócenia do góry nogami ustalonej w tym gatunku filmów perspektywy - sprawia, że potworami okazują się raczej błyskotliwi i rozumni naukowcy niż same monstrum.
"Istota to film, w którym obserwujemy, jak ludzie zmieniają się w potwory, podczas gdy stworzona przez nich istota pozostaje zupełnie niewinna. Jest to prawdziwa psychodrama i film o potworach zarazem. To odróżnia go od wszystkich klonów Frankensteina. Istota stanowi także krytykę generacji X/Y, które Clive i Elsa reprezentują. Są raczej inteligentni i sprytni niż mądrzy i roztropni. Chociaż umieją układać klocki życia, tak naprawdę na głębszym poziomie nie rozumieją, czym ono jest. Można powiedzieć, że jest to film o 'dochodzeniu do pełnoletności', w którym bohaterowie, Clive i Elsa, są zmuszeni, by dorosnąć i stać się odpowiedzialnymi rodzicami. Oczywiście Dren przechodzi przez etapy swojego własnego dorastania - transformacji. Na pewnym poziomie to również wiele mówi o wzrastaniu czy ewolucji ludzkości ku następnemu etapowi" - wyjaśnia Natali.
"Ogromnie podoba mi się w tej historii to, że pokazuje ona, jak młodzi ludzie mogą być entuzjastycznie nastawieni do czegoś, co teoretycznie jest rzeczą bardzo pozytywną. Ale historia udowodniła już, że młodzi ludzie potrafią być także lekkomyślni" - mówi Adrien Brody, który wcielił się w rolę Clive'a Nicoli.
"Jest coś przerażającego w tym, ile jesteśmy obecnie w stanie zrobić w dziedzinie nauki. Jest w tym też coś fantastycznego i magicznego, i w ostatecznym rozrachunku naprawdę dającego nadzieję. To pożyteczny film, ponieważ bada najgorsze możliwe skutki; a to ważne, żeby przeanalizować najgorszy możliwy scenariusz, ponieważ pomaga to złagodzić niektóre z naszych lęków z tym związanych, dzięki czemu możemy się ich potem pozbyć i zacząć myśleć racjonalnie" - zauważa Sarah Polley grająca w filmie Elsę Kast.
Podczas castingu starano się zrealizować cel, jakim było upewnienie się, że idea filmu będzie skutecznie przekazana, poprzez trzyczęściową strategię. "Istota opiera się na głównych bohaterach, więc potrzebowaliśmy aktorów o silnej osobowości, którzy by wykonali swą pracę bardzo dobrze jakościowo, a przy tym posiadali czynnik 'wyluzowania' - stwierdza Hoban. - Szukaliśmy również aktorów, którzy zyskali już sławę grając w filmach, które odniosły znaczący sukces kasowy. Wreszcie, ponieważ jest to rodzaj historii 'wydartej z nagłówków gazet', również prawdziwość stanowi decydujący komponent filmu. Musieliśmy mieć aktorów, którzy będą w 100% wiarygodni jako naukowcy. 90% mogłoby oznaczać porażkę. Przy tym nie chodziło nam może o to, żeby nie byli urodziwi, ale chcieliśmy uniknąć takiego przypadku, jakiego przykładem jest Denise Richards grająca fizyka jądrowego w filmie z Bondem, Świat to za mało." Tradycyjna zagrywka filmowa, by wcisnąć aktorce na nos okulary w grubych oprawkach, dając do zrozumienia, że ma wysokie IQ, nie wchodziła w grę.
"Adrien i Sarah to fantastyczni aktorzy - mówi Hoban. - Oboje robią na mnie wielkie wrażenie jako rozumni ludzie. Kiedy mówią, w ich oczach widać inteligencję. Jedyne, czego nie wiedzieliśmy wybierając ich, to że będzie z nimi tak łatwo pracować."
"Moim pierwszym celem życiowym było zrobić karierę naukową jako badacz przestrzeni kosmicznej. Chciałem eksplorować nieznane obszary - przyznaje Adrien Brody. - Niestety moje wyniki z matematyki były mniej niż przeciętne." Zostając aktorem Brody mógł podjąć wyprawy, o których marzył. Po raz pierwszy zakosztował magii filmów science fiction grając w King Kongu, a na planie Istoty miał okazję powrócić do tego gatunku. "To świetny scenariusz, zabawny, straszny i dramatyczny. Początkowo czułem ogromne napięcie z powodu zagadnień genetyki i aspektów technicznych, które są bardzo skomplikowane, więc ważne były badania, które robiłem przygotowując się do roli. Wciągnęło mnie studiowanie stosu materiałów do przeczytania, które dał mi Vincenzo, wśród których była 'Genetyka dla głupków'." Przygotowania aktora obejmowały także kilka dni pracy nad komórkami ludzkiego raka w laboratorium genetycznym w szpitalu Mt Sinai w Toronto u boku genetyka George'a Charamesa.
"Clive jest geniuszem, jest znacznie mądrzejszy ode mnie - zauważa Brody. - To bardzo inteligentny młody człowiek, który odniósł sukces w swojej dziedzinie zawodowej. W tej sferze życia wszystko przychodzi mu z łatwością. Pod koniec znajduje się w sytuacji, kiedy zostaje wkręcony w wir i dzieje się coś, na co nie był przygotowany. Zarówno Elsa jak Clive są nieprzygotowani na wiele rzeczy w życiu." Chociaż Clive kocha swoją pracę i szczerze wierzy w moc nauki, w twórczy potencjał nauki, Brody uważa, że jego bohater jest mniej ambitny niż Elsa. "To ona prowadzi Clive'a do punktu, do którego sam by prawdopodobnie nie doszedł."
"Kreacja Adriena jest fantastyczna - mówi Hoban. - Jest wiarygodny, jest magnetyczny i sprawia, że przejmujesz się jego losami. W Istocie Adrien pokazał być może najbliższy prawdy obraz siebie, jaki kiedykolwiek uzyskał w grając filmie. Przed kamerą zachowywał się tak samo jak osoba, którą znamy poza planem filmowym. Sarah także stworzyła postać niewiele różniącą się od niej samej."
Nie jest to po prostu kolejna opowieść z serii: miłość w miejscu pracy. Jak ocenia Sarah Polley, Elsa miała szczęście, że znalazła Clive'a. "Jest mało prawdopodobne, żeby Elsa mogła być z kimkolwiek, kto nie byłby całkowicie zanurzony w tym świecie. Elsa i Clive popychają się nawzajem naprzód, karmią się intelektualnie, wzbudzają jedno w drugim coraz większą pasję do tego, czym się zajmują." W krótkim czasie ich sława zaczyna ich określać, wytwarzając poczucie, że są niezwyciężeni. Tworzą Dren motywowani pozornie dobrem naukowych badań medycznych, a ze strony Elsy, nieświadomie, przez pragnienie dziecka.
"Elsa jest niesłychanie ambitna i nieprawdopodobnie skoncentrowana - zauważa Polley - Jest niczym pocisk energii, a jednak w jej życiu jest wiele rzeczy, z którymi sobie nie radzi, a które nią kierują. Ona eksploduje życiem, jest go w niej znacznie więcej niż jedna istota ludzka może pomieścić i to dlatego forsuje doprowadzanie wszystkiego do ostatecznego końca, bez względu na to, czy jest to dla niej lub dla kogokolwiek innego dobre, czy nie."
Kiedy Natali napisał pierwszy szkic scenariusza, Clive i Elsa mieli po dwadzieścia parę lat. Nie widział żadnego konkretnego aktora w roli Clive'a, za to brał pod uwagę Sarah Polley (która wówczas nie miała jeszcze dwudziestu lat) jako kandydatkę do roli Elsy. W miarę jak z upływem lat scenariusz ewoluował, bardziej sensowne stało się, żeby dwoje głównych bohaterów było starszych, tak więc w dziwny sposób Polley pozostała właściwie wrośnięta w tę rolę (kiedy robiono zdjęcia do filmu miała 29 lat). Polley twierdzi, że jest to jedyna rola, którą kiedykolwiek chciała dostać, zaś Hoban był świadkiem tych starań. "Codzienną zasadą stało się, że dzwonił do nas jej agent z ICM, żeby zapewnić nas, że Sarah naprawdę chce dostać tę rolę i zapytać, co mogliby zrobić, żeby tak się stało."
Natali i Hoban już po pierwszych przesłuchaniach wiedzieli, że dokonali właściwego wyboru podczas castingu. Zadziałała chemia. Były cięte riposty. Był śmiech. "Adrien i Sarah mieli naprawdę opanowany materiał, tak dalece, że nagle Adrien wyrzucił z siebie proroczą kwestię z listy dialogowej: 'Co może się stać najgorszego?'" wspomina Natali.
Równie ważny był szacunek dla reżysera. "Wierzę w Vincenzo i w jego wizję filmu. Zna tę fabułę i tych bohaterów z każdej strony, ponieważ żył z nimi bardzo długo. Jego sposób reżyserowania jest niewiarygodnie pożyteczny i praktyczny. Bardzo rzadko można rzeczywiście czuć, że ktoś konsekwentnie zmienia moją kreację postaci na lepsze," mówi Polley.
Adrien Brody był równie zachwycony pracą na planie. "Vincenzo to nadzwyczajny człowiek. Jest prawdopodobnie najbardziej uprzejmym reżyserem, z jakim pracowałem. Jest niewiarygodnie miły i wielkoduszny, a przy tym reżyseruje doskonale, więc to cudowna kombinacja. Dawał mi wielką swobodę wyboru."