"Immortals. Bogowie i herosi 3D": OBSADZANIE BOHATERÓW
Fabuła "Immortals. Bogów i herosów 3D" opiera się na trzech wielkich osobowościach. Król Hyperion to wojownik na skraju szaleństwa, który pragnie rzucić świat do swych stóp; Tezeusz to młody, żądny przygód chłopak, który pragnie pomścić śmierć matki; z kolei Zeus to pan Olimpu, który rządzi bogami starożytnej Grecji. Konflikt pomiędzy nimi rozpętuje epicką bitwę ludzi, bogów i półbogów, która może doprowadzić do wyginięcia rodzaju ludzkiego. Producenci wiedzieli, że potrzebują wyśmienitych aktorów. Henry Cavill zebrał szereg pozytywnych opinii za rolę w serialu "Dynastia Tudorów", ale wtedy nie został jeszcze obsadzony jako Superman w zbliżającej się superprodukcji "Man of Steel" Zacka Snydera. "Spotkaliśmy się z Henrym jeszcze przed ukończeniem prac nad scenariuszem", wspomina Singh. "W sumie poprosiliśmy go o trzykrotne odczytanie różnych partii tekstu. Już wtedy udowodnił swoją wszechstronność. Wiedziałem, że nieważne, w jakim kierunku podąży scenariusz, Henry będzie w stanie go uwiarygodnić".
"Kiedy po raz pierwszy przeczytałem scenariusz, całość dopiero nabierała kształtu, ale od samego początku czuć było pasję i wizję Tarsema", opowiada aktor. Rola Tezeusza okazała się dla aktora prawdziwym wyzwaniem. "Społeczeństwo go odrzuciło, więc on zrobił to samo", mówi aktor. "Tezeusz to inteligentny chłopak. Nie podąża ślepo za rozkazami, zadaje wiele pytań. Tajemniczy starzec bierze go pod swoje skrzydła i uczy filozofii oraz sztuk walki. Kiedy jest już dorosłym mężczyzną, staje się znakomitym wojownikiem". Cavill wspomina, że znajomość mitów i podań pomogła mu jedynie nieznacznie w budowaniu roli. "Tarsem pokazał mi swoje inspiracje i wyjaśnił, w jaki sposób planuje opowiedzieć film wizualnie. Podrzucił mi też kilka ważnych sugestii w kontekście Tezeusza. Tak naprawdę gotowy scenariusz dostaliśmy zaledwie kilka dni przed rozpoczęciem zdjęć, ale Tarsem miał już i tak wszystko przygotowane w głowie".
W roli potwornego króla Hyperiona obsadzono Mickeya Rourke'a. Jego reputacja niepokornej hollywoodzkiej ikony jedynie dodała tej postaci smaczku. "W normalnym życiu Mickey Rourke trzyma się na uboczu, jest bardzo szczerym człowiekiem", opowiada Canton. "Zdołał wrócić z aktorskiego wygnania, a teraz zyskał wreszcie należny sobie szacunek. To wielki aktor. Kiedy jest na planie, wszyscy muszą dawać z siebie wszystko, by mu dorównać". Singh wykorzystał reputację Rourke'a, prosząc aktora, by na tej bazie zbudował postać króla Hyperiona. "Pozwoliłem mu prowadzić tę postać w takim kierunku, jaki uważał za stosowny", wspomina reżyser.
Tezeusz spotyka na swojej drodze kilku śmiałków, włączając w to kapłankę Fedrę (Freida Pinto) oraz gburowatego Stavrosa (Stephen Dorff). Canton zachwycił się Pinto, brytyjską aktorką hinduskiego pochodzenia, która właśnie stawała się znana dzięki "Slumdogowi. Milionerowi z ulicy". "Ta dziewczyna wygląda wprost fenomenalnie, a na dodatek jest bardzo oddana swojej pracy", zachwyca się producent. Uderzające piękno i zawarta w jej urodzie nieziemskość od razu zyskały aprobatę Singha. "Fedra musi wyglądać nieco egzotycznie w tym świecie. Ludzie mogą oczekiwać, iż postać ta powinna być grecką kapłanką, ale nie na tym polegała moja wizja". Pinto podziwiała Singha od momentu, kiedy obejrzała jego fantazyjną "Magię uczuć" z 2006 roku. "Zaimponował mi fakt, iż film przemawiał do wszystkich zmysłów. Uważam, że ten projekt ma szansę powtórzyć tamten sukces", wyznaje aktorka. Fedra przeżyła całe życie w towarzystwie kapłanek i jest znana z daru jasnowidzenia, niemniej jednak jej wizje, choć akuratne, są bardzo niejednoznaczne. "To dla niej ciężkie przeżycie, bo nie wie, co się dokładnie stanie", wyjaśnia Pinto. "Najpierw ma wizje o Tezeuszu, ale z początku mu nie ufa, ponieważ nie rozumie swoich wizji. Dopiero później zaczyna wierzyć, że to człowiek, którego przeznaczeniem jest uratować ludzkość".
Stephen Dorff niedawno zaimponował zarówno widzom, jak i krytykom rolą Hollywoodzkiego bad boya w "Somewhere. Między miejscami" Sofii Coppoli. Wciela się w Stavrosa, późniejszego przyjaciela i jedynego sprzymierzeńca Tezeusza. "To człowiek wolny, mówi to, co mu ślina na język przyniesie, robi to, co chce robić", wyjaśnia z uśmiechem Dorff. "Podoba mi się jego poczucie humoru, także to, iż jest postacią dość tajemniczą. Tak naprawdę nie wiemy, kim jest, czy jest dobry, czy zły. Z początku czubią się z głównym bohaterem, ale w pewnym momencie Tezeusz zdaje sobie sprawę, że przyda mu się pomoc". Singh czuł, że Dorff będzie idealny do tej roli. "Stavros to facet, któremu wydaje się, że jest wyjątkowy, ale nie wiadomo dlaczego. "Zobaczyłem w Stephenie ten rodzaj zawadiactwa, który idealnie pasował do tej postaci".
Singh miał konkretną wizję względem obsadzenia bogów i bogiń zasiadających na Olimpie. "Chciałem, żeby byli młodzi", wyjaśnia reżyser. "Mądrość przychodzi z wiekiem, więc malarze epoki Renesansu nadawali im cechy ludzi starszych, po czym domalowywali im perfekcyjne ciała." Zatrudniono więc grupę młodych, utalentowanych gwiazd. Luke Evans niedawno zagrał z Johnem Cusackiem w "The Raven". Kellan Lutz jest znany z "Sagi Zmierzch", natomiast Isabel Lucas z "Transformers: Zemsta upadłych". Zeus (Evans) powstrzymuje bogów od angażowania się w sprawy mieszkańców ziemi, lecz jego córka Atena (Lucas) i brat Posejdon (Lutz) potajemnie próbują pomóc ludzkości osiągnąć pokój.
Evans zauważa, iż rolą Zeusa jest obserwować, a nie działać. "On wyznaje zasadę, iż co się ma stać, to się stanie. Trzyma się tego tak długo, jak tylko może, starając się utrzymać dyscyplinę wśród pozostałych bogów, ale oni go nie słuchają". Młody aktor był bardzo podekscytowany możliwością pracy z Cavillem i Singhem. Kellan Lutz wciela się w postać Posejdona, który zawsze stara się obejść zalecenia Zeusa. Lutzowi spodobało się to, że film próbuje tchnąć nieco świeżości w ramy greckiej mitologii. Atena w wykonaniu Isabel Lucas zawsze znajduje nowe sposoby, by ominąć zakazy swego ojca. "Zawsze będzie córką swojego tatusia, więc wydaje jej się, że wszystko jej ujdzie płazem", opowiada ze śmiechem aktorka. Cavill tak podsumowuje pracę z Lucas i resztą aktorów: "To grupa niezwykle utalentowanych ludzi. Na planie zdjęciowym było bardzo ciężko, ale dzięki temu, że miałem takich partnerów, ekscytowałem się każdym pojedynczym ujęciem".