"Iluzjonista": KULISY TAJEMNIC PRODUKCJI
Mając gotowy scenariusz, Koppelman i Levien, skontaktowali się z Michaelem Londonem. "Nasze zobowiązania wobec widza wymagały producenta, z duszą i etyką artysty" tłumaczy Koppelman. "Nie chcieliśmy mieć za partnera kogoś, kto traktowałby to jako zwykły biznes, ale kogoś, kto rozumie co to znaczy szczera i wiarygodna twórczość. Szukaliśmy człowieka, który pracuję przede wszystkim w zgodzie ze sobą. Uważamy, że naszym głównym zadaniem jako producentów, jest pomoc reżyserowi, by zrobił taki film, jaki od początku pragnął zrobić. Niezwykle ważnym było sprzymierzenie się z kimś, kto podziela tego rodzaju etykę zawodową, Wiedzieliśmy, że Michael jest tą osobą."
"Już wtedy byłem fanem Neila Burgera," wspomina London. "Widziałem jego film (Interview with the Assassin) i bardzo podobał mi się scenariusz ILUZJONISTY. Zaangażowałem się w to już po rozpoczęciu prac nad scenariuszem. Sporządziliśmy jeszcze kilka szkiców, aż w końcu wszyscy byliśmy z niego naprawdę zadowoleni. Wtedy nadszedł czas zastanowienia się nad finansami.
Producent Michael London przyznaje, że zwykle bliższe mu są bardziej współczesne historie, "ale w tej było coś tak ponadczasowego i uniwersalnego, że postrzegam ją jako historię współczesną".
Częściowo jest to zasługa Burgera, gdyż w powieści typowo historycznej, umieścił ponadczasowe i uniwersalne wątki. "Chciałem oddać sprawiedliwość tamtym czasom, ale nie być ich niewolnikiem." - tłumaczy Burger i podkreśla, że nie jest to film o obyczajach i manierach tamtych lat. "Film egzaminuje dużo głebsze tematy władzy, oraz percepcji prawdy i iluzji."
"Neil czyni cuda opowiadając historię. To naprawdę ekscytujące pracować z człowiekiem, który potrafi przekazać tak intrygującą opowieść, w tak plastyczny sposób. On myśli językiem filmu i ma niezwykły talent przekazywania dokładnie tego, co chce powiedzieć" - twierdzi Bob Yari.