Reklama

"Horsemen- Jeźdźcy Apokalipsy": O PRODUKCJI

W filmie "Horsemen - Jeźdźcy Apokalipsy" Akerlund zaprasza nas do miejsca, gdzie pozorna normalność zderza się z kompletnym szaleństwem, kiedy współczesny gliniarz, obsesyjnie usiłuje rozwiązać zagadkę brutalnych i dziwacznych zabójstw, inspirowanych biblijną przepowiednią o Czterech Jeźdźcach Apokalipsy. Morderstwa absorbują go do tego stopnia, że zaniedbuje rolę ojca, przez co jego dwaj synowie także stają się swego rodzaju ofiarami.

"Bardzo odpowiadało mi połączenie wielu różnorodnych elementów w tym filmie" mówi reżyser Akerlund. "Obraz jest mieszanką niezwykle wyrafinowanego crime thrillera i bardzo emocjonalnego dramatu rodzinnego, rozgrywającego się na tle niepokojąco żarliwej, a jednocześnie obłąkanej religijności. Właściwie, kiedy po raz pierwszy spotkałem się z producentami w sprawie reżyserii, wspomniałem o "Siedem" i "Sprawie Kramerów". Być może zabrzmi to nieco dziwnie, ale według mnie "Horsemen - Jeźdźcy Apokalipsy" tematycznie łączy się z tymi filmami.

Reklama

"Wszystkim nam w studio bardzo spodobał się scenariusz " mówi producent Andrew Form. "Ja nie mogłem się od niego oderwać, a poza tym opowiadał o sprawach, na których zupełnie się nie znam, więc niezwykle mnie wciągnął. Postaci, otoczenie i zdarzenia, są tak przerażające, że zapadły mi w pamięć. Było to prawdziwe odkrycie i cieszę się, że to my na nie natrafiliśmy".

"Dla nas ważny był stopień realności" mówi dalej Form, "a nie efekty specjalne. W tym filmie jest sporo dialogu, Jonas z kolei był niezwykle podekscytowany faktem, że będzie pracował z tak bogatym dramatycznie materiałem. Jonas ściśle współpracuje z aktorami, co miało wpływ na jego decyzje, odnośnie ustawień kamery, plenerów, oświetlenia. Jest przekonany, że diabeł tkwi w szczegółach, a to jest również nasze podejście do pracy."

"Jestem wielkim zwolennikiem storyboardów" mówi Akerlund, wyjaśniając, że przed rozpoczęciem zdjęć cały scenariusz rozrysowano w formie storyboardów, "prawdą jest również, że bardzo lubię plenery. Niezwykle cenię sobie zarówno szerokie ujęcia jak i zbliżenia, które mają bardzo intymny charakter. W tym filmie pełno jest kontrastów, jak choćby przejście od panoramicznego, opustoszałego krajobrazu zimy do klaustrofobicznych pokojów przesłuchań na komisariacie policji. Uwielbiam zbliżenia, przy których prawie można dotkąć skóry twarzy bohatera na ekranie".

"Mam doświadczenie w montażu" mówi Akerlund, "więc zawsze staram się opowiadać moje historie pod tym kątem, a nie za pomocą kamery. Kręcę dużo materiału, dzięki czemu mogę podczas montażu dobrać odpowiedni ton i tempo. Przez lata nauczyłem się, że historię w filmie można opowiedzieć na wiele sposobów i przy użyciu wielu technik, a ta konkretna sprawdza się w moim przypadku. Można powiedzieć, że to mój 'styl' opowiadania historii, a scenariusz filmu dał mi wielką wolność, by ten styl wyrazić."

"Jonas jest wizualnym geniuszem" mówi aktor Dennis Quaid. "Umie opowiedzieć historię przy pomocy obrazów. Wie, gdzie zachować wstrzemięźliwość, a gdzie wzbudzić ciekawość widzów, żeby chcieli zobaczyć więcej. Potrafi uchwycić szczegóły i tworzy bardzo bardzo sugestywną rzeczywistość pod względem wizualnym".

"Ten film nabrał realnego wymiaru, kiedy Dennis zdecydował się na udział" mówi producent Fuller. "Postać Breslina jest sercem całego filmu, w związku z czym potrzebowaliśmy aktora, który będzie w stanie wyrazić niezwykle szeroki wachlarz emocji. Dlatego właśnie Dennis jest taki niezwykły. Ma talent do wszystkiego: dramatu, komedii, kina familijnego, kina akcji. Dosłownie wszedł w skórę swojego bohatera i nie wyszedł z niej, dopóki nie nakręciliśmy ostatniej sceny."

"Grywałem już glinę" mówi Quaid, "i przez te wszystkie lata poznałem wielu gliniarzy. Jak każdy z nas, mają problemy osobiste i zawodowe. Breslin to gość, który stracił ukochaną żonę i został samotnym ojcem, usiłującym wychować dwóch małych chłopców, a jednocześnie wykonywać niezwykle angażującą pracę. Dla każdego byłoby to trudne zadanie". "Tak naprawdę zmaga się z przepaścią, która zaczyna dzielić go z synami" mówi Quaid, "a seria zabójstw jedynie pogarsza sytuację w domu. Breslin bardzo ciężko znosi coraz słabszy kontakt z dziećmi."

Kiedy Quaid zaangażował się w film, twórcy mogli zacząć szukać innych wybitnych aktorów, którzy mieli mu partnerować. Kolejną aktorką, która zgodziła się na udział w tym trudnym projekcie, była Chinka Ziyi Zhang. W filmie wciela się w postać Kristin, zbuntowanej nastolatki, adoptowanej przez amerykańską rodzinę, której głową jest Peter Stormare.

Zasadnicza część zdjęć rozpoczęła się 29 stycznia 2007, kiedy do Winnipeg dotarła fala ostrego ochłodzenia. Pierwszego dnia film kręcono w plenerach niedaleko Otterburne w Manitobie, około godzinę drogi na południe od Winnipeg. Kiedy ekipa przygotowywała się do realizacji ujęć na zamarzniętym stawie, odczuwalna temperatura dochodziła do -35oC. Większości filmowców nie dało się rozpoznać, ponieważ od stóp do głów byli opatuleni jak na wyprawę arktyczną, a sądząc po parhelionach (jasne pierścienie wokół słońca), uznawanych czasem za zapowiedź pogody, nie można się było spodziewać rychłego ocieplenia.

Film "Horsemen - Jeźdźcy Apokalipsy" powstawał w Winnipeg i okolicach przez osiem tygodni (na tyle długo, żeby doczekać się oznak przedwiośnia) w wielu historycznych miejscach miasta, takich jak Bell Hotel, Metropolitan Theatre oraz w przepięknym, neogotyckim kościele Świętej Trójcy.

"Przyznaję, że początkowo byłem raczej przeciwny pomysłowi kręcenia filmu w Winnipeg," mówi ?kerlund. "Kiedy producenci poprosili mnie, żebym tam pojechał poszukać planów zdjęciowych, byłem nastawiony negatywnie i sceptycznie. Przekonali mnie jednak, żebym zachował otwarty umysł i sprawdził tę opcję. Po trzech dniach wróciłem do Los Angeles pełen pozytywnych odczuć wobec potencjalnych planów zdjęciowych oraz szerokiego wyboru utalentowanych członków ekipy i aktorów. Ostatecznie, znalazłem tam wszystko, czego potrzebowałem do tego filmu."

"Czarnym charakterem w filmie jest zaniedbanie" mówi producent Brad Fuller. "Wpływa ono do pewnego stopnia na każdą relację. Wszyscy wiemy, że zaniedbanie może rodzić uczucia głębokiego żalu, smutku, poczucia winy, a nawet chęci odwetu. Seryjne zabójstwa Czterech Jeźdźców są bezpośrednią manifestacją tych emocji."

"Dlatego właśnie film jest taki przerażający" mówi Form. "Strach pomyśleć, że odrobina zaniedbania i brak miłości mogą kogoś pchnąć do tak strasznych czynów. Wystarczy poczytać nagłówki gazet o potwornych zbrodniach popełnianych na członkach własnej rodziny i o uczniach, zabijających nauczycieli oraz kolegów ze szkoły. Kiedy zaczynamy głębiej analizować te przypadki, okazuje się, że w grę zwykle wchodziła jakaś forma zaniedbania fizycznego, emocjonalnego czy społecznego. W scenariuszu jest bardzo trafny tekst, który brzmi 'Jeźdźców Apokalipsy nie jest czterech. Są ich miliony?' Człowiek zaczyna się zastanawiać, co czai się pod powierzchnią, gotowe eksplodować w każdej chwili. Ta koncepcja zdecydowane ugruntowuje film w rzeczywistości, mimo biblijnych odniesień do końca świata. Nie da się ukryć, że daje nam to do myślenia."

Niczym teologowie, psychologowie i artyści, jak Albrecht Dürer w przeszłości, tak i filmowcy pokusili się o własną interpretację biblijnych odniesień do Czterech Jeźdźców Apokalipsy, budując ścisły związek pomiędzy bohaterami, a fabułą crime thrillera.

"Czarny, czerwony, trupio blady i biały. Wszystkie te kolory są obecne" mówi Fuller. "Dzięki wizualnemu stylowi Jonasa i wyrafinowanej scenografii Sandy'ego Cochrane'a, barw tych użyto do podkreślenia motywów zabójstw i stworzenia wszechobecnej atmosfery suspensu. W tym przypadku również staraliśmy się nie epatować widzów biblijnymi odniesieniami, żeby przekazać naszą treść, ale po to, żeby uwypuklić subtelności całego filmu."

Jako, że zabójstwa inspirowane są starożytną przepowiednią z Rozdziału Szóstego Księgi Objawienia, sposób w jaki giną ofiary stanowi ślad, prowadzący do rytuałów, praktykowanych przez wymarłe plemię Indian Ameryki Północnej, nazywane Mandan.

"Zgłębienie subkultury, poddającej się praktyce 'podwieszania' okazało się bardzo łatwe" mówi Akerlund. "Po prostu zacząłem szukać w Internecie i znalazłem setki, jeśli nie tysiące grup ludzi, oddających się praktyce 'podwieszania'. Muszę przyznać, że początkowo czułem lekkie obrzydzenie, ale z uwagi na to, że jest to integralna część filmu, wiedziałem, że muszę dowiedzieć się czegoś więcej o tej praktyce. Poznałem kilka osób, które się tym zajmują, po czym wziąłem udział w pokazie 'podwieszania', dzięki czemu nieco oswoiłem się z tym tematem. Ci ludzie poświęcają mnóstwo czasu na przygotowanie pierścieni i samych siebie na 'podwieszanie'. Bardzo się w to angażują. Teraz więc, w jakimś sensie, to rozumiem. Dla niektórych to dawka adrenaliny w czystej formie i źródło przyjemności, dla innych sposób, żeby zmierzyć się z własnymi lękami, a dla jeszcze innych pewien rodzaj duchowego oczyszczenia czy przejaw sztuki.

"Tak czy inaczej, to bardzo silne przeżycie pod względem wizualnym" mówi Akerlund. "Praktyka 'podwieszania' robi silne wrażenie na osobie, która spotyka się z nią po raz pierwszy, co doskonale sprawdza się w kontekście filmu. Wszyscy uznaliśmy, że włączenie jej do śledztwa w sprawie seryjnych zabójstw będzie bardzo oryginalne. Na pewno wywoła oddźwięk u widowni. Chciałbym jednak zaznaczyć, że absolutnie nie namawiam nikogo do spróbowania tej praktyki. Nie ulega wątpliwości, że może być bardzo niebezpieczna".

Współproducent, Jeremiah Samuels, znalazł w Kalifornii mężczyznę, który zgodził się, żeby filmowcy nakręcili go w czasie praktyki 'podwieszania'.

"Spodziewałem się, że usłyszę w słuchawce głos kompletnego szaleńca", opowiada ze śmiechem Samuels. "Tymczasem po drugiej stronie odezwał się człowiek, który brzmiał jak dentysta. Był bardzo miły i otwarty, więc spytaliśmy, czy pozwoliłby nam go nakręcić, na co się zgodził".

"I tak w czwartkowe popołudnie pojawił się ze swoją przemiłą żoną" opowiada Samuels, "i okazał się uroczym, łagodnym, cichym mężczyzną, który po prostu ma takie hobby. Zaczął nam wyjaśniać, jaki ciężar sufit jest w stanie udźwignąć, jakich haków używa. Opowiadał o sposobach sterylizacji i dezynfekcji. Po starannych przygotowaniach, dokonał demonstracji, którą nakręciliśmy na potrzeby filmu."

"Wykorzystaliśmy mnóstwo protez z lateksu piankowego, które są obecnie powszechnie używane w filmach" wyjaśnia charakteryzator, Jake Garber, który wcześniej pracował z producentami przy obrazach"Teksańska masakra piłą mechaniczną" "Amityville" oraz "Autostopowicz.

Garber przyznaje, że obejrzenie nagrania z 'podwieszaniem' nie było łatwym doświadczeniem. "Musieliśmy jednak pokazać tę praktykę wiernie i przekonująco. Twórcy filmu nie chcieli, żeby widzowie pomyśleli 'skóra nie rozciągnęłaby się tak, tylko rozerwała'. Dlatego sprawdziliśmy to dokładnie i widzieliśmy wszystko na własne oczy. Ludzka skóra jest zaskakująco wytrzymała".

"Widzowie powinni się, moim zdaniem, przygotować na niezły horror i szok" mówi z uśmiechem Garber "a po filmie wielu z nich na pewno zacznie surfować po Internecie, żeby się przekonać, czy prawdziwie odtworzyliśmy tę praktykę i zdziwią się, jak dobrze nam to wyszło."

Akerlund również przyznaje, że widownia może nie zrozumieć zawiłości subkultury 'podwieszania', ale jest przekonany, że zaakceptuje ją w kontekście filmu "Horsemen - Jeźdźcy Apokalipsy".

"Te okrutne zabójstwa mają miejsce dlatego, że oprawcy sami straszliwie cierpią" mówi Akerlund. "Czują się opuszczeni, niezrozumiani i niekochani. Ogólnie rzecz biorąc, na pewnym etapie w życiu, każdy doświadcza braku zrozumienia albo akceptacji ze strony rodziny, przyjaciół czy społeczeństwa. Dlatego uważam, że każdy bez wyjątku znajdzie w filmie aspekt, z którym będzie mógł się na pewnym poziomie zidentyfikować. Intuicyjnie poczułem to po przeczytaniu scenariusza. Są to kwestie o ogromnym ładunku emocjonalnym, więc mam nadzieję, że widzowie wybiorą się na film i wyjdą z niego z postanowieniem, żeby poświęcić nieco więcej czasu na to, by przynieść ulgę w cierpieniu drugiej osobie."

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Horsemen- Jeźdźcy Apokalipsy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy