"Happy Wkręt": WYWIADY
Paul J. Bolger (Director)
O inspiracjach do tworzenia postaci...
" Nie było właściwie żadnych konkretnych osób, które były pierwowzorem do tworzenia postaci filmu. Były tylko motywy - punkty odniesienia, z których zaczerpnięto to i owo. Najważniejszą rzeczą dla mnie była osobowość postaci a nie wygląd. Czyli jak one myślą, jak reagują, w jaki sposób się poruszają, w jaki sposób mówią, i tym podobne rzeczy...."
Przyglądając się wersjom roboczym postaci, Kopciuszek ma wiele z Audrey Hepburn na przykład. Bo zdecydowaliśmy już wcześniej, ze ta postać będzie miała krótkie włosy, no i chcieliśmy znaleźć kogoś o miłym wyglądzie i miłym usposobieniu dla niej.
Nagraliśmy niektórych ludzi tu w studio, żeby mieć wzór, no i uzyskaliśmy niezły materiał. Munk i Mambo, dwie postaci rysunkowe, bo tak je nazywam, są wykreowane według stylu klasycznego. Pierwszy z nich jest bardzo niegrzeczny, taki katalizator innych wydarzeń, a drugi powolny, pewny siebie i przysadzisty i do tego uparty typ. Oni są dość karyka-turalni. I jest tu wiele kontrastów. Zupełnie przypadkiem są podobni do niektórych aktorów, ale to nie było zamierzone............"
Praca z Talentami Głosowymi...
"Praca z talentami głosowymi była na prawdę super i interesująca. Odbywało się to w Nowym Jorku i Los Angeles, a potem S. Weaver miała sesje z R. Morelandem, pisarzem, chyba w Philadelphi. To było świetne. Najpierw pojechałem do Los Aangeles na pierwszą sesję i tam był reżyser głosu, który pracował ze mną. To jego rolą było wprowadzanie aktorów w odpowiedni nastrój. Ja pochodzę bardziej ze środo-wiska animacji, ale załapałem dość szybko.
Było świetnie, świetnie się z nimi pracowało, oni są cudowni i kochają film. Mieliśmy już doświadczenie we współpracy z kilkoma aktorami, którzy wszystko pojęli w mig, bez żadnych problemów, chcieli realizować kolejne części i prosili o pomoc. To było na prawdę bardzo dobre. No i to co było na prawdę interesujące, to fakt, że nie liczył się ich wygląd, ale głos. Tym nie mniej nagraliśmy na video kilka z tych sesji nagraniowych i wykorzystaliśmy to później w animacji. Zwłaszcza Sarah Michelle Geller została nieco skopiowaną na potrzeby Kopciuszka, sposób w jaki się poruszała, mimika twarzy. Ale trzeba pamiętać, że to nie było kopiowanie, nagranie video stanowiło dla nas materiał roboczy, punkt wyjścia."
Na temat Stylu Filmu...
Czułem, że film powinien być nieco bardziej wystylizowany, mniej realistyczny, więc zwróciłem się do Deane Taylor o pomoc. Wykorzystaliśmy punkty odniesienia jak w architekturze na przykład odnoszą się do Gaudiego. Odbiór tego świata miał być taki, żeby wydawało się, że to park rozrywki, specjalnie wykreowany, zbudowany. Tak, że gdybyś wspiął się na drzewo a ono było nierealne, ty mógłbyś je dotknąć, a ono mogłoby być z włókna szklanego. Tak, że w tej produkcji wyczuwa się rzemieślniczą jakość. I to dotyczy również postaci, niektóre są lekko przerysowane, ludzkie ale nie realistyczne, a to za sprawą oświetlenia, ustawienia scenicznego, wszystkiego. Cały film próbuje oddać, uchwycić obraz w wymiarze 3D. Trochę dziwaczny jest ten obraz, ale to nie jest nic do czegonie bylibyśmy przyzwyczajeni. Właściwie wykorzystaliśmy Gaudiego, komiksy, nowelki graficzne.... Mógłbym wymienić z 10 artystów, do których się odwoływaliśmy. Ale i tak najczęściej odwoływaliśmy się do naszych szarych komórek i do naszej własnej ekipy i to widać w efektach koloru i światła..... I w końcu uzyskaliśmy to fantastyczne dzieło, które ekipa CG zamieniła w to, co możemy oglądać. To było niesamowite, bo okazało się dokładnie tym, co przedstawiają rysunki, za wyjątkiem jednego, uzyskaliśmy pełną formę... Jest to bardzo organiczne i zakotwiczone w klasycznych ilustracjach książkowych oraz ilustracjach bajkowych."
John H. Williams (Producer)
Na temat scenariusza
"Rob Moreland i ja pracowaliśmy nad koncepcją tego pomysłu zaczynając od jednego zdania, które brzmiało "Czarownik był na wakacjach, powierzywszy obowiązki swoim dwóm pomocnikom, podczas gdy Kopciuszek był ślepo zapatrzony w Księcia, który to wcale nie jest odpowiednim obiektem dla umiejscowienia takich uczuć." To, w swym pierwotnym kształcie dało początek temu, co miało stać się kośćcem i ciałem, siłą napędową filmu. Naszym zamiarem było wykreowanie oczekiwania, że wszystko potoczy się zgodnie z tradycyjną wersją wydarzeń, jak w baśni klasycznej, a potem opowiedzieć resztę i pokazać każdą postać w zupełnie inny sposób.
Deane Taylor
(Production Designer)
Na temat Stylu artystycznego
oraz na temat Gamy Kolorów
"Uważam, że styl artystyczny tego obrazu to stop, albo raczej bardzo dobra mieszanka zdecydowanych teatralnych i starych kinematograficznych wpływów. Myślę, że mamy to wszystko począwszy od Gabinetu Doktora Caligari aż do nowoczesnej klasyki."
" Gama kolorów w filmie jest dość interesującą bestią, tak jak, moim zdaniem, w każdym filmie. Jednakże w tym konkretnym przypadku różnica polega na tym, że kolory są bardzo nasycone i mocne, zdecydowane. Zdają się być jadalne, według mnie. To nie są jakieś tam kolory, kolor właściwie współtworzy kinową choreografię."
John McKenna (Line Producer)
Na temat pracy nad Animowanymi Filmami Fabularnymi
"Powód, dla którego działam w tej szczególnej branży filmów animowanych, jest prosty: uwielbiam efekt jaki one wywołują u dzieci. Sam mam dwoje dzieci i choć są już trochę za stare na kreskówki, to pamiętam bardzo dokładnie ( i to na prawdę stanowi radosną część mojego życia), kiedy one były małe i razem chodziliśmy oglądać filmy animowane.
Kiedy film jest już skończony - to nie myślę o nim jak o produkcie mojej dwuletniej pracy, który w tym momencie staje się elementem przeszłości. To coś piękniejszego - mam nadzieję... Myślę o tym że za każdym razem, gdy jest oglądany słychać reakcje widowni i widać jak młodzi ludzie przeżywają film za pierwszym razem, dlatego podchodzę emocjonalnie do treści tych filmów i zależy mi (nam wszystkim) by nie podkreślać w żaden sposób jakichkolwiek wartości negatywnych, które mogłyby wypływać z filmu. Tak ważne dla mnie są wszystkie treści pozytywne i dobre, które nasze produkcje wnoszą w życie innych młodych ludzi. To jest tak - mogę pracować nad tymi filmami przez trzy lata, wyczerpać się przy pracy, spędzać te wszystkie długie noce nad produkcją, kiedy to człowiek myśli sobie "Nie, tego się nie da zrobić" albo " To jest do niczego, nie zrobiliśmy tego jak należy; to nie wypali". Mogę przez to przejść a i tak mam ochotę obejrzeć ten film pierwszy raz, i jeszcze raz, i jeszcze, szczególnie zaś w kinie, razem z tymi młodymi ludźmi. Nie powinienem mówić "inni młodzi ludzie" (śmiech)...