Reklama

"Happy, Texas": SCENARIUSZ

Twórcy scenariusza skrupulatnie doskonalili swą historię, opracowując kolejne jej wersje na kartkach z notatnika. Scena po scenie, ujęcie po ujęciu, po zaledwie ośmiu tygodniach wzmożonej pracy, zakończyli swój pierwszy szkic.

„Mark często nastawiał budzik na 45 minut, wspomina Stone, a ja pisałem tak długo, aż zadzwonił. Przy ostatecznej wersji scenariusz, Mark zaczął już drukować tekst, gdy ja jeszcze kończyłem ostatnią scenę. Musieliśmy zdarzyć przed terminem. O godzinie ósmej nadawali w telewizji premierę nowych odcinków „The Simpsons”. Każdy kto uczestniczył w produkcji Happy, Texas, opisuje ją w ten sam sposób. „Na planie, niemalże namacalnie, czuć było energię, mówi Ilslley, kręcenie zdjęć to 26 dni ciężkiej pracy i świetnej zabawy.”

Reklama

„Trudno było nie ulec atmosferze podniecenia, mówi Northam, to było takie wspaniałe doświadczenie zawodowe, że gdy później wróciłem do Londynu na pewno było to po mnie widać. Ludzie pytali mnie: Co się z Tobą stało?"


Illsley przyznaje, że wiele z dramatycznych elementów pojawiających się w filmie, posiada wartość osobistą. Niektóre fragmenty filmu pochodzą bezpośrednio z rozmów jakie odbyli ze sobą scenarzysta i reżyser. „Obaj mieliśmy uczucie, iż należy porzucić myślenie o życiu według ustalonego schematu. Film nie jest cyniczny bo my tacy nie jesteśmy. Ja po prostu nie wierzę w historie które kończą się beznadziejnie.”

Stone’a cieszą pochwały, jakie otrzymał scenariusz, ale podkreśla: „Nie można przecenić wspaniałej gry naszych aktorów. Przed rozpoczęciem zdjęć aktorzy odkrywali przede mną rzeczy o postaciach, jakie grali, których nawet ja nie byłem świadomy.”

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Happy, Texas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy