"Happy Poet": REŻYSER O FILMIE
"Happy Poet" to komedia o facecie, który otwiera stoisko z wegetariańskim jedzeniem ale to może być historia o każdym z nas, kto o czymś marzy i dąży do realizacji swoich pomysłów. To film o ich przetrwaniu wobec naszego bycia miłymi czy wspaniałomyślnymi oraz wobec naszego idealizmu - także o tym jak życie często balansuje między nimi. Bill, główny bohater, jest zupełnie niepraktycznym marzycielem-idealistą, a Donnie jego nowy kumpel to facet, który chce za wszelką cenę chce się utrzymać na powierzchni.
Dobrze się bawiłem igrając ze strukturą narracyjną bardziej konwencjonalnych komedii czy komedii romantycznych. Film jest przyprawiony sporą dawką subtelnego humoru z lekkim przymrużeniem oka, czasami nawet satyrycznego, ale to także bardzo szczery film. Kreacje aktorskie są zagrane uczciwie - chciałem mieć radość z tworzenia tych archetypicznych postaci, ale nigdy się z nich nie naśmiewać. Nie chciałem, żeby film był nad wyrost ironiczny, ale by ciągle pozostawała w relacji lub był komentarzem do bardziej konwencjonalnych komedii, z których skorzystałem konstruując narrację. Koniec filmu jest komentarzem do typowych "happy endings".
Pomysł na nakręcenie "Happy Poet" zrodził się z odkładania realizacji innego scenariusza, nad którym pracowałem przez pięć lat. Razem z moim współproducentem, Davidem Hartsteinem, dostaliśmy grant na produkcję z Austin Film Society, ale niestety inne fundusze, na które mieliśmy nadzieje, nie dopisały. Zacząłem myśleć o przekształceniu historii na bardziej "do zrobienia" biorąc pod uwagę koszty i w końcu doszedłem do wniosku, że zmieniłem go za bardzo i odłożyłem realizację. W wyniku tych przedsiębiorczych inspiracji odwzorowanych później w postaci Billa, głównego bohatera filmu, skupiłem uwagę na tworzeniu "Happy Poet".
Scenariusz napisałem w miesiąc i zdałem sobie sprawę z tego, że historia Billa i jego stoiska ze zdrowym jedzeniem bardzo przypomina to, co przeżyłem chcąc zrealizować poprzedni projekt. Bill chce robić dobre jedzenie w dobrej cenie - ja chcę robić dobre filmy w dobrej cenie. Przyjaciele w to wchodzą, przyłączają się do realizacji filmu, podobnie jak znajomi filmowego Billa pomagają mu w prowadzeniu stoiska. Ciągle jestem wzruszony bardzo pomogli mi moi przyjaciele i nowi znajomi.
Dzięki nim "Happy Poet" mógł powstać.
Uważam, że jestem bardziej scenarzystą niż reżyserem i bardziej reżyserem niż aktorem. Przeszedłem od pisania krótkich opowiadań do pisania scenariuszy, a potem do reżyserii i aktorstwa. Lubię kreatywnie pracować z ludźmi i pracować z nimi również nad ich projektami na różnych polach ich tworzenia.
Paul Gordon