"Hannibal. Po drugiej stronie maski": Współpraca z Thomasem Harrisem
Peter Webber uważa, że wiedza Thomasa Harrisa była dla niego ogromnym wsparciem w trakcie powstawania filmu. Pisarz słynie ze swojej detalicznej dokumentacji tematu, który bierze na warsztat. Rozwój i wykończenie powieści może mu zabrać nawet 10 lat.
"On ma zadziwiającą, bardzo szczegółową wyobraźnię. Może powiedzieć, jakiego koloru są zasłony w danej scenie, jakie są meble, wszystkie detale. Ma naprawdę encyklopedyczny umysł. Kolejną fascynującą rzeczą w Harrisie jest to, że był dziennikarzem opisującym w swoich artykułach pracę policji, więc makabryczne morderstwa, jakich jesteśmy świadkami w tym filmie zostały odwzorowane na podstawie jego doświadczeń z tego okresu".
Harris i Webber stworzyli uzupełniający się twórczo tandem. Reżyser odwiedzał pisarza w Miami, by pracować z nim nad scenariuszem. "Ciężko jest wyciągnąć go z domu. Jest prywatna osobą. Przywilejem było więc być do niego zaproszonym" opowiada Weber. Ich wymiana myśli przedłużyła się na okres zdjęć: "Byliśmy ze sobą w kontakcie telefonicznym. Każdego wieczora po powrocie z planu wysyłałem mu email z uwagami na dzień następny. Wskazywałem, z którymi kwestiami mam problem, sugerowałem zmiany" wspomina reżyser.
Weber postrzega ten proces jako współpracę i obustronne rozumienie: "Pomysły są jego. Ja je dopracowuję. Sprawdzam i dbam o to, by to, co on napisał funkcjonowało w grze aktorskiej i dramaturgii scen. Są pewne detale, które się zmienia, pewne momenty. Czasem biorę coś od niego i rozwijam to. On znosi jajko, ja je wysiaduję."
Martha de Laurentiis potwierdza ogromną wartość zaangażowania się autora - scenarzysty w prace nad filmem: "Thomas był zawsze dostępny, a my informowaliśmy go na bieżąco o postępie naszych prac. Zrobił dużo, dużo więcej niż normalnie robi autor czy scenarzysta. Nie byłoby filmu Hannibal. Po drugiej stronie maski bez ciągłego wkładu i udziału Thomasa Harrisa".
Nadal ogromnym wyzwaniem było wyrażenie całej złożoności historii, biorąc pod uwagę tylko 16 tygodni zdjęć. "Wszystko, co robi Hannibal, potrzebuje czasu na ekranie, by nadać fabule ostateczny kształt - wyjaśnia Martha.- Nie można nakręcić napięcia i tych wszystkich znaczących detali postaci szybko. Nie zrobi się tego w dwóch ujęciach, potrzeba czasu, by to stworzyć, przetrawić, by się zbliżyć do postaci, poczuć ją, nacieszyć się nią, tak, żeby praca scenarzysty przełożyła się na efekt w filmie".