"Hallam Foe": REŻYSER O FILMIE
"Hallam Foe" - opowieść o dojrzewaniu neurotycznego nastolatka, który jest w każdym z nas.
Chciałem, żeby ten film był wdzięczną historią o radościach i smutkach długiej podróży w dorosłość. Hallam to bardzo skomplikowany i indywidualny bohater, dlatego jego podróż jest dalece niekonwencjonalna. Myślę jednak, że każdy, kto był kiedyś nastolatkiem, zrozumie doświadczenia Hallama. Mi osobiście Hallam jest bardzo bliski. Utożsamiam się z jego skomplikowaną duszą i ekscentryczną naturą. Mam nadzieję, że widzowie poczują podobną więź z Hallamem.
W moich filmach często pojawiały się postacie, które były w jakimś sensie outsiderami i zmagały się ze swoją samotnością. Hallam Foe również ma te cechy, ale ma dopiero 17 lat. Jest więc na tyle młody, by znaleźć nadzieję i odwrócić swój los. Możliwość zgłębienia energii i pasji, które tkwią w tak młodej postaci, była dla mnie niezwykle ekscytująca. Jestem bardzo zadowolony z tej mieszanki dramatu, humoru i pewnej cierpkości, którą udało nam się osiągnąć.
Wydaje mi się, że film jest pełen bardzo wzniosłych uczuć, ale nie jest przy tym ciężki dzięki niezwykłej witalności, którą ma w sobie Hallam. To historia o młodym człowieku, który stara się uporać z samobójstwem swojej matki. Istniało pewne ryzyko, że przez to obraz będzie wydawał się ponury, ale tak nie jest. To historia o miłości i nieudanej zemście, dorastaniu. Film, który ma bawić. Ma wiele smaków, nie wszystkie z nich są słodkie, ale mam nadzieję, że w sumie składają się one na smaczne danie.
Chciałem zrobić współczesny film, który byłby jednocześnie szczery i pełen życia. Chciałem unikać kina cynicznego, chciałem unikać schematów i klisz czy filmowych trików. Ośmielę się powiedzieć, że chciałem zrobić coś oryginalnego. To, czy mi się udało, ocenią inni.
Kluczowym elementem filmu jest podróż Hallama do Edynburga. Film jest częściowo celebracją samego miasta. Kiedy pokazywaliśmy jeszcze nieskończony film niewielkiej grupie brytyjskich bloggersów, jeden z nich opisał go jako "list miłosny do Edynburga". Ja sam po raz pierwszy przyjechałem do Edynburga, kiedy byłem w wieku Hallama, a hotel, w którym Hallam znajduje pracę, jest hotelem, w którym również ja zostałem zatrudniony po raz pierwszy na pełen etat. Jednak nic w tej historii nie jest autobiograficzne!
Muzyka była dla mnie niezwykle istotną częścią całego filmu. Zawsze chciałem zrobić film, w którym mógłbym swobodnie i efektywnie kształtować ścieżkę dźwiękową. Ale taki proces często wymaga budżetu dostosowanego do studia. Skontaktowałem się z Laurencem Bellem, który prowadzi moje ulubione studio nagraniowe - Domino i zaproponowałem mu stworzenie ekskluzywnego soundtracku, który zawierałby ścieżki dźwiękowe dostępne w ich katalogu. Zgodził się. Wyzwaniem było znalezienie wśród istniejącej muzyki odpowiedniego do danego nastroju utworu. Myślę i mam nadzieję, że nam się udało. A potem Franz Ferdinand stworzył już tylko wisienkę na torcie, czyli "osobistą balladę" Hallama do filmu.
Jestem bardzo szczęśliwy, że mogliśmy pracować z Davidem Shrigleyem przy tworzeniu animacji do czołówki filmu. Byłem jego fanem przez długi czas, kiedyś stworzył plakat do mojego krótkometrażowego filmu. Po zobaczeniu krótkiego fragmentu filmu, David stworzył wizję ptaka, który odlatuje z gniazda do ogromnego, złego świata na zewnątrz. Ciekawe, że ten sam temat pojawia się w interpretacji Franza.
Film oparty jest na motywach powieści pod tym samym tytułem, napisanej przez mojego przyjaciela - Petera Jinksa. Akcja książki rozgrywa się w dużo dłuższym czasie niż był potrzebny do uzyskania intensywności zdarzeń, o którą mi chodziło. Zachowaliśmy więc postacie i (mam nadzieję) ducha książki, ale odpowiednio zmodyfikowaliśmy historię. Peter towarzyszył wszystkim zmianom od samego początku i widział film jeszcze przed ostatecznym montażem. Był bardzo zadowolony z rezultatu - dzięki Bogu!
Tworzyłem ten film w bliskiej współpracy z moimi przyjaciółmi Gilesem Nuttgensem (DP) Coline Monie (montażysta), Gillianem Berriem (producent) i Tomem Sayerem (designer), z którymi już wcześniej miałem okazję pracować. Mieliśmy bardzo napięty grafik, ale to były jedne z najfajniejszych zdjęć filmowych, jakie przeżyłem.
David Mackenzie