Reklama

"Guzikowcy": EPIZODY

Pierwszy epizod - „Szczęście Kokury”, rozgrywa się częściowo w amerykańskim bombowcu, który ma za chwilę zrzucić nieznany typ bomby na bliżej nieokreślony cel (sierpień 1945), a częściowo w japońskim domu w Kokurze. Piloci bombowca kłócą się bez opamiętania, a Japończyk przeklina pogodę. Niepotrzebnie jednak – dzięki paskudnemu deszczowi i chmurom bomba zostanie zrzucona na Hiroszimę, a nie na Kokurę...

Następne epizody przenoszą nas do współczesnej Pragi. Poczciwy

bohater „Taksówkarza” wozi swą wysłużoną Wołgą parę, która chce uprawiać seks (nie dochodzi jednak do tego, bo taksówka jedzie zbyt wolno...). Dla odmiany kierowca - psycholog w „Nawykach cywilizacyjnych”, choć w życiu kieruje się sprawdzonymi i zdałoby się, niezawodnymi dewizami – zupełnie oblewa swój test na człowieczeństwo. Stateczne towarzystwo z kolejnego epizodu, zatytułowanego „Ostatnie porządne pokolenie” okazuje się grupą ludzi kompletnie zbzikowanych i owładniętych dziwnymi zboczeniami, zaś, dla odmiany, bohaterowie „Głupoli”, choć żyją na marginesie społeczeństwa i swoje wariactwa trzymają zupełnie na wierzchu, pod spodem okazują się swego rodzaju geniuszami.

Reklama

Film kończy epizod „Duch amerykańskiego pilota”, którego głównymi (lecz nie jedynymi!) bohaterami są flegmatyczny, choć niezwykle bystry prezenter radiowego programu oraz duch pilota, który 50 lat wcześniej zrzucił bombę atomową na Hiroszimę. Ten ostatni będzie usiłował na antenie radia zyskać rozgrzeszenie i zrozumienie – udzieli mu ich zresztą ktoś, kogo sumienie także nie jest zbyt czyste...

Jak pisze o filmie jego czeski dystrybutor, jest to film o przypadkach, cudach i związkach między nimi. Także o pluciu na pociąg, brzydkiej pogodzie, zrzucaniu bomby atomowej czy wystrzeleniu ludzkiej spermy do galaktyki Andromedy, ale też o niewierności i wybaczeniu.

„Guzikowcy” wywołują liczne skojarzenia z wybitnymi dziełami kinematografii światowej – krytycy piszą o związkach z Jarmuschem (kierowca z epizodu „Taksówkarz” przywodzi na myśl „Noc na ziemi”, zaś przesycenie konkretnych opowieści motywem radiowych audycji i postać zagubionego ducha odsyłają do „Mystery Train”) czy ?vankmajerem (jak w „Spiskowcach rozkoszy” tak i tu każdy z bohaterów cierpi na jakieś odchylenie od normy). Można tu odnaleźć także inspiracje Luisa Buňuela („Ostatnie porządne pokolenie”), czy Miloąa Formana ( „Głupole”). Wszystkie te wpływy nie noszą jednak znamion epigoństwa, zaś ich wykorzystanie jest w pełni twórcze i daje efekt spójnej całości. Źródłem humoru w filmie jest - po części tradycyjne połączenie „wysokiego i niskiego humoru” (np. genetyczny skarb ludzkości w postaci suszonej spermy), częściowo zaś metoda dyskretnej mistyfikacji, połączona z doskonałym użyciem archiwalnych obrazów, którą reżyser w pełnej mierze zrealizował już w poprzednim swym filmie.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Guzikowcy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy