"Gry wojenne": KUKLIŃSKI
"Jedną z konsekwencji posiadanych przez nas danych, szczególnie od pułkownika Kuklińskiego, był fakt, że jeśliby siły radzieckie przesunęły się na zachód i zagroziły NATO, całe radzieckie dowództwo, włączając w to marszałka Kulikowa, nie żyłoby w ciągu trzech godzin po rozpoczęciu działań" - stwierdził w 1997 roku Zbigniew Brzeziński podczas konferencji w Jachrance, w obecności byłego dowódcy Układu Warszawskiego marszałka Wiktora Kulikowa. Zdanie to w sposób najbardziej lapidarny obrazuje rolę, jaką w trakcie zimnej wojny odegrał płk Kukliński, trafnie nazywany pierwszym polskim oficerem w NATO.
Kiedy w 1972 roku Kukliński zdecydował się nawiązać kontakt z CIA, miał za sobą ponad dwadzieścia lat służby w szeregach Wojska Polskiego. Służby w wojsku całkowicie podporządkowanym interesom politycznym i militarnym imperium sowieckiego, o czym mógł się przekonać uczestnicząc zarówno w przygotowaniach do interwencji Układu Warszawskiego w Czechosłowacji, jak i podczas pracy w Międzynarodowej Komisji Rozjemczej w Wietnamie. Te doświadczenia, a następnie szok wywołany użyciem polskich żołnierzy do krwawego stłumienia rewolty robotniczej na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku, doprowadziły Kuklińskiego do stopniowego przewartościowania wybranej drogi życiowej. Niebagatelne znaczenie miała też jego wiedza na temat planów wojennych Układu Warszawskiego, jaką posiadł pracując w Zarządzie Operacyjnym Sztabu Generalnego. Planów, których realizacja mogła doprowadzić do przekształcenia Polski w atomową pustynię.
Przez dziewięć długich lat intensywnej współpracy, Kukliński przekazał Amerykanom ponad 40 tys. stron tajnych dokumentów dotyczących najistotniejszych tajemnic wojskowych Układu Warszawskiego. Pozycja jaką posiadał w Sztabie Generalnym WP sprawiła, że stał się jednym z najważniejszych źródeł informacji, jakimi Zachód dysponował w bloku sowieckim na przestrzeni całej zimnej wojny. "Nikt na świecie w ciągu ostatnich 40 lat nie zaszkodził komunizmowi tak jak ten Polak" - napisał w liście do prezydenta Ronalda Reagana szef CIA Wiliam Casey. Po wybuchu rewolucji solidarnościowej, Kukliński na bieżąco informował Waszyngton o kolejnych fazach przygotowań do wprowadzenia stanu wojennego. W listopadzie 1981 roku, zagrożony dekonspiracją, został wraz z żoną i dwoma synami, ewakuowany na Zachód. W trzy lata później, w tajnym procesie przed Sądem Warszawskiego Okręgu Wojskowego, został zdegradowany i skazany zaocznie na karę śmierci.
Pierwsze informacje o roli odegranej przez pułkownika Kuklińskiego opinia publiczna poznała w 1986 roku, ale szeroka debata na jego temat rozpoczęła się dopiero po upadku rządów komunistycznych w Polsce. W dyskusji toczonej wokół osoby pułkownika - najczęściej mającej formę upraszczającej alternatywy: bohater czy zdrajca - niczym w soczewce skupił się trwający wciąż nad Wisłą spór o to czym była PRL i jak daleko można się było posunąć w walce z istniejącym systemem rządów. Dla krytyków Kuklińskiego, w większości sympatyków obozu postkomunistycznego, pułkownik pozostał szpiegiem, który dopuścił się zdrady jedynej Polski jaka wówczas istniała. Dla innych stał się bohaterem, który ryzykując życie starał się w pojedynkę zadać jak najdotkliwsze straty machinie wojennej zniewalającego Polskę imperium sowieckiego. Stopniowo ten drugi pogląd zyskiwał w Polsce coraz więcej zwolenników, co znalazło też wyraz w łagodzeniu prawnej oceny działalności pułkownika.
W 1990 roku zamieniono karę śmierci na 25 lat więzienia, a w pięć lat później wyrok uchylono, przywracając Kuklińskiemu stopień pułkownika. Umożliwiło to jego wizytę w Polsce w 1998 roku, ale ostatnie lata życia pułkownik spędził w USA.
Dlaczego Kukliński nie wrócił do wolnej Rzeczpospolitej? Wydaje się, że niezależnie od względów bezpieczeństwa (w tajemniczych okolicznościach zginęli jego obaj synowie), pułkownik nie mógł się pogodzić z brakiem zrozumienia dla jego czynu nawet po wejściu Polski do NATO.
Mimo przyznania mu honorowego obywatelstwa Krakowa i Gdańska oraz złożenia jego prochów w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie, postać pułkownika wciąż budzi w naszym kraju kontrowersje. Ich praźródło najlepiej ilustruje pytanie postawione przez gen. Wojciecha Jaruzelskiego: "Jeśli Kukliński jest bohaterem, co ma to znaczyć dla reszty nas wszystkich?" Rzeczpospolita Polska wciąż jeszcze nie udzieliła Jaruzelskiemu jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie i dopóki tego nie uczyni, dopóty Polacy wciąż będą się zmagać z oceną postaci Ryszarda Kuklińskiego".
Antoni Dudek, konsultant historyczny filmu