"Gang dzikich wieprzy": Weekendowi wojownicy
Od czasów słynnego filmu "Dziki" ("The Wild One", 1950, reż. Laslo Benedek) z Marlonem Brando w roli głównej Hollywood stworzyło bogatą mitologię zbuntowanych motocyklistów - wielbicieli wolności, rebeliantów bez powodu. Powstał cały zaskakująco popularny podgatunek filmów o ich wyczynach. Wielką rolę odegrał tu słynny niezależny producent Roger Corman. To on wyprodukował film "Dzikie anioły" ("Wild Angels", 1966, reż. Roger Corman) z Peterem Fondą w roli głównej. Najsłynniejszym filmem o motocyklistach był rzecz jasna "Swobodny jeździec" ("Easy Rider" , 1969, reż. Dennis Hopper) z rewelacyjnym występem Jacka Nicholsona. W tym przypadku sensacyjna fabuła była pretekstem - film stał się peanem na cześć swobody, choćby i prowadzącej do zagłady. Te tradycje nie były rzecz jasna obce twórcom filmu. Brad Copeland, scenarzysta filmu, ma na swoim koncie pracę przy dwóch niezwykle popularnych serialach telewizyjnych - "Arrested Development" oraz "My Name Is Earl". Zaintrygowała mnie stosunkowo nowa subkultura mieszkańców przedmieść, którzy harują ciężko przez cały tydzień, by w weekend dosiąść swych żelaznych rumaków - tłumaczył scenarzysta. - Pomyślałem sobie, że to doskonały materiał na komedię. Ci ludzie pracują od dziewiątej do piątej, a potem marzą, by się wyrwać, tęsknią za swobodą. Copeland uważał, że główną sprawą było trafne sportretowanie postaci. Myślę, że moi bohaterowie uważają się za swego rodzaju pozerów. Chcą z tym skończyć i właśnie dlatego pewnego dnia wpadają na myśl: dlaczego by nie wypuścić się w prawdziwą podróż? Sądzę, że wynika to z przekonania, iż nikt nie chce się czuć w życiu do końca bezpiecznie. Ci faceci kochają swoją pracę, swoje żony, swoje rodziny i dzieci, ale jednocześnie jest w nich inne pragnienie: żyć niebezpiecznie, na krawędzi, choćby przez parę dni. Wiedzą, co chcą poczuć, ale nie zdają sobie sprawy z tego, do jakich emocjonalnych skutków może ich to doprowadzić.
Tekstem zainteresowali się znani i cenieni producenci: Mike Tollin i Brian Robbins, którzy od lat z powodzeniem działają w duecie. Do tej pory produkowali przeważnie filmy sportowe i familijne, jak chociażby "Trener" ("Coach Carter", 2001, reż. Thomas Carter). Robbins tak opowiadał o swych wrażeniach po lekturze scenariusza: Ta historia wydała się nam pełna emocji i serca. W dodatku porusza uniwersalne tematy! Jest to przecież opowieść o kryzysie wieku średniego, ale też rzecz o mocnej męskiej więzi. Bohaterowie poruszają często bolesne dla siebie tematy naprawdę otwarcie i szczerze. Tak naprawdę, w realnym świecie nie zdarza się to zbyt często. Pilnowaliśmy się jednak, by nie popaść w zbytnią powagę - naszym zdaniem przez większość czasu są tu zabawne sytuacje i dialogi.