Reklama

"Fantazja 2000": MUZYKA - PROGRAM

"V SYMFONIA"

kompozytor: Ludwig van Beethoven

reżyseria: Pixote Hunt

scenografia: Pixote Hunt

mistrz ceremonii: Steve Martin

CZTERY SŁYNNE AKORDY I ABSTRAKCYJNA PRZYGODA

Na początek wybraliśmy V symfonię Beethovena, bo chcieliśmy zacząć od utworu, który zna cały świat - mówi Roy Disney. - Uznaliśmy ją za wymarzone tło do abstrakcyjnej sekwencji, która nasuwa skojarzenia z tradycyjną animacją. Tematem sekwencji jest walka dobra ze złem, a opowiedziano ją w rytmie zmieniających się barw. Towarzyszy jej muzyka nacechowana emocjonalnie, głęboka i poruszająca. Nasz reżyser Pixote Hunt powołał do życia pastelowy świat pełen obłoków i wodospadów.

Reklama

Dwa lata zajęło Huntowi opracowanie kształtu plastycznego sekwencji, która trwa na ekranie zaledwie trzy minuty. Jak mówi: Szukałem nowych pomysłów, by zilustrować V symfonię Beethovena. Słuchając jej miałem wrażenie, że opowiada o walce dobra ze złem. Prosta linia melodyczna emanowała bowiem niezwykłą siłą. Dobru i złu przydałem trójkątnych kształtów. Kształty "dobre" przypominają motyle, "złe" - nietoperze. Unikałem zbytniej dosłowności, bo wolę delikatną sugestię. Tempo jest bardzo szybkie, nie mamy więc zbyt wiele czasu, by zagłębić się w szczegóły. Porywa nas pasja, a utwór kończy się zanim zdążymy złapać oddech. Kształty "dobre" są wielobarwne i lecą ku światłu. Kształty "złe" utrzymane są w ciemnych kolorach i atakują te "dobre" starając się nie dopuścić je do światła. Całość utrzymana jest w tonacji pastelowej, której nie spotyka się często w animacji. Posługiwaliśmy się tradycyjną techniką polegającą na fotografowaniu pigmentu zasuszonego na papierze. Wymagało to ogromnej precyzji, bo gotowego rysunku nie wolno było dotknąć - zostawały bowiem ślady i rysunek nie nadawał się do użytku. Przy każdym ujęciu trzeba go jednak było przykryć szybą, nie było więc mowy o powtórzeniu ujęcia.


"PINIE RZYMSKIE "

kompozytor: Ottorino Respighi

reżyseria: Hendel Butoy

scenografia: Dean Gordon, William Perkins

mistrz ceremonii: Itzhak Perlman

OPOWIEŚĆ O WIELORYBACH

Filmowe "Pinie rzymskie" nie mają nic wspólnego ani z Rzymem, ani z piniami. Twórcy "Fantazji 2000" wykorzystali trójwymiarową animację komputerową, by opowiedzieć historię stada wielorybów, które cudem uchodzi z życiem, gdy w ich naturalnym środowisku eksploduje supernowa.

Reżyser Hendel Butoy mówi: Utwór zaczyna się czymś w rodzaju eksplozji, natychmiast więc przyszedł mi do głowy motyw panicznej ucieczki. Naszkicowałem obiekt spadający z nieba, a jeden z animatorów przygotował serię szkiców opartych na kształtach, które dzieci zwykły dostrzegać w chmurach. Jeden z obłoków przypominał wieloryba, on też stał się dla nas punktem wyjścia do całej sekwencji. Po wybuchu supernowej wieloryby wzbijają się w powietrze, a od stada odłącza się mały wieloryb, który przeżywa serię niezwykłych przygód.

Hendel Butoy mówi: Wieloryby zdają się unosić w wodzie niczym w powietrzu. Wydają się zawieszone w morzu niczym sterowce. Postanowiliśmy więc ukazać je w środowisku, w którym nie zwykło się ich oglądać, a utwór Respighiego wydał nam się do tego celu wprost stworzony. Zaczyna się bowiem wesoło, potem przybiera bardziej melancholijne tony, a kończy się tryumfalnym marszem. "Pinie rzymskie" każdemu ze słuchaczy przywiodą na myśl inne obrazy. My daliśmy się ponieść wyobraźni.

Przed przystąpieniem do pracy członkowie ekipy studiowali anatomię i motorykę wielorybów. Animowano je następnie przy pomocy komputerów, podczas gdy efekty podwodne uzyskano tradycyjnymi metodami. Scenograf Dean Gordon mówi: Sekwencja utrzymana jest w bardzo żywych, nasyconych barwach. Nie zależało nam na pełnym realizmie, nawet w ujęciach, których akcja rozgrywa się głęboko pod wodą, eksperymentowaliśmy więc ze światłem. Źródłem inspiracji była dla nas muzyka. Początkowo obraz utrzymany jest w jasnej, radosnej tonacji, potem zaczynają dominować barwy ciemne i nieokreślone, a w finale powracamy do punktu wyjścia.


"BŁĘKITNA RAPSODIA"

kompozytor: George Gershwin

reżyseria: Eric Goldberg

scenografia: Susan McKinsey Goldberg

fortepian: Ralph Grierson

mistrz ceremonii: Quincy Jones

KLASYCZNY STYL AMERYKAŃSKI: AL HIRSCHFELD I GEORGE GERSHWIN

W "Błękitnej rapsodii" reżyser Eric Goldberg nawiązał do stylu legendarnego amerykańskiego karykaturzysty Ala Hirschfelda, który mimo zaawansowanego wieku (96 lat!) nadal pozostaje czynny zawodowo. Akcja sekwencji rozgrywa się na Manhattanie w latach 30-tych. Jej bohaterowie to: Duke, robotnik budowlany, który marzy, by zostać muzykiem jazzowym; John, który marzy, by się zabawić, czemu sprzeciwia się jego oschła żona Margaret (co ciekawe, postać Johna wzorowano na dziennikarzu Johnie Culhanie, kronikarzu studia Disneya i autorze książki o realizacji "Fantazji 2000", który wcześniej użyczył swych rysów panu Snoopsowi z animowanego filmu "Bernard i Bianka"); bezrobotny Joe, który za wszelką cenę stara się znaleźć pracę i Rachel, mała dziewczynka, którą nadgorliwa niania wlecze z lekcji na lekcję. Rachel nie radzi sobie zbyt dobrze, bo pragnie spędzać więcej czasu z rodzicami, którzy są zbyt zapracowani, by się nią zająć.

Eric Goldberg mówi: Przez wiele lat mieszkałem w Nowym Jorku. Jest to pewnie jedyne miasto na świecie, gdzie spotkać można tak wiele najróżniejszych typów ludzkich. Ludzie żyją obok siebie na niewielkiej wysepce i pomagają sobie nawzajem nawet o tym nie wiedząc. Motyw ten odnalazłem w "Błękitnej rapsodii", która dzięki swemu zmiennemu rytmowi wydaje mi się wymarzonym materiałem na film animowany.

Eric Goldberg przystąpił do pracy nad "Błękitną rapsodią" w 1998, po ukończeniu "Karnawału zwierząt". Początkowo "Rapsodia" miała być samodzielnym filmem krótkometrażowym, po obejrzeniu scenopisu obrazkowego szefowie studia Disneya zadecydowali jednak, że stanie się jedną z sekwencji "Fantazji 2000". Jej animacja zajęła dziewięć miesięcy.

Scenograf Susan McKinsey Goldberg, żona reżysera, mówi: Moim zadaniem było znalezienie harmonijnej palety barw. Nie od dziś wiadomo, że barwy pomagają wykreować pewną atmosferę i wydobyć określone emocje. Wystarczy dodać lub wyeliminować pewien kolor, by scena zaczęła żyć własnym życiem. W pracy nad "Błękitną rapsodią" korzystałam z palety barw charakterystycznej dla lat 30-tych i 40-tych. Dominują oczywiście odcienie błękitu, od monochromatycznych po bogate odcienie zielone, fioletowe, turkusowe i lawendowe. Unikałam przy tym dosłowności. Od czasu do czasu korzystałam z cieplejszych odcieni czerwieni i żółci, by podkreślić pewien kolor lub nastrój.

W jednej ze scen pojawia się sam George Gershwin w roli pianisty, a jego postać wzięta jest żywcem z karykatury Ala Hirschfelda. Eric Goldberg mówi: Jestem typem perfekcjonisty, nalegałem więc, by animowany Gershwin uderzał we właściwe klawisze. Sfilmowaliśmy zatem naszego pianistę, Ralpha Griersona, a ja analizowałem ruch jego palców na zbliżeniach. Najpierw animowałem całą sylwetkę, a potem same ramiona i palce.

Eric i Susan Goldbergowie, Roy Disney i Don Ernst polecieli do Nowego Jorku, by pokazać Alowi Hirschfeldowi gotową sekwencję. Rysownik nie krył wzruszenia: Obejrzałem "Błękitną rapsodię" w moim mieszkaniu na kilka dni przed 96 urodzinami. Trudno mi sobie wyobrazić lepszy prezent - mówi. - Jako nastolatek znałem bowiem osobiście George'a Gerschwina, a w latach 40-tych napisałem do "Timesa" recenzję z pierwszej "Fantazji".


"II KONCERT FORTEPIANOWY ALLEGRO, OPUS 102"

kompozytor: Dymitr Szostakowicz

reżyseria: Hendel Butoy

scenografia: Michael Humphries

fortepian: Yefim Bronfman

mistrz ceremonii: Bette Middler

BAJKA MUZYCZNA

Twórcy wpadli na pomysł, by II koncert fortepianowy Szostakowicza ilustrował klasyczną baśń Hansa Christiana Andersena "Dzielny ołowiany żołnierz". Reżyser Hendel Butoy mówi: Słuchałem koncertu Szostakowicza i przeglądałem najnowsze wydanie baśni Andersena "Dzielny ołowiany żołnierz", które ilustrowano szkicami wykonanymi przez jednego z Disneyowskich artystów jeszcze w latach 40-tych. Miałem wrażenie, że muzykę skomponowano z myślą o baśni - znakomicie się bowiem uzupełniały. Wygrzebaliśmy oryginalne szkice z archiwum, sfotografowaliśmy je na taśmie filmowej i puściliśmy w takt muzyki, a efekt przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania.

Reżyser i scenograf Michael Humphries postanowili, że sekwencja utrzymana będzie w konwencji "retro". Trzy główne postacie generowano wprawdzie komputerowo, ale tło uzyskano bardziej tradycyjnymi metodami. Hendel Butoy mówi: Chcieliśmy, by animacja sprawiała wrażenie trójwymiarowej nie kojarzyła się jednak bezpośrednio z obrazami generowanymi komputerowo. Ekipa techniczna opracowała nawet w tym celu specjalny program. Animator prowadził postać, na przykład baleriny, a komputer dbał o odpowiedni układ fałd sukni i włosów.

Michael Humphries mówi: Używaliśmy barwy do podkreślenia pewnych stanów emocjonalnych. Gdy bohater staje się groźny, przydajemy mu ostrzejszych, bardziej intensywnych barw. W spokojniejszych momentach dominują z kolei delikatniejsze, bardziej "romantyczne" odcienie.

Eric Goldberg mówi: Nasze zabawki potrafią wyrażać szeroką gamę emocji. Mogą się uśmiechać, a zaraz potem groźnie marszczyć brwi. Zawdzięczamy to animatorom i specjalistom od efektów komputerowych.


"KARNAWAŁ ZWIERZˇT, FINAŁ"

kompozytor: Camille Saint-Saens

reżyseria: Eric Goldberg

scenografia: Susan McKinsey Goldberg

mistrz ceremonii: James Earl Jones

FLAMINGI Z JO-JO

Kilka lat temu Joe Grant, który pracował jeszcze nad oryginalną "Fantazją", wpadł na pomysł krótkometrażówki o strusiach bawiących się jo-jo. Wkrótce strusie ustąpiły miejsca flamingom, a w tle pojawiła się muzyka Camille'a Saint-Saensa. Eric Goldberg, który własnoręcznie animował dwuminutową sekwencję, postanowił, że utrzymana ona będzie w konwencji akwareli. Praca nad "Karnawałem zwierząt" zajęła mu dziewięć miesięcy.

Filmowe stadko flamingów z dezaprobatą spogląda na odszczepieńca, który uwielbia bawić się jo-jo. Świadom reakcji swych pobratymców flaming-nonkonformista oddaje się grze w ukryciu, czego efektem jest przezabawny i chaotyczny "balet na wodzie".

Eric Goldberg mówi: Wybraliśmy się do ZOO, by obserwować zachowania flamingów. Zauważyliśmy, że kieruje nimi psychologia tłumu. Całe stado jednocześnie przestępuje z nogi na nogę, podnosi głowę i rusza w tym samym kierunku. My chcieliśmy, by nasz główny bohater odstawał od reszty. Jako jedyny nie chce robić tego, co wszyscy - chce się zabawić. Muzyka Saint-Saensa była dla nas prawdziwym źródłem inspiracji. Zdradza niezwykłą fantazję i ma zawrotne tempo. Nasze flamingi trzymają jo-jo w łapach, chcieliśmy bowiem uniknąć schematów znanych z setek innych filmów animowanych, w których odpowiednikami rąk u ptaków są skrzydła.

Flaming-nonkonformista utrzymany jest w nasyconych, bogatych barwach, reszta stada - w bardziej naturalnym, łososiowym odcieniu. Aby ptaki pełniej wtopiły się w tło, animatorzy zrezygnowali z rysowania konturów.

Susan McKinsey Goldberg mówi: Paletę barw zaczerpnęliśmy z... hawajskiej koszuli. Chcieliśmy, by cała sekwencja wyglądała jakby ją malowano ręcznie. Na potrzeby każdego z kadrów malowaliśmy akwarelami siedem-osiem warstw używając do tego celu specjalnych farb stosowanych przez ilustratorów. Do malowania tła używaliśmy tych samych akwareli, co francuscy impresjoniści końca XVIII wieku. Mają bowiem niezwykły odcień i przydają obrazowi większej głębi. I pomyśleć tylko, że na potrzeby całej sekwencji namalowaliśmy trzy tysiące obrazków! Ważną rolę przypisaliśmy barwom. Nasze flamingi mają poczucie wyższości, pomalowaliśmy je więc na pomarańczowo. Zwykle widzimy je na żółtym tle, sprawiają więc wrażenie agresywnych. "Nonkonformista" z kolei widoczny jest na delikatnym, zielonym tle, które podkreśla ciepły, różowy odcień jego piór.


"UCZEŃ CZARNOKSIĘŻNIKA"

kompozytor: Paul Dukas

reżyseria: James Algar

scenografia: Tom Codrick, Charles Philippi, Zack Schwartz

mistrzowie ceremonii: Penn & Teller

MYSZKA MICKEY W ROLI MAGIKA

Myszka Mickey zawsze należał do najpopularniejszych postaci Disneyowskich, a "Uczeń czarnoksiężnika" z oryginalnej "Fantazji" przysporzył mu wielu nowych wielbicieli. W "Fantazji 2000" zobaczymy "Ucznia..." ponownie, w pieczołowicie odrestaurowanej wersji.

Roy Disney mówi: Uważam "Ucznia czarnoksiężnika" za szczytowe osiągnięcie filmowej animacji. Mimo, iż od jego powstania upłynęło 60 lat, nadal zaskakuje. Animatorzy z lat 40-tych przydali czarnoksiężnikowi cech samego Walta Disneya. Nadali mu nawet imię "Yensid", co stanowi nazwisko "Disney" czytane wspak. W ostatnich ujęciu czarnoksiężnik przegania Mickey'ego miotłą i unosi brwi w geście charakterystycznym dla Walta. Walt był magikiem, ale miał także w sobie wiele z myszki Mickey. Nie tylko użyczył głosu Mickey'emu, ale wyposażył go w wiele ze swoich cech. Podobnie

jak jego był bowiem nieśmiałym człowieczkiem, który marzył, by dać z siebie wszystko. Nad "Uczniem czarnoksiężnika" pracowało wielu wybitnych twórców skupionych wokół studia Disneya. Czarnoksiężnika animował legendarny animator Vladimir "Bill" Tytla, odpowiedzialny za tak niezapomniane postaci jak Chernobog z innej sekwencji "Fantazji" - "Noc na Łysej Górze", czy Stromboli z "Pinokia". Całość wyreżyserował zaś James Algar, który wcześniej animował postacie zwierzęce w "Królewnie Śnieżce i siedmiu krasnoludkach", a później realizował filmy przyrodnicze, które przyniosły studiu sławę w latach 50-tych. Dzięki nowoczesnym technikom komputerowym obraz i dźwięk przywrócono do dawnej świetności. Producent Donald Ernst mówi: Obraz zeskanowaliśmy do pamięci komputera i oczyściliśmy klatka po klatce z drobinek kurzu i innych zabrudzeń. Ścieżkę dźwiękową zabraliśmy do studia Sony w Nowym Jorku. Dzięki specjalnej aparaturze rozłożyliśmy ją na 256 komponentów i oczyściliśmy z wszelkich zniekształceń i zakłóceń. Efekt końcowy był więcej niż zadowalający.


"'POMP AND CIRCUMSTANCE' - MARSZE I, II, III i IV"

kompozytor: Edward Elgar

reżyseria: Francis Glebas

scenografia: Daniel Cooper

sopran: Kathleen Battle

mistrz ceremonii: James Levine

CZAS NA DONALDA

Bohaterem kolejnej sekwencji jest najsłynniejszy obok myszki Mickey bohater Disneya - kaczor Donald. Tło muzyczne - marsze Elgara, które wykonuje się z reguły podczas najróżniejszych uroczystości - zasugerował szef Disney Company Michael Eisner.

Reżyser Francis Glebas mówi: Wpadliśmy na pomysł, by oprzeć całą sekwencję na motywie Arki Noego, do której Donald musi zapędzić wszystkie zwierzęta. Początkowo jako tło chcieliśmy wykorzystać muzykę z "Cyrulika sewilskiego" Rossiniego, potem "IX symfonię" Dworzaka, ale nie dało to pożądanego efektu. Rossini wydawał się zbyt lekki, Dworzak - wprost przeciwnie, zbyt podniosły. Producenci szukali pomysłu, by wykorzystać w filmie marsze Elgara, zasugerowałem więc, by stały się one tłem sekwencji, w której Donald grać będzie rolę pomocnika Noego. Roy Disney wpadł na pomysł, by włączyć do filmu postać Daisy. Sekwencja przybrała więc formę opowieści o dwojgu kochanków, którzy nie mogą się odnaleźć, a trudno wyobrazić sobie lepszy temat na film. Zdawaliśmy sobie sprawę, że musimy opowiedzieć tę historię bez słów, w rytm muzyki, co przypominało niekiedy kręcenie filmu niemego bez napisów. Donald ma jednak tak wyrazistą osobowość, że nawet jeśli nie kwacze, wszyscy rozpoznają go bez trudu. Mam nadzieję, że dzięki naszej sekwencji kaczora Donalda odkryje nowe pokolenie dzieci.

Odpowiedzialny za aranżację marszów Elgara Peter Schickele mówi: Wykorzystaliśmy fragmenty czterech z pięciu marszów tworząc unikalną kompozycję. Animatorzy chcieli, bym dodał na końcu chór, sprowadziliśmy więc do studia Kathleen Battle, która nagrała dla nas partię sopranową. Roy Disney mówi: Tą sekwencją chcieliśmy oddać sprawiedliwość Donaldowi, którego Mickey zbyt często spychał na dalszy plan. Jest to Donald, jakim go wszyscy znamy i kochamy. Nawet bez dialogu widzowie bez trudu zrozumieją, co mówi. Zobaczą też oczywiście, jak wpada w gniew.


"SUITA 'OGNISTY PTAK' - WERSJA Z ROKU 1919"

kompozytor: Igor Strawiński

reżyseria: Gaetan i Paul Brizzi

scenografia: Carl Jones

mistrz ceremonii: Angela Lansbury

FINAŁ / WIZJA NADZIEI

Twórcy długo szukali utworu, który stanowiłby tło finału "Fantazji 2000". Ich wybór padł na suitę "Ognisty ptak" Igora Strawińskiego.

Motywem przewodnim sekwencji jest śmierć i odrodzenie. Symbolem natury jest w niej Rusałka, którą przyzywa na pomoc samotny łoś, król lasu. Rusałka i łoś muszą sprawić, by odrodził się las, zniszczony przez Ognistego Ptaka, który mieszka w kraterze aktywnego wulkanu.

Reżyserami sekwencji są Gaetan i Paul Brizzi, artyści od lat związani ze studiem Disneya, którym zawdzięczamy m.in. "Dzwonnika z Notre Dame". Gaetan Brizzi mówi: "Ognisty ptak" to wymarzony materiał na sekwencję animowaną, bo muzyka jest w nim nierozerwalnie związana z obrazem. Każda z trzech postaci pełni rolę symbolu. Rusałka symbolizuje wiosnę, która przychodzi raz do roku i przykrywa ziemię zielonym kobiercem. Łoś pełni rolę jej pomocnika. Wulkaniczny Ognisty Ptak, który niszczy wszystko na swej drodze, symbolizuje nieubłaganą siłę natury.

Paul Brizzi mówi: Łoś budzi Wiosnę i mówi jej, że nadszedł czas, by wzięła się do pracy. Wiosna jest niewinna i budzi Ognistego Ptaka nie zdając sobie sprawy, co robi. Symbolizuje naturę ludzką, podobnie jak człowiek popełnia bowiem błędy, z wiekiem jednak dojrzewa i nabiera godności. Pod koniec sekwencji w pełni panuje już nad sytuacją. Nasz film głosi przesłanie nadziei, które - jak sądzę - przyda się nam wszystkim u progu nowego milenium. Animatorzy korzystali zarówno z efektów generowanych komputerowo, jak i z bardziej tradycyjnych metod. Odpowiedzialny za efekty specjalne Dave Bossert mówi: Studiowaliśmy filmy dokumentalne o wulkanach i zauważyliśmy, że na powierzchni stygnącej lawy tworzy się skorupa. Chcieliśmy wykorzystać ten element, bo zależało nam, by Ognisty Ptak żył na ekranie własnym życiem. Dzięki tworzącej się skorupie nasz ptak jest czymś więcej niż tylko bezkształtną ognistą kulą. Rusałka jest postacią dwuwymiarową, nie chcieliśmy jednak, by zanadto wyróżniała się na tle innych, przydaliśmy jej więc nieco elementów trójwymiarowych, które wygenerowaliśmy komputerowo. Roy Disney mówi: Sekwencja finałowa mówi o świecie, w którym żyjemy, porusza bowiem tematy związane ze śmiercią i odrodzeniem. Przywodzi na myśl wybuch wulkanu św. Heleny, który doprowadził do zniszczenia środowiska naturalnego w promieniu wielu kilometrów. Nie minęło jednak wiele czasu i przyroda odrodziła się.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Fantazja 2000
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy