Reklama

"Fando i Lis": JAK POWSTAWAŁ FILM

PIERWSZY ETAP

W połowie lat 60. Jodorowski był już znaczącą postacią meksykańskiego teatru. Lista ponad 100 wystawionych przez niego sztuk zawierała gorszącą adaptację Końcówki Samuela Becketta, dramaty Ionesco, Strindberga i Adamowa, oraz współpracę z surrealistyczną malarką i pisarką Leonorą Carrington.

Jako swojego asystenta oraz szofera reżyser zaangażował Saula Rosemberga, młodego chłopca z zespołem Downa (...). Rosemberg zmarł tragicznie skacząc z okna po tym jak podpalił własne łóżko papierosem. Jego ojciec Moshe, niezwykle bogaty handlarz diamentów, chciał jakoś Jodorowskiemu odwdzięczyć się za to, że ten traktował jego syna tak entuzjastycznie i bez osądzania. W ramach podziękowania zaoferował się sfinansować wystawienie jego kolejnej sztuki, ale Jodo miał inne plany: "Możemy nakręcić film by uczcić pamięć twojego syna... oto co możemy zrobić". Rosembergowi spodobał się ten pomysł i dał początkującemu filmowcowi 100.000 dolarów na jego debiut.

Reklama

W 1964 Jodorowski wyreżyserował, wyprodukował oraz wystąpił w dramacie Fando i Lis, który utrzymał się na deskach teatru przez rok. Autorem sztuki był hiszpański dramatopisarz Fernando Arrabal, enfant terrible wśród przedstawicieli teatru absurdu. Dramat bardzo poruszył Jodorowskiego: "Zachwyciła mnie jego dziecięca czystość w tym sadomasochistycznym świecie". I w ten oto sposób w 1966 roku, za pieniądze Rosemberga i za przyzwoleniem Arrabala, rozpoczął się dwuletni okres zdjęć do Fando i Lis, w oparciu o jednostronicowy scenariusz zawierający to, co Jodorowski zapamiętał z oryginalnego dramatu.

KRĘCĄC ARRABALA

"Przy pierwszym filmie nie wiesz co robisz, bo nie masz żadnego doświadczenia". Nie tylko doświadczenia brakowało Jodorowskiemu: nie miał również żadnej technicznej wiedzy o tym, jak się kręci filmy. Reżyser, całkowicie świadomy swoich ograniczeń, skompletował zatem profesjonalną ekipę. Kontrolował ruch kamery i kompozycję ujęć dosłownie przywiązując się gumowym pasem do operatora Rafaela Corkidi (który później nakręci zdjęcia do Kreta i Świętej Góry).

W napisach końcowych do Fando i Lis jako technicy produkcji filmowej pojawiają się Roberto Viskin (który później wyprodukuje Kreta oraz będzie producentem pomocniczym przy Świętej Górze) oraz inna wybitna postać meksykańskiego kina, Juan López Moctezuma - reżyser horrorów Mansion of Madness (1972), Mary, Mary, Bloody Mary (1974) oraz Alucarda (Piekło, 1975). Do gotowego już filmu Jodorowski wezwał weterana branży filmowej, montażystę Carlosa Savage (montował wszystkie meksykańskie produkcje Bunuela).

Fando i Lis (...) składa się z czterech oddzielnych części. Taki podział wydawał się logicznym sposobem adaptacji 4-aktowego dramatu Arrabala, jednakże decyzja Jodorowskiego miała bardziej praktyczny wymiar. Meksykańska Komisja Cenzorska była bezwzględna w stosunku do wymogów jakie musiał spełniać film pełnometrażowy. (...) "W tamtym okresie młody reżyser w Meksyku nie mógł zrobić filmu jeśli nie wyrazili na to zgody starzy reżyserzy. Ja nakręciłem film nie pytając nikogo o zgodę. To dlatego Fando i Lis ma tytuły rozdziałów. Przygarnął mnie Związek Filmów Krótkometrażowych. Pomogli mi mówiąc, że Fando i Lis to cztery krótkometrażówki".

PANIKA NA ULICACH

Jodorowski przekonywał, że w Fando i Lis "wszystko było prawdziwe: przemoc fizyczna, każda kropla krwi... Chciałem wykorzystać osoby, które poddadzą się takiemu doświadczeniu... łącznie ze mną". Twierdził, że jedynie scena kanibalizmu Lis była udawana. Główny aktor, Sergio Klainer (Fando) publicznie oskarżył Jodorowskiego o zachęcanie do wampiryzmu podczas niesławnej sceny picia krwi. Reżyser nie spieszył się specjalnie z zaprzeczaniem oskarżeniu, w tamtym okresie przechwalając się: "pojawia się człowiek, który... wytacza krew z ramienia Lis, a potem naprawdę tę krew pije". Jodorowski nie ukrywał swojej niechęci do Klainera i rzuconym oskarżeniem był co najwyżej rozbawiony. Jednakże reakcję po premierze filmu musiał już potraktować poważniej.

(...) Miesiąc po Masakrze na Placu Tlatelolco (2 października 1968), na Festiwalu Filmowym w Acapulco, odbyła się premiera Fando i Lis, jednego z dwóch filmów meksykańskich przyjętych do oficjalnej festiwalowej selekcji. 2 500 nic nie podejrzewających widzów przeżyło szok podczas seansu. Po godzinie projekcji ludzie zaczęli tłumnie wybiegać z sali, a wokół kina wybuchły zamieszki. Wściekły tłum zebrał się przed głównymi drzwiami i Jodorowski był zmuszony przedzierać się przez niego w obstawie ochrony wprost do czekającej limuzyny. Odjechał żegnany gradem kamieni: "Ludzie dosłownie chcieli mnie zabić... chcieli mnie zlinczować".

Jodorowski nie uniknął problemów nawet na festiwalowym przyjęciu. Sławny meksykański reżyser, Emilio Fernandez - o którym krążyły plotki, że zamordował dwie osoby na planie - przyrzekł uśmiercić go na miejscu. Wzbudziło to w Jodorowskim zrozumiałe zaniepokojenie, w związku z czym stawiał starszemu koledze po fachu kolejkę whisky za kolejką by go do siebie przekonać. Po drugiej butelce Fernandez wymamrotał, że "w następnym filmie Jodorowskiego chcę być jego asystentem".

Opowieści o gorszących scenach na premierze Fando i Lis zdominowały pierwsze strony gazet, w wyniku czego festiwal został zawieszony. W następnym tygodniu film wszedł na ekrany kin w mieście Meksyk, ale z powodu równie burzliwych reakcji zaraz został z nich zdjęty.

(...) "Kiedy zrobiłem Fando i Lis przemysł filmowy w Meksyku był dla mnie zamknięty. Ale skandal, który ten film wywołał, otworzył wiele drzwi... Zatem kiedy nas przyjęto do branży, zdecydowaliśmy się na zrobienie filmu, który byłby jeszcze mocniejszy".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Fando i Lis
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy