Reklama

"Fahrenheit 9.11": GŁOSY PRASY

Komentator Moore prowadzi nas od skandalu z liczeniem głosów na Florydzie, który w 2000 roku przesądził o wyniku wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, aż do wojny w Iraku. Reżyser nawet na moment nie przestaje bawić się kosztem prezydenta i często posługuje się oryginalnymi wypowiedziami i mimiką Busha. W jednej z najbardziej dramatycznych scen filmu oglądamy prezydenta wizytującego szkołę podstawową fatalnego poranka 11 września. Gdy współpracownik Busha przekazuje mu szeptem wiadomość o uderzeniu samolotu w północną wieżę World Trade Center, na twarzy prezydenta, tak jak na twarzach milionów ludzi tamtego dnia, maluje się wyraz całkowitego zaskoczenia. Mijają minuty. Prezydent sprawia wrażenie, jakby nigdy nie miał podnieść się z krzesła. Mijają kolejne minuty. „Czyżby żałował, że nie bywał częściej w pracy?” – komentuje zza kadru Moore, nawiązując do pokazywanych wcześniej w filmie urywków z częstych wizyt Busha w Teksasie, dokąd uciekał od obowiązków, aby pograć w golfa. Bush wpatruje się w trzymaną w ręku książeczkę dla dzieci, zatytułowaną „Mała kózka”…

Reklama

Desson Thompson, Washington Post

Wszyscy niezależnie zgodziliśmy się, że „Fahrenheit 9 11” był najlepszym filmem z konkursu. Chcę, żeby było to jasne. Gdyby ten film pokazywał wszystko to, co chciałem zobaczyć i w co wierzę, ale nie był dobrym kinem, pierwszy wbiłbym mu osikowy kołek w serce.

Quentin Tarantino, uzasadniając przyznanie Moore’owi Złotej Palmy

Olbrzymie emocje, jakie wzbudził pokaz dokumentu „Fahrenheit 9 11” na Festiwalu Filmowym w Cannes każą sądzić, że mamy do czynienia nie tylko z filmem w pełni zasługującym na Złotą Palmę, ale również z takim, który swą niszczycielską siłą doskonale przemawia do ludzi żyjących w pełnym niepokojów świecie.

Desson Thompson, Washington Post

Ten film ma szansę na odegranie historycznej roli.

Andrew Anthony, The Observer

Film, który może mieć kolosalny wpływ na rzeczywistość amerykańską.

Tadeusz Sobolewski, Gazeta Wyborcza

[Nagroda w Cannes] dla Moore’a jest czymś więcej niż triumfem artystycznym. To polityczny granat, rzucony pod Biały Dom.

Washington Post

Prowokacyjny, zabawny, szokujący. Film, którego nie wolno przeoczyć.

Allan Hunter, Screen International

Kino wyraźnie szuka nowych twarzy, więc werdykt canneński wpisuje się w ten nurt. A za Złotą Palmę dla Moore’a […] trzeba jury w Cannes szanować. To nagroda zachęcająca filmowców, by dążyli do prawdy, nie bali się trudnych i dramatycznych tematów.

Barbara Hollender, Rzeczpospolita

Twórca "Fahrenheita 9 11" (tytuł oznacza "temperaturę, w której płonie wolność") uprawia rodzaj kabaretu dokumentalnego. Mówiąc o najpoważniejszych problemach Ameryki, wywołuje śmiech. Sam Moore ma twarz śmiertelnie poważną - bohaterem komicznym jest u niego "teksaski nafciarz, który wszedł w rolę przywódcy świata".

Tadeusz Sobolewski, Gazeta Wyborcza

Tylko Michael Moore mógł znaleźć ironię w tak ponurym temacie. Jego film jest na przemian szczery, oskarżycielski, prowokacyjny, ale zarazem lekki w odbiorze.

Screen International

Moore z uwodzicielską werwą porusza się między komedią polityczną a tragizmem rzeczywistości.

Andrew Anthony, The Observer

Swoją twórczością Amerykanin udowadnia na pewno to, że kino nie patrzy obojętnie na aktualne wydarzenia, ale jest sztuką żywą, której autorzy mają własne zdanie. Potwierdza, że film to nie tylko eskapistyczna, jarmarczna rozrywka lub piękny obrazek. Do pewnego stopnia Moore wyrasta z tych samych rewolucyjnych korzeni, co Goddard. I chociaż francuski mistrz o jego działaniach wyraził się z pewnym dystansem, a nawet dezaprobatą, to jednak dla obu kamera służy do czegoś więcej niż tyko do prostego opowiadania historii. Za pomocą celuloidu i zapisu cyfrowego komentują oni świat.

Dagmara Romanowska, Stopklatka

To nie polityczne przekonania Moore’a ani jego specyficzny dowcip są tu najważniejsze. Tym, co nas najbardziej porusza, jest jego żarliwa argumentacja i dar przekonywania. Film opowiada o wielu znanych faktach, ale dopiero wtedy, gdy Moore układa je obok siebie w spójną całość mamy wrażenie, że zyskaliśmy nową jasność widzenia.

Desson Thompson, Washington Post

Film Moore’a tytułem nawiązuje do słynnego „Fahrenheita 451” według książki Raya Bradbury’ego. Tam pokazano amerykański totalitarny reżim przyszłości, w którym strażacy zamiast gaszeniem pożarów zajmują się paleniem książek, a tu Moore daje swoją wizję Ameryki George’a W. Busha. Przedstawia towarzyskie i finansowe powiązania Bushów z klanem ben Ladena oraz wojny w Afganistanie i Iraku pokazane z perspektywy ofiar.

„Chciałem opowiedzieć o tym, co się wydarzyło z nami jako narodem po 11 września” – mówi sam Moore. I choć nie mówi nic nowego, jego film wzbudza szalone kontrowersje. Jeden z amerykańskich dziennikarzy w Cannes miał po projekcji powiedzieć, że chce spalić swój paszport, New York Times widzi w „Fahrenheicie” najlepszy film Moore’a, a Variety – „krzykliwy przedwyborczy pamflet”.

Bartek Chaciński, Przekrój

Na pokazie konkursowym w canneńskim Pałacu film został nagrodzony 20. minutową owacją na stojąco, przerywaną okrzykami „brawo”. [...] Była to najdłuższa owacja w historii festiwalu w Cannes.

Gregg Kilday, The Hollywood Reporter

Wkrótce po informacji o nagrodzie dla filmu Moore’a światowe agencje podały, że prezydent Bush spadł z roweru podczas przejażdżki. Na razie nikt nie łączy obu faktów.

Newsweek

Nie widziałam filmu. Nie sądzę, żeby mógł on pogrążyć administrację prezydenta Busha.

Mira Ricardel, asystent sekretarza obrony USA Donalda Rumsfelda

„Fahrenheit 9 11” zawiera zdjęcia z Iraku, które mogą być miażdżące dla administracji Busha. „Udało mi się przemycić własną ekipę filmową do Iraku” – powiedział Moore.

Geoffrey Macnab, Screen International

Kiedy za sześć tygodni „Fahrenheit 9 11” wejdzie na ekrany amerykańskich kin, szanse na powtórny wybór Busha znacznie zmaleją. Odczułem działanie tego filmu na sobie. Pomyślałem: Papież i ksiądz Musiał mieli rację – ta wojna nie miała sensu.

Tadeusz Sobolewski, Gazeta Wyborcza

Trzydzieści lat temu niezachwiany wysiłek dziennikarzy śledczych Boba Woodwarda i Carla Bernsteina pomógł odsunąć od władzy prezydenta Nixona. Czasy się zmieniły, ale czy historia – za sprawą „Fahrenheita 9 11” – ma szansę się powtórzyć? Raczej nie, chociaż druzgocący dokument Michaela Moore’a prezentuje tak wyczerpującą listę błędów, kłamstw i oszustw administracji Busha, że może odegrać znaczącą rolę w nadchodzących wyborach prezydenckich.

Allan Hunter, Screen International

W świetle obecnych kontrowersji, wywołanych przez zdjęcia z więzienia Abu Gharib, ostatni film Moore’a, w którym amerykańscy żołnierze wyśmiewają się z irackich jeńców oraz pozują z nimi – zakapturzonymi – do zdjęć, jest wyjątkowo na czasie.

Paul Marjendie, Reuters

Nie ma drugiego takiego miejsca na świecie, gdzie możliwości robienia interesów są tak dobre, jak w dzisiejszym Iraku.

Gordon Bobbit, Dyrektor Marketingu w Kalmar Inc., firmie zaopatrującej armię USA

Republikanie rozważają możliwość odwołania się do pomocy Federalnej Komisji Wyborczej w swych próbach ograniczenia dystrybucji filmu Moore’a jako propagandy przed listopadowymi wyborami prezydenckimi.

Daily News

Można zrozumieć, dlaczego Moore nie chce, żeby jego film był pokazywany w telewizji, tylko w kinach. Oglądanie wojny w telewizji wywołuje u odbiorcy stan przyzwyczajenia. Wszystko, co się wydarza, staje się częścią programu. Media starają się być obiektywne, ale ten obiektywizm oznacza, że na wiarę przyjmuje się pewne założenia, nie stawia się pytań zasadniczych, które wydają się naiwne. Moore jest nieobiektywny – kwestionuje, podważa, wyszydza. Nie boi się naiwności. Bywa demagogiczny, ale trafia w powszechne odczucia.

Tadeusz Sobolewski, Gazeta Wyborcza

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Fahrenheit 9.11
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy