Reklama

"Ewa": MÓWI INGMAR VILLQIST

To kilka tygodni z życia rodziny, takiej rodziny, jakich tysiące i setki tysięcy wokół nas. Rodziny związanej ze sobą niezwykle silnymi więzami emocjonalnymi. Tak się stało, że przyszło im żyć, pracować, wychowywać dzieci w środowisku trudnym i wymagającym o wiele więcej siły i determinacji niż w innych miejscach. Żyją w biednej, robotniczej dzielnicy, trochę już zapomnianej i osobnej od głównych traktów społecznych tego świata - pełnego nowoczesnych centrów miast, pięknej architektury, wijących się autostrad, konserwowanych zabytków architektury świeckiej i sakralnej. W takiej dzielnicy tylko stała praca i stały dochód pozwala na utrzymywanie ekonomicznego, etycznego, moralnego status quo każdej rodziny. Jeżeli tego elementu zabraknie, tak w wymiarze jednostkowym - rodzina, jak i ogólnym - większa ilość rodzin w danej dzielnicy, rozpoczyna się niekontrolowany rozpad monumentu wartości, jakim jest i zawsze będzie śląska Rodzina. I tak jest. Czy się to komuś podoba, czy nie.

Reklama

Ojciec rodziny traci pracę w kopalni, w której spędził całe życie. Rozpoczyna się się proces destabilizacji rodziny - to jak tocząca się kula śniegowa, wpierw niezauważalnie nakręca się sprężyna lęków, obaw, ale już wkrótce ta ukryta dynamika rozsadzi monolit każdej rodziny w podobnej sytuacji. Przez splot okoliczności, przypadków, kobieta rozpoczyna pracę jako sprzątaczka w jednej z wielu agencji towarzyskich, jakich bezliku w każdym polskim mieście. Idzie tam do pracy, tak, jakby poszła do każdej innej, bo trzeba pracować, płacić rachunki, kształcić dzieci, jeść, troszczyć się o starszych i chorych rodziców. Nie wartościuje wyboru tej pracy w kategoriach moralnych. To nie jej sprawa. Praca to praca. Jej mąż nie akceptuje wyboru miejsca pracy przez żonę, ale godzi się z tym, bo "żadna praca nie hańbi" chociaż w takim miejscu... Takie miejsca, jak agencja towarzyska mają siłę wiru wciągającego w obszar zła każdego. Kolejne przypadki, okoliczności, długi, komornicy powodują, że wbrew sobie, kalecząc się, kobieta godzi się na kilka epizodów pracy w agencji w zupełnie innym charakterze niż sprzątaczka... I jak zawsze prawda wychodzi na jaw, mąż dowiaduje się o tym ostatni, bo przecież cala dzielnica już o tym wie, widzi, mówi, patrzy...

Zbiorowość odrzuca kobietę ze swojej grupy - tak, jak to od zawsze się działo w podobnych dzielnicach, miasteczkach, wsiach całego świata, gdzie bez względu na powód ekonomiczny jakaś kobieta - w imię walki o rodzinę, dzieci - przekracza moralne tabu oddając się innym za pieniądze... Mąż musi podjąć decyzję, wobec siebie, wobec swojej żony, wobec zbiorowości ich dzielnicy co dalej... "Nasz film nie jest diagnozą sytuacji śląskich kobiet w podobnych sytuacjach. Ta historia mogła się zdarzyć wszędzie i na nieszczęście zdarza się na całym świecie. Miejscem akcji naszego filmu jest Śląsk dlatego, że obaj jesteśmy śląskimi artystami i od 30-lat śląskiej tematyce poświęcamy nasze filmy, dramaty, powieści. I to tutaj na Śląsku spotkaliśmy i wysłuchaliśmy historii kobiety, która była pierwowzorem naszej bohaterki. Opowiedzieliśmy tę historię w śląskich realiach, bo te realia sam nam najbliższe i tylko w takich realiach mogliśmy tą historię przedstawić najuczciwiej".

Ingmar Villqist

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Ewa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy