Reklama

"Edison": O PRODUKCJI

„Edison”, tak jak wcześniejsze, klasyczne już „Serpico”, „Chinatown” i „Zagadki Los Angeles”, bierze na cel korupcję w policji i amerykańskich władzach. Pokazuje cienką linię między dobrymi intencjami, a nadużyciem władzy.

„Spędziłem ponad 20 lat, pisząc o politykach, mediach i policji. Tak samo dużo czasu siedzę w przemyśle filmowym, robiąc dokumenty i pracując nad materiałami promocyjnymi dla burmistrzów i senatorów” mówi producent i scenarzysta David

Reklama

J. Burke, kojarzony z nominowanym do Emmy serialem kryminalnym „Wiseguy”. „Edison” to pierwszy kinowy film Burke’a, który wyreżyserował. A uwierzył w niego, doświadczony w branży filmowej, Randall Emmett, który wyprodukował ponad 30 filmów, m.in. policyjny thriller „Narc” z Rayem Liottą i Jasonem Patrikiem i „Love Song For Bobby Long” z Johnem Travoltą i Scarlett Johansson. Emmett wyczuł

u niego „pełną pasji, wizję przyszłego filmu.” Spodobał mu się także scenariusz Burke’a: „Dostajemy tygodniowo od 40 do 50 różnych scenariuszy, ale ten był tak poruszający i mocny, że wiedziałem od razu, że chcę go zrobić”.

Nie bez znaczenia była również długa znajomość Burke’a z Kevinem Spacey. Dwukrotny zdobywca Oskarów („American Beauty” i „Podejrzani”) pracował

u Burke’a kilka lat temu, grając Mela Profita, bossa przestępczego świata w jednym

z odcinków serialu „Wiseguy”.

Obecność Spacy’ego przyciągnęła do filmu kolejnych aktorów: Morgana Freemana, LL Cool J’a i Justina Timberlake’a, członka zespołu ‘N Sync, dla którego był to filmowy debiut.

„Justin zagrał popisowo. Włożył naprawdę wiele pracy w to, by stanąć ramię w ramię z Morganem i Kevinem. Myślę, że jego gra zaskoczy wiele osób”, mówi Burke.

Twórcy filmu liczą również na to, że występ Justina, ikony muzyki pop, przyciągnie do kin większą widownię. Timberlake tak mówi o „Edison”: „To bardzo szybki film. Nie daje widzom czasu na odpoczynek. Od trzech czy czterech lat czytałem różne scenariusze. Gdy przeczytałem pierwsze 30 stron tego - od razu zadzwoniłem do mojego agenta, żeby umówił mnie z jego twórcą.”

Kiedy Timberlake dowiedział się, że Burke będzie także reżyserem, projekt „Edison” zaciekawił go jeszcze bardziej. „To jest taki rodzaj filmu, w którym każdy aktor chciałby zagrać. Jestem naprawdę szczęśliwy, że wskoczyłem do tego pociągu.”

Zdobywca Złotego Globu i nominowany trzykrotnie do Oskarów Morgan Freeman nazwał scenariusz „Edison” najlepszym, jaki czytał od lat. „Mój Moses Ashford jest mentorem Pollacka, tego młodego zapaleńca o wielkim dziennikarskim talencie”.

Postać o najbardziej złożonym charakterze zagrał LL Cool J (James Todd Smith). Jak mówi, w budowaniu roli, pomogło mu doświadczenie wyniesione z planu filmu „S.W.A.T. Jednostka Specjalna”. „Mój Raphael Deed żyje w pokoju pełnym pułapek na myszy. Wokół nie ma żadnego wolnego miejsca. Nagle gaśnie światło i okazuje się, że nie tylko ty polujesz. Jesteś również celem.”

Zagranie partnera Deeda, Lazerova, dało aktorowi Dylanowi McDermottowi świetną okazję do zerwania z wizerunkiem miłego chłopaka z filmu „The Practice” oraz praworządnego agenta FBI z serialu „The Grid”. Przebłyski ciemnej strony osobowości widzowie mogli zobaczyć już w „Wonderland”, ale to w „Edison” w pełni pokazał się jako psychopatyczny glinarz.

Mówi McDermott: „Mój bohater jest uosobieniem paskudnego, bardzo mściwego gliny. Jest jak pies szkolony do zabijania, a jego historia mówi o tym, co stanie się, gdy taki świetnie wytresowany przez ciebie pies obróci się przeciwko tobie.”

David Burke chwali sobie obsadę. „No, bo jakie wskazówki możesz dać takim aktorom, jak Morgan Freeman czy Kevin Spacey? Jeżeli zatrudniasz aktorów tego kalibru, zatrudniasz ludzi, którzy świetnie wiedzą, co i jak mają robić.”

Burke nie miał również problemów z namówieniem do współpracy służb miejskich

i mieszkańców Vancouver, gdzie kręcił główne zdjęcia do „Edison” od 9 marca do 3 maja 2004. To była już druga jego wizyta w tym mieście, na jego ulicach kręcił „Wiseguy” w latach 1987-90. „Od razu poczułem, że tu wrócę, bo miasto Edge

z ‘Wiseguy’ to właśnie moje Edison.”

Podsumowując swoją pracę, Burke mówi: „Myślę, że najlepszy film to taki, który pozostaje ludziom w głowie jeszcze przez następne dni. Mam nadzieję, że publiczność wyjdzie z „Edison” i powie: ‘Ciekawe, jaki będzie jego następny film.’”

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Edison
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy