Reklama

"Eden Lake": KLIMAT

Był tylko jeden film, który przed przystąpienie do pracy nad EDEN LAKE musiał obejrzeć operator Christopher Ross.

Był tylko jeden film, który przed przystąpienie do pracy nad EDEN LAKE musiał obejrzeć operator Christopher Ross.

"To był horror Alexandre'a Aja Blady strach/Haute Tension", wyjaśnia James Watkins. "Miał w sobie ten posępny realizm, który chciałem osiągnąć. W naszym scenariuszu byli palący się ludzi, przebite szkłem ciała, rozprute brzuchy i nogi przebite metalowym ostrzem. Chciałem, żeby EDEN LAKE, po sennym i rozmarzonym początku przykuło uwagę widzów takim właśnie realizmem. Żeby groza niektórych momentów dotarła aż do trzewi."

"James wiedział dokładnie, czego chce", mówi Chris Ross. "Obejrzałem Blady Strach i postarałem się przenieść ten klimat do EDEN LAKE. Główny nacisk położyłem na pokazanie stanu permanentnego zagrożenia: nawet, jeśli w tym momencie nie widzisz członków gangu masz czuć, że czają się gdzieś w pobliżu. Ani przez chwilę nie możesz poczuć się bezpieczny."

Reklama

"Wygląd EDEN LAKE nazwałbym przesadzonym realizmem" dodaje Ross. "Rodzaj klimatu rodem z klasyków lat 70-tych w stylu Uwolnienia/Deliverance i Nędznych psów/Straw Dogs. Lata 70-te to dla mnie w kinie najwspanialsza era i ona właśnie definiuje najlepiej mój styl. To były czasy, kiedy film mógł się skończyć źle, a ludzie i tak go kochali. EDEN LAKE widzę podobnie. James zatrudnił mnie przy krótkim metrażu i debiucie fabularnym, bo zobaczył moje Z Londynu do Brighton/London to Brighton."

"Autor zdjęć czyta między wersami scenariusza i znajduje tam to, co istotne", mówi Ross. "EDEN LAKE zaczyna się jak wakacyjny romans. Przez pierwsze pół godziny wszystko jest słodkie i świetliste. To miejsce, które naprawdę chciałbyś odwiedzić. Potem na scenie pojawia się gang i zaczyna się robić nieprzyjemnie, szorstko, chropowato. Przy pomocy zmiany światła zaczynam oddziaływać psychologicznie na widzów."

"W momencie, w którym Jenny zaczyna biec przez las, akcja nabiera przyspieszenia. Tę scenę, trwająca około ośmiu minut, kręciliśmy steadicamem umieszczonym na motorze. Wiele scen, które wymagały zbliżeń twarzy, szczególnie w ciężkich dla bohaterów momentach robiliśmy z ręki."

Wyzwaniem było dla Rossa kręcenie postaci ucharakteryzowanych przez Paula Hyetta. "Przy tego typu efektach zazwyczaj nie można zbyt długo przeciągać ujęcia, bo wszyscy zobaczą, że to bujda", śmieje się Ross. "Na szczęście Paul tak wzorowo wykonał swoją pracę, że aż prosiła się o szczegóły. Ale żeby nie było to dla widzów nudne, wpadłem na pomysł konstruowania scen z punktu widzenia każdego z bohaterów. Na przykład Steve jest w takim szoku, że nie zdaje sobie do końca sprawy ze swojego położenia. W związku z tym pokazałem jemu jego poraniony brzuch w kilku mignięciach kamery. Ale już z punktu widzenia stojącej obok Jenny wyglądało to zupełnie inaczej i moja kamera z kliniczną dokładnością i przesadnym wręcz zbliżeniem zarejestrowała głębokie cięcia i mnóstwo krwi, tak, żebyśmy nie mieli wątpliwości, jak bardzo sytuacja jest poważna."

Ale największym problemem okazało się nakręcenie sceny śmierci Bonnie, rottweilera należącego do Bretta. Jak mówi Ross "Mieliśmy kilka pomysłów na pokazanie sceny śmierci psa i pracowaliśmy nad tym w nocy przez blisko osiem godzin. Było strasznie zimno, ale Klaus, grający Bonnie był absolutnie fantastyczny?aż do czasu, kiedy Jack O'Connell otworzył usta by na widok martwego przyjaciela krzyknąć jak w najstraszliwszym horrorze. Klaus skoczył na równe nogi! Powtarzaliśmy to ujęcie kilka razy, ale efekt był ten sam. A ponieważ nie był nam potrzebny pies-zombie", śmieje się Ross, "musieliśmy rozdzielić naszych bohaterów i kręcić tę scenę w dwóch częściach."

Jeszcze w scenariuszu James Watkins umieścił kilka uwag na temat sposobu kręcenia EDEN LAKE. "Chciałem, żeby na początku dominował kolor ciepły, promieniujący spokojem i miłością. Na szczęście mieliśmy kilka dni bardzo gorącym i słonecznych, które pozwoliły nam osiągnąć ten cel. Potem Chris zmienił obiektywy i filtry, aby uzyskać większą ziarnistość obrazu, bardziej stonowane kolory, pokazać efekt osaczenia poprzez dużą ilość dynamicznych zbliżeń. Potrzebowaliśmy więcej klaustrofobicznych ujęć: niebo nad głowami znikło, tłoczące się zewsząd wysokie sosny nie pozwalają spojrzeć w górę. Dzięki temu nasz las stał się pierwotnym, straszliwym żywiołem, uruchamiającym nasze lęki z dzieciństwa."

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Eden Lake
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy