Reklama

Dzieci z brzuszka i z serduszka

- Tłumaczę swoim maluchom, że jedne dzieci pochodzą z brzuszka mamy, a inne z serduszka. Trzeba kochać wszystkie, bez różnicy - zwierzyła się niegdyś Nicole Kidman. Hollywoodzka aktorka zasłynęła swego czasu adopcją dwójki dzieci. Dziś wśród gwiazd to powszechna praktyka.

Nie ma właściwie tygodnia, by w mediach nie pojawiła się informacja, że kolejna gwiazda filmu czy piosenki nosi się z zamiarem adoptowania dziecka. Ostatnio do tego grona dołączyły: Renée Zellweger, Sandra Bullock (która już wychowuje jednego przybranego syna i stara się o kolejną pociechę), a u nas Edyta Górniak. Swoista moda na adopcję w środowisku artystycznym to temat, który wbrew pozorom wywołuje sporo kontrowersji.

Zapytać można: cóż złego w tym, że jakaś hollywoodzka sława przygarnie pod swój dach maleństwo? Krytycy tego trendu powołują się na przykład nieżyjącej już Joan Crawford, która w latach 40. ubiegłego stulecia zaadoptowała czwórkę dzieci i okazała się dla nich okropną matką.

Reklama

Pod adresem amerykańskich aktorek często padają oskarżenia: że nie chcą rodzić własnych dzieci, bo bardziej zależy im na karierze i że lubią pozować na filantropki, przygarniając maluchy z drugiego końca świata. - Teraz czymś bardzo dziwnym jest tak po prostu mieć swoje dziecko. Musi pochodzić z Kambodży albo innego kraju - ironizował kilka lat temu Ashton Kutcher.

Większość tych zarzutów to oczywiście banialuki niewarte większej wzmianki. Łatwo zapomnieć, że popularność i majątek nie chronią przed życiowymi dramatami. Przywołajmy chociażby Sharon Stone, która na adopcję zdecydowała się dopiero po kilku poronieniach (dziś jest matką trzech przybranych synów). Przypisywanie jej próżności byłoby co najmniej niedelikatne.

A przecież nie jest jedyną gwiazdą, której nie udały się próby powiększenia rodziny w naturalny sposób. Hugh Jackman, Emma Thompson, wspomniana już Sandra Bullock... Tę listę można długo ciągnąć.

Także skłonność do przygarniania pociech z egzotycznych zakątków świata da się łatwo wytłumaczyć. Amerykańskie prawo adopcyjne skonstruowane jest dość specyficznie: biologiczna matka ma możliwość odzyskania swego dziecka w ciągu trzech pierwszych lat jego życia. Nic dziwnego, że aktorzy kierują się ku innym krajom.

Również polskim gwiazdom nieobca jest adopcja. Ani Agata Młynarska, ani Małgorzata Foremniak nie robią tajemnicy z faktu, że oprócz biologicznych dzieci wychowują także przybrane. Mało kto wie natomiast, że adopcyjnymi rodzicami są również Renata Przemyk, gitarzysta Marek Kościkiewicz z zespołu De Mono, a także Wojciech Malajkat.

Wszyscy starają się stworzyć swoim pociechom jak najlepszy dom bez względu na to, czy dzieci pochodzą "z brzuszka", czy "z serduszka". Czasem też zdarza się, że gwiazdorska rodzina może się powiększyć w dość nieoczekiwany sposób. W tym roku podczas kręcenia westernu "Jeździec znikąd" Johnny Depp został uroczyście przyjęty do jednej z rodzin plemienia Komanczów. Jego przybraną matką został a 82-letnia LaDonna Harris. Jak widać, proces adopcji gwiazd może działać w obydwie strony.

KLC

Interesują Cię plotki z życia gwiazd? Kliknij, a dowiesz się o nich wszystkiego!

Telemax
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy