"Duchy moich byłych": NARZECZONE
Pierwszym "duchem byłej" jest ubrany w dżins i koronki rodem z lat 80. duch 16 letniej Allison Vandermeersh, grany przez Emmę Stone.
Zabiera on Connora w podróż do czasów, kiedy był jeszcze poważnym, słodkim chłopcem, który miał serce na dłoni i nazywał Jenny Perotti swoją najlepszą przyjaciółką. Allison wspólnie z Connorem powraca do upokarzającej go szkolnej potańcówki - to początek wyprawy, której celem jest wyjaśnienie, jak doszło do tego, że stał się on nikczemnym Connorem Meadem.
Emmie Stone, aktorce, która pokazała swoje niezwykłe poczucie humoru w filmie Supersamiec, bardzo podobała się rola dynamicznej Allison, zwanej "petardą". Jest ona swego rodzaju złudzeniem, które na stałe utknęło w momencie, w którym poznała Connora, czyli w czasach, kiedy była zwariowaną i pełną życia szesnastolatką.
Kolejnym duchem z niezbyt odległej przeszłości jest asystentka Connora, Melanie, w której postać wcieliła się Noureen DeWulf. Chociaż właściwie nigdy nie była jego dziewczyną, powodem, dla którego pojawia się jako "duch byłej", jest fakt, że to jedyna kobieta, z która Connor kiedykolwiek stworzył stały związek. DeWulff twierdzi, że "jako Melanie nie była zbytnio przejęta swoją rolą. Nie dość, że Connor i tak ją wykorzystuje jako pracodawca, to na dodatek musi ona jeszcze przybrać postać ducha i pomóc mu podczas weekendu. To typowe dla niego zachowanie". Jedynym pocieszeniem dla Melanie może być fakt, że podczas ich podróży role się odwrócą i teraz to ona będzie szefem. Zabiera zmęczonego, ale coraz bardziej krytycznego wobec siebie kawalera do jego nowojorskiego mieszkania, aby zobaczyć, co tak naprawdę robi Connor, gdy rozmowa telefoniczna z jego aktualną dziewczyną dobiegnie końca.
Jednak najbardziej przerażającym duchem jest piękny, lecz milczący "duch przyszłej", w którego postać wcieliła się Olga Maliouk. To dzięki niej Connor zobaczy, jak będzie wyglądało jego życie, jeżeli odrzuci prawdziwą miłość.
"Duchy okazały się świetnym sposobem na pokazanie podróży w czasie, dzięki czemu można było wykorzystać wielki potencjał tkwiący w tej historii" - twierdzi McConaughey, który w niektórych scenach komediowych przechodził samego siebie. "Z dala od rzeczywistości kryje się znacznie więcej wolności, jest miejsce na odrobinę radości i swego rodzaju szczerość. Mark i ja wciąż szukaliśmy nowych sposobów, które pozwoliłyby to pokazać".
Jeżeli chodzi o aspekt logistyczny sytuacji, zwanej przez Watersa "rządami duchów", reżyser borykał się z tym samym problemem, co podczas kręcenia Jak w niebie - filmu z 2005 roku opowiadającego o uczuciu, jakie zrodziło się między mężczyzną a duchem kobiety. "Bywa, że aktorzy martwią się nawet o najdrobniejsze szczegóły, na przykład o to, czy fotel powinien się delikatnie zapadać, gdy siada na nim duch. Moja odpowiedź jest prosta - to nie ma znaczenia; tu rządzą duchy. Myślę, że publiczności podoba się to, że nie wszystkie postaci w filmie można zobaczyć lub usłyszeć. Rozumieją nasza koncepcję i całkowicie na nią przystają. W tej historii nie chodzi o efekty specjalne. Tutaj najważniejsza jest podróż Connora i jego obecność podczas wszystkich zdarzeń, w których uczestniczy i które obserwuje".
Zdaniem McConaugheya "na początku swojej przygody z duchami Connor stara się zostać zauważony i próbuje zapobiec biegowi zdarzeń. Niestety, bezskutecznie. Zdawszy sobie sprawę z tego, że jego ingerencja w to, co się dzieje, jest nie tylko bezcelowa, ale także niebezpieczna i bolesna, Connor zaczyna stopniowo zmieniać swoje zachowanie".
Jak zauważył reżyser, moment, w którym Connor staje się świadkiem pełnej uczuć sceny z udziałem Jenny i jej nowego adoratora Brada, rozgrywającej się w kuchni, jest doskonałym kontrapunktem. Z jednej strony jest to przykład klasycznej sceny romantycznej, w której Jenny i Brad starają się wzajemnie poznać, z drugiej zaś widzimy bezcielesnego Connora przyglądającego się całej sytuacji i winiącego się za to, że to jego zachowanie wepchnęło Jenny w ramiona nowego amanta.
Garner jak najbardziej się z tym zgadza. "Connor ma za sobą zupełnie inne doświadczenia niż ludzie zgromadzeni na ślubie. Wszyscy goście zaproszeni na uroczystość zastanawiają się, co jest z nim nie tak. W czasie całego filmu Connor staje się coraz bardziej szalony".