"Cztery słońca": BOHDAN SLÁMA O SWOIM FILMIE
Po tragiczniej śmierci mojego syna byłem przytłoczony obwinianiem siebie za wszystkie momenty, kiedy byłem złym ojcem, za wszystkie rzeczy, których dla niego nie zrobiłem, kiedy dorastał. W głowie powtarzałem sobie bez końca nasze rozmowy. I z tego właśnie narodził się bohater mojego filmu Jára.
Reprezentuje on wszystkie moje porażki, ludzkie upadki, ale także moją ojcowską miłość, moją miłość do rodziny, która jest podstawą mojej egzystencji. Stopniowo pojawiały się też kolejne postaci. Podobnie jak Jára, są one pełne ułomności, niedoskonałości i chęci zmiany na lepsze. Uwielbiam w nich właśnie tę chęć.
Chcę razem z nimi doświadczać wszystkiego przez co przechodzą. Jednocześnie rozśmieszają mnie i wzbudzają frustrację. Jestem zafascynowany ciągłym przenikaniem się elementów tragedii i komedii w ich życiu.
Jednak ta historia nabrała dla mnie prawdziwego znaczenia, kiedy pojawił się w niej Karel. Jest on, jak każdy szaman i mistyk, połączeniem między światem realnym, widzialnym i tym niematerialnym. Brzemię duchowego zadania jakie na nim ciąży jest jednocześnie zabawne i pełne tajemnicy, ale jestem Karelowi wdzięczny przede wszystkim za to, że to dzięki niemu na końcu tej opowieści pojawia się nadzieja.