Reklama

"Człowiek-Pies": BART: PAN ZA WSZELKĄ CENĘ

„Zawsze grywałem zdrajców, bydlaków i parszywców, ale nigdy do takiego stopnia”, żartuje Bob Hoskins. „Bart budzi przy tym większą grozę, bo jest prawdziwy. To taki mafiozo z bożej łaski, który zarabia kradnąc i zastraszając słabszych, i nie wstydzi się swojej wulgarności.” Hoskins otwarcie przyznaje się do inspiracji dla swojej postaci: „Wzorowałem się na typkach, których spotkałem za młodu, ale także na znajomości z niektórymi osobistościami światka filmowego! Prawdą jest jednak to, że nigdy tyle nie oberwałem, co na planie tego filmu.”

Reklama

Pierwsze spotkanie z Jetem Li było dla Hoskinsa zaskoczeniem ze względu na wielką łagodność jego partnera: „Jeśli nie widziało się jego filmów, trudno uwierzyć, że mógłby jednym ruchem złamać człowiekowi nogę. Oglądając jego popisy na planie byłem pełen podziwu dla jego energii i szybkości. Jet poruszał się tak jakby nie obejmowała go grawitacja, a kaskaderów odrzucało od niego na wszystkie strony. Kręciłem już najróżniejsze filmy, w jednym partnerowałem nawet postaciom rysunkowym, ale nigdy nie byłem pod takim wrażeniem, jak na planie „Człowieka - psa”.

Obserwacja mistrza wushu w akcji wymusiła na brytyjskim gwiazdorze pewien respekt, o którym świadczy następujące wspomnienie: „Po scenach, w których Bart wywiera silną presję psychologiczną na Dannym zdarzało mi się przepraszać Jeta, na co on reagował uśmiechem.

Mam chyba szczęście, że nie opanował jeszcze w pełni żargonu angielskiego półświatka...”

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Człowiek-Pies
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy