Reklama

"Człowiek na linie": O PRODUKCJI

Producent Simon Chinn po raz pierwszy zetknął się z Philippem Petitem w kwietniu 2005 r. słuchając programu Desert Island Discs w BBC Radio 4. Było to ponad dziesięć lat po śmiałym spacerze Petita po linie zawieszonej pomiędzy wieżami WTC.

Producent Simon Chinn po raz pierwszy zetknął się z Philippem Petitem w kwietniu 2005 r. słuchając programu Desert Island Discs w BBC Radio 4. Było to ponad dziesięć lat po śmiałym spacerze Petita po linie zawieszonej pomiędzy wieżami WTC.

"Słuchanie BBC Radio 4 zazwyczaj działa na mnie kojąco, ale pełen pasji głos Petita i jego unikalne, bezkompromisowe postrzeganie świata, zakłóciło mój spokój i wryło mi się w pamięć", wspomina Chinn. "Lepiej niż na ziemi czuję się na linie zawieszonej kilkaset metrów nad ziemią" - mówił Petit w radio.

Chinn był przekonany, że ta niezwykła historia stanowi gotowy scenariusz fabularyzowanego filmu dokumentalnego.

I było tak jak przypuszczał. W 2002 r., ukazała się książka TO REACH THE CLOUDS, wysoko oceniona przez krytyków opowieść Petita o jego wyczynie na wieżach World Trade Center. Od tamtej pory wielu dokumentalistów chciało ją sfilmować, ale ich wysiłki spełzły na niczym. Tymczasem Chinn pojawił się w dobrym momencie - Petit oraz jego partnerka, kierowniczka produkcji Kathy O'Donnell, akurat byli w trakcie podróży z Nowego Jorku do Nottingham w Wielkiej Brytanii, gdzie linoskoczek miał konsultować sceniczną adaptację swojej książki. O'Donnel uznała, że Petit i Chinn powinni zjeść razem lunch. Pierwsze spotkanie nie było łatwe. Chinn spóźnił się o godzinę, ponieważ utknął w korku na autostradzie z Londynu, co zrobiło fatalne wrażenie na Peticie. Dla niego takie opóźnienie może decydować o życiu lub śmierci?

Reklama

Chinn był jednak zdeterminowany i po kilku rozmowach (m.in. po spotkaniu w Paryżu, gdzie tym razem producent stawił się punktualnie), Petit i O'Donnel zdecydowali się zaufać losowi i zaakceptowali jego propozycję.

Producent zaprosił do współpracy Jonathana Hewesa z Wall to Wall Media, jednego z niezależnych domów produkcyjnych cieszących się dobrą reputacją, z którym pracował już od długiego czasu. Hewes zaproponował, aby powierzyć reżyserię filmu Jamesowi Marshowi.

Hewes znał Marsha od kilku lat i był wielkim fanem jego filmów: Troubleman, opowiadającego o zamordowaniu Marvina Gaye'a, niesamowicie poruszającego Wisconsin - Rubryka kryminalna oraz niedawno powstałego, narracyjnego filmu Król.

"James jest kimś wyjątkowym" - mówi Hewes. "To reżyser, który posiada zdolność tworzenia filmów niezwykłych pod względem wizualnym, ale wizualność zawsze służy wzbogaceniu narracji. Wiedzieliśmy, że ta historia musi zostać sfilmowana przez kogoś wybitnego, kto potrafi przenieść bogatą i wielowarstwową historię na duży ekran. To, co zrobił James przeszło nasze oczekiwania".

Chinn, który spotkał się z Marshem w Nowym Jorku, nie musiał go długo namawiać. "Przesłałem mu swoją propozycję, a on niemal natychmiast się ze mną skontaktował i powiedział, że będzie reżyserem tego filmu".

"Większość mieszkańców Nowego Jorku zna wyczyn Philippe'a" - mówi Marsh. "Należy on do folkloru miasta. Teraz, kiedy wież już nie ma, wspomnienie o nim posiada gorzki posmak. Wiedziałem jednak od razu, że los wież World Trade Center nie ma nic wspólnego z naszym filmem. Wyczyn Philippe'a powinien zostać potraktowany oddzielnie, jak niesamowita i prawdziwa historia, która zdarzyła się w czasach wspominanych zazwyczaj jako czasy zaniedbań i korupcji".

Tak wyglądał początek długiej współpracy pomiędzy Marshem a Philippem Petitem. Reżyser wielokrotnie przyjeżdżał do domu Petita w górach Catskill. Petit od trzydziestu lat wpadał na różne pomysły: pisał książki i artykuły, robił filmy dokumentalne i pełnometrażowe oraz sztuki teatralne. Przez ten czas skrupulatnie gromadził ogromne archiwum z dokumentami, materiałami filmowymi i osobistymi pamiątkami. Marsh czerpał inspirację z tej skarbnicy,

a także od Petita, który był niewyczerpanym źródłem pomysłów. Reżyser rozpoczął pracę nad 50-stronicową wersją wstępną scenariusza opartą na osobistej wizji historii wyczynu, która miała zostać przeniesiona na ekran.

W przeciwieństwie do książki Petita, która jest opowieścią o wydarzeniach z jego osobistej, perspektywy, w filmie można było przedstawić ją po raz pierwszy z punktu widzenia wszystkich towarzyszy Philippe'a uczestniczących w "artystycznym przestępstwie stulecia".

"Od samego początku chciałem przedstawić historię Philippe'a w filmie z gatunku "heist" - wspomina Marsh. "Niebawem odkryliśmy, że w jego wyczynie uczestniczyli również inni wspaniali ludzie, którzy odegrali ważne role. Wspomnienia towarzyszy Philippe'a pozwoliły przedstawić historię przedsięwzięcia z szerokiej, wielowarstwowej perspektywy, wraz z licznymi niepowodzeniami i konfliktami. Musieli oni czekać aż 30 lat, aby opowiedzieć swoją część historii. Ich wspomnienia były zdumiewająco żywe i bardzo emocjonalne".

Marsh i Chinn zaczęli tworzyć zespół, składający się ze współpracowników z Nowego Jorku, Londynu i Paryża, którzy pomogliby w wykonaniu ich planu. Koproducentka Victoria Gregory z Londynu rozpoczęła pracę nad planem skomplikowanych zdjęć, kręconych przez rok na dwóch kontynentach. W tym samym czasie koproducentka Maureen Ryan z Nowego Jorku montowała zdjęcia dokumentalne z USA z filmową rekonstrukcją zdarzeń. Igor Martinovic, operator z Nowego Jorku, który niedawno robił zdjęcia do nagrodzonego na festiwalu Sundance w 2007 r. filmu Ojcze nasz (Padre Nuestro), podpisał kontrakt jako reżyser obrazu. Doświadczona montażystka Marsha, Jinx Godfrey połączyła fragmenty filmu i zdjęć archiwalnych tworząc wciągającą, wielowarstwową opowieść, toczącą się w różnych miejscach i wykorzystującą częste retrospekcje.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Człowiek na linie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy