Reklama

"Człowiek, który płakał": O ZDJĘCIACH

"Częścią mojej pracy nad rozwojem wizualnej strony filmu było przestudiowanie setek zdjęć, od fotografii Henri Cartier-Bressona z lat 30. po portrety Cyganów ze Wschodniej Europy Josepha Koudelki. To one uformowały wizualną wizję - punkt wyjścia w dyskusji z szefami działów.

Scenograf Carlos Conti musiał zmierzyć się z bardzo krótkim okresem przygotowawczym, ale zrobił to z niesamowitą pomysłowością i wielkim entuzjazmem. Pomogło mu to stworzyć na planie filmu świat „realizmu magicznego” - innymi słowy stworzyć dekoracje i znaleźć plenery do zdjęć, które odpowiadały czasom, w jakich działa się historia, ale jednocześnie ewokowały coś więcej: zaginiony świat, który wydaje się, istnieje gdzieś w naszej pamięci".

Reklama

"Kierownik zdjęć Sacha Vierny w ciągu całej swojej długiej kariery potrafił połączyć głębię, jakość i różnorodność doświadczeń ze zdolnością bycia nowatorskim. Będę zawsze pamiętał zapierające dech w piersiach uczucie, gdy jako nastolatek oglądałem „Last Year in Marienbad”. Możliwość pracy z nim i przyglądania się jak maluje światłem w trzech wymiarach była wielkim przywilejem. Osobiste przeżycia Sachy sprawiły, że szczególnie nadawał się do opowiedzenia tej historii. Urodził się we Francji, ale jego rodzicami byli rosyjskimi Żydami. Podczas wojny walczył w ruchu oporu w Paryżu.

Projektantka kostiumów, Lindy Hemming, umiejętnie zaprojektowała dla filmowych postaci kostiumy, które wyrażają zarówno indywidualność postaci, jak i dodają barw do palety kolorów całego filmu. Umiejętności i wizja montażysty Hervé Schneida sprawiły, że historia rozwija się dynamicznie, zawsze do przodu. Trzymaliśmy się zasady, żeby odzierać film z rzeczy nieistotnych i pozostawiać tylko niezbędne elementy filmu, ale nasycone w najwyższym stopniu znaczeniem".

"Ostatnim elementem, wpływającym na ostateczny wygląd filmu, była współpraca z paryskim Duboicolor, gdzie dzięki wykorzystaniu technik cyfrowych osiągnięto na taśmie filmowej różne stopnie nasycenia kolorów - od słabego (sceny z Rosji i Anglii w pierwszej części filmu) do takiego, który przypominał filmy z lat 30. i 40. Zupełnie przypadkowo niektóre sceny otrzymały takie nasycenie barw, jakie pojawiały się na pierwszych filmach w systemie Technikoloru. Odkryłam przy tym, że najnowsze osiągnięcia technologiczne pozwalają, paradoksalnie, na subtelną, malarską wręcz kontrolę nad kolorem. „Człowiek, który płakał” jest pierwszym europejskim filmem, w którym stopień nasycenia koloru, stopniowanie barw, jest w całości wynikiem cyfrowego przetworzenia".

Sally Potter

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Człowiek, który płakał
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy